Advertisement
Menu
/ Cadena SER

Ramos: Powinniśmy wcześniej zamknąć ten mecz

Wywiad w radiu <i>SER</i>

Sergio Ramos wziął udział w nocnym programie El Larguero na antenie radia SER. Hiszpan odpowiadał na pytania już na zgrupowaniu reprezentacji Hiszpanii. Oto pełny zapis wywiadu:

Sergio, dobry wieczór.
Dobry wieczór.

Jesteś dzisiaj załamany, prawda?
Cóż, szczerze to wczoraj późno wróciliśmy, a rano musiałem lecieć do Marbelii, wróciłem z Málagi do domu, wziąłem walizkę i przyjechałem na zgrupowanie. Więc raczej bardziej zmęczony.

Czy trochę relaksujesz się, gdy wkładasz ten czerwony dres reprezentacji? To jakaś nowa wersja, prawda?
Tak, jest nowy [śmiech]. Doszła gwiazdka i kilka innych zmian. To prawda, że przebywanie na zgrupowaniu i treningi tutaj służą małemu odłączeniu się od rutyny każdego z naszych klubów i chyba tutaj poziom presji jest spokojniejszy.

Znowu byłeś u fryzjera?
Tak, niedawno, przed Klasykiem.

Na ten mecz czy już bardziej na kadrę?
Zazwyczaj przed najważniejszymi meczami podcinam włosy i tak też było to zaplanowane przed Klasykiem.

Wiem, że to ciężki dzień, że jesteś zmęczony, ale co dzisiaj robiłeś poza otwarciem parkingu w Marbelli? Czytałeś relacje z meczu?
Nie za wiele. To prawda, że z samego rana w czasie podróży poczytałem trochę prasy, która była dostępna, El País, El Mundo, MARCA, AS, trochę dla wiedzy, trochę dla informacji, trochę dla opinii waszych kolegów. Pod tym względem powiem szczerze, że nie przejmuję się niczym, ani przy krytyce nie spadam, ani przy pochwałach nie wznoszę się. Przeciwnie, nie robię tego za często. Jednak przy ważnych spotkaniach lubię być na bieżąco.

Zgadzasz się ze wszystkim, co przeczytałeś?
To niemożliwe, żeby zgodzić się ze wszystkim, szczególnie w naszym kraju [śmiech].

Ale ogólnie.
Cóż, jedną krytykę podzielam, innej już nie. Są opinie, gdzie myślę dokładnie tak samo i inne, gdzie jesteśmy od siebie bardzo daleko. Jednak jak mówię, żyję z tym, wiem, że jesteśmy osobami publicznymi, jesteśmy wystawieni na opinie dziennikarzy i nawet jeśli w czymś się nie zgadzamy, to trzeba zawsze zachować szacunek, jaki wy macie do nas.

Wszyscy widzieliśmy mecz, bramki, potem polemikę, każdy ma jakieś opinie. Ja chciałbym, żebyś opowiedział mi, co działo się po meczu, kiedy nikt na was nie patrzył, kiedy madridistas kładli się spać wkurzeni, a fani Barcelony byli szczęśliwi. Na przykład, zejście do szatni, jaka panowała atmosfera? Wydawało się, że jest dużo serdeczniej niż kiedyś.
Wyjeżdżaliśmy z Camp Nou z wysoko podniesionymi głowami po daniu z siebie wszystkiego. Naprawdę zostawiliśmy tam całych siebie, a nie zabraliśmy niczego. Uważam, że to było bardzo męczące starcie ze świetną ekipą, jaką jest FC Barcelona. Oni przyzwyczaili ludzi, że całkowicie dominują nad grą i wczoraj zapewne wielu zaskoczyło, że robił to Real Madryt. Rozegraliśmy świetną pierwszą połowę z okazjami na zamknięcie meczu. Te małe szczegóły na koniec wpływają na wynik i po tym wysiłku druga połowa kosztowała nas trochę więcej, a oni szczególnie w końcówce mieli doskonałe okazje. My popełniliśmy ten grzech, że nie zamknęliśmy meczu wcześniej.

Tak, ale chodzi mi o zejście do szatni, o rozmowy między wami, jak ta wyłapana, gdzie Cristiano mówi do Benzemy, że wszyscy się zes**li. Co mówiliście?
Myślę, że po meczu jesteś nagrzany i to nie jest za dobry moment na takie analizy. Każdy ma inną opinię i lepiej spokojnie to zostawić na później. Kiedy dzieją się złe rzeczy, to myślisz o nich od samego początku, a to często nie pomaga. Oczywiście staramy się unikać komentarzy nie na miejscu, ale...

Nie chodzi o złe komentarze, ale o analizę tego, co się stało. No chyba nie uważasz, że wszyscy się zes**liście?
Absolutnie.

Kiedy weszliście do szatni, jak wyglądało przygotowywanie się do wyjazdu? Była większa cisza niż zazwyczaj? Więcej komentarzy?
Raczej mniej. Cisza była taka chwilowa, ale była po wejściu, bo wiedzieliśmy, że daliśmy z siebie wszystko, że dobrze zagraliśmy w piłkę i że to był mocny cios.

Kto siedział obok ciebie?
Siadamy zawsze numerami.

Na Bernabéu to jasne, na takim Camp Nou jest tak samo?
Tak. Układa się ubrania numerami i praktycznie zawsze siedzimy obok siebie w ten sam sposób. Po jednej stronie mam Pepego, po drugiej nie było Fábio i Samiego, więc siedzieli Cristiano i Toni, to ten sam układ.

Trener się pojawił?
[śmiech] Wszyscy wchodzimy do szatni.

Ale może przeszedł do swojego pokoju?
Nie, na Camp Nou szatnia jest wspólna dla wszystkich i wszyscy siedzimy razem.

Coś powiedział? Jakieś słowa ze wsparciem?
Tak, oczywiście. Powiedział, że sezon jest długi i najważniejsze jest to, jak się skończy, a nie jak się zaczął. To na dzisiaj 4 punkty i jak mówiłem wczoraj po spotkaniu, ja już w karierze wygrywałem i przegrywałem ligi, gdzie przewagi były dużo większe niż 4 oczka.

Prezes się pojawił?
Tak, przyszedł.

Co ci powiedział?
[śmiech] Cóż, to prywatne sprawy. Zapytaj go, na pewno ci powie, jesteście dobrymi przyjaciółmi [śmiech].

Twoim też. Bardzo ciebie lubi.
Tak, jasne, uczucie jest odwzajemnione. Mamy doskonałe stosunki.

Potem wyszliście do dziennikarzy. Dlaczego piłkarza rozmowa w strefie mieszanej kosztuje tak wiele? Nie mówię o tobie, bo ty często się pokazujesz, ale dlaczego zawodnicy zazwyczaj nie chcą rozmawiać?
Nie, nie chodzi o chęci. Ja osobiście uważam, że to zależy od sposobu bycia danego zawodnika, od charakteru, odczuć w danym momencie. Jednak sądzę, że w Realu Madryt, przez odbiór, jaki ma i to, ile znaczy, ludzie zasługują na opinie bohaterów, którzy są na boisku. U nas zawsze są zawodnicy, którzy się wypowiadają. To prawda, że czasami wyjdą gracze, którzy występują rzadziej, ale...

Ale czy to dla piłkarza tak wielki wysiłek?
Dla mnie to żaden wysiłek. Robisz coś źle czy dobrze, zawsze musisz wychodzić z podniesioną głową i przekonaniem, że zrobiłeś wszystko, co się dało.

Czy zawodnicy czują się jak na przesłuchaniu? Bo te wypowiedzi ze strefy mieszanej są zazwyczaj krótkie, nic nie wnoszą.
[śmiech] To zależy też czy jesteś na wyjeździe, co się zdarzyło.

Boicie się wypowiadać?
Jeśli czegoś się boisz, to starasz się tego nie robić, ale nie sądzę, że jakikolwiek piłkarz boi się wypowiadać. Myślę, że to zależy od zawodnika. W drużynach zawsze są najlepsi piłkarze, którzy mają większe znaczenie, ale czasami widocznie nie czują potrzeby rozmowy z dziennikarzami.

Wchodzicie do autobusu, jedziecie na lotnisku. Cisza?
Nie.

Kto przemawiał?
Każdy robi swoje. Rozmawiamy ze sobą, dzwonimy, robimy coś na telefonach.

Mourinho pozwalał wam na telefony w autokarze?
Tak. Jednak sądzę, że kiedy wchodzisz do szatni, to chodzenie z telefonem jest brzydkie, bo trzeba skupić się na pracy. Potem w autobusie każdy słucha muzyki, rozmawia z rodziną.

Do kogo dzwoniłeś ty?
Ja zawsze dzwonię do taty i brata, przed meczem i po nim. W tym przypadku dzwoniłem też do mojej kobiety.

Pierwszy telefon był do kogo?
Do brata.

Wspierał cię po porażce?
On zawsze jest wobec mnie najbardziej krytyczny. Zawsze.

Co ci zarzucił? Bramkę Mathieu?
Cóż, to akcje, który naznaczają takie mecze, a ja jestem pierwszym, który po błędzie się do tego przyznaje.

Widziałeś powtórkę bramki? Dalej uważasz, że się pomyliłeś?
Ja starałem się wyciągnąć trochę linię, żeby odsunąć ich od bramki i złapać na spalonym. Kiedy zdałem sobie sprawę, co się dzieje, on już ruszył i uciekł spod krycia.

Przyjeżdżacie na lotnisko i wsiadacie do samolotu. W samolocie siedzicie zawsze z kimś?
Ja latam zawsze z Ikerem.

Rozmawialiście o meczu?
Zawsze rozmawiamy. Nasza przyjaźń, doświadczenie, tyle lat gry razem sprawiają, że zawsze rozmawiamy po spotkaniu.

Komentowaliście bramki?
Zawsze podsumowujemy wszystko.

Co mówił on?
Wszystko, staraliśmy się to dobrze przeanalizować.

Jesteście ostrzy wobec siebie?
Tak, oczywiście. Ja jestem pierwszy do krytyki, to samo Iker.

Co mówił Iker?
Nic konkretnego wczoraj, ale normalnie komentujemy wszystko, każde zagranie, wybory, decyzje.

Wspieraliście siebie nawzajem?
Jeśli ktoś ma wspierać resztę, to musimy to być Iker i ja, dwójka kapitanów.

Dolatujecie do Madrytu, w autobusie dojeżdżacie do Valdebebas, bierzesz samochód, włączasz muzykę...
Nie miałem nawet na to czasu od parkingu do bramy, bo telefon jeszcze nie podłączył się do samochodu.

Czy ochrona ostrzegła was, żeby może pojechać przez inną bramę?
Nie. Widzieliśmy 2-3 osoby pod bramą i normalnie za wiele się tam nie dzieje. Nie myśleliśmy, że zdarzy się coś takiego.

Dla mnie to hańba. Jesteś po pracy, o 2:30 próbujesz wrócić do domu, a pod bramą czeka trzech gości, którzy nie mają nic innego do roboty. Obrazili was i ty się zatrzymałeś.
Jechałem za Jesé i widziałem, że się rzucali.

Byli w waszym wieku, co?
Z twarzy było widać, że za wiele jeszcze nie przeżyli. Ja byłem za autem Jesego i widziałem, że ostro obrażali innych. Nie miałem jeszcze muzyki, więc słyszałem, co krzyczą. Zacząłem gwizdać do Jesego, żeby się nie zatrzymywał, bo ma gorącą głowę. Pojechał dalej i to było najlepsze wyjście. Ja się zatrzymałem i zapytałem jaki jest problem. Ten wtedy zaczął obrażać i wyzywać.

Nie chciałeś wysiąść?
Jeśli kazałem jechać dalej Jesemu, to sam przecież nie będę wysiadać, żeby zrobić coś nieodpowiedniego. Powiedziałem im tylko, że nic nie usprawiedliwia takiego zachowania, bo nie mieli nawet biletu na ten mecz, nie zapłacili za to pieniędzy.

Jeden z nich był socio. Real wydał komunikat, że tymczasowo został zawieszony. Jednak mnie najbardziej zaskoczyło zachowanie ochrony. Jeśli w Valdebebas jest tylu ochroniarzy, którzy dbają, żeby dziennikarze nie zbliżali się do piłkarzy, to gdzie oni byli? Co by się stało, gdyby któryś z nich cię uderzył?
Ochroniarze byli, ale praktycznie w środku Valdebebas. Ja zatrzymałem się już na ulicy. Na pewno ich także to zaskoczyło, bo to wszystko działo się poza miejscem ich pracy, ale powinni o tym pomyśleć i wiedzieć, co może się zdarzyć po takim meczu. Że mogą pojawić się rozżaleni kibice. Mogli przynajmniej zadzwonić po policję.

Policja przyjechała, ale później. Spisano tych ludzi. Wróćmy do ciebie, co myślałeś w trakcie jazdy do domu? Nie zagrzałeś się?
To nie była odpowiednia chwila. Mam gorącą krew, ale to było najlepsze możliwe zachowanie, żeby kazać Jesemu jechać do domu i na krótko się zatrzymać. Dla mnie nie ma usprawiedliwienia dla kopania i uderzania w samochody, wygrywamy i przegrywamy wszyscy. Krytyka jest dobra, ale ta z szacunkiem. Ta wczoraj była zupełnie nie na miejscu.

W domu wszyscy spali?
Wszyscy. Sergio był już w kołysce, a Pilar w łóżku.

Zbudziłeś ich?
Ona zawsze się budzi.

Sergio nie?
Synek spał.

Trochę snu i do Marbelli.
Tak, wylecieliśmy z samego rana.

Widać, że jesteś zmęczony, ale daj mi jeszcze kilka minut.
Nie ma problemu.

****

Najlepsze przed tobą?
Zawsze, tym się kieruję.

Witamy Javiego Herráeza i Mario Torrejona, którzy mają kilka pytań.
JH: Sergio, kibice płacący za bilety zawsze mają rację, ale czy publiczność na Bernabéu nie jest zbyt wymagająca? Czy ten ciągły niepokój i jakieś gwizdy nie wpływają na drużynę?

Odpowiem w swoim imieniu. Na mnie to w ogóle nie wpływa. Takiego poziomu wymagań potrzebuje ta instytucja ze względu na historię i wszystko, co reprezentowała przez całe życie. Kibice zawsze byli bardzo krytyczni w okresach, kiedy drużyna nie grała na odpowiednim poziomie. To prawda, że w ostatnim czasie niektórzy zawodnicy okazywali niezadowolenie z braku odpowiedniej atmosfery, ale kiedy fani czegoś wymagają, to znaczy, że możesz dawać z siebie więcej. Trzeba z tym żyć. Takiej presji, jak w tym klubie, nie ma nigdzie indziej i dlatego musimy zdawać sobie sprawę, że gra tutaj to zaszczyt. Trzeba to szanować, podoba się to mniej lub bardziej. Trzeba z tym żyć i starać się jak najszybciej to zmienić, bo sympatia kibiców jest dla nas bardzo ważna.

Prowadzący De la Morena: Mi się wydaje, że najwięcej krytyki spada na ciebie, Ikera, Ancelottiego i teraz Bale'a, to nie jest do końca sprawiedliwe. Dla mnie to mniejszość, która ciągle związana jest z yihadem Mourinho. Oni winią was za odejście Mourinho, który był ich idolem i mam wrażenie, że cały czas was winią, ale to szkodzi całemu Realowi Madryt.
Ja szanuję wszystkich.

Ty nie kopiesz ich samochodów!
Absolutnie! [śmiech] Ja od zawsze żyłem z krytyką, to uczyniło mnie silniejszym i pozwoliło się poprawiać. Dlatego czy to mniejszość, czy to ludzie kibicujący Mourinho nie ma dla mnie znaczenia.

MT: Mimo wszystko pozostajesz wśród tych, których krytykuje się najczęściej. Dlaczego tak jest?
Być może dlatego, że jesteśmy tutaj najdłużej, reprezentujemy drużynę, jesteśmy kapitanami. Kiedy idzie źle, ludzie potrzebują twarzy, winnych i dlatego, jak to powiedział ktoś mądry, mamy twarde tyłki. Mamy doświadczenie, wygraliśmy wszystko, przeżyliśmy lepsze i gorsze chwile. Właśnie w takich okresach musimy działać ze spokojem, żeby dawać przykład kolegom, którzy są tutaj krócej. A kiedy ludzie wymagają maksimum w najważniejszych meczach, dla mnie to coś dobrego.

Te negatywne uczucia było widać także w okresie, kiedy wiele mówiło się o twoim kontrakcie, że wymuszasz nie wiadomo ile pieniędzy, a klub odmawia.
Mówiono o tym cały czas i kiedy wyszedłem o tym powiedzieć, wątpliwości się skończyły, bo te wszystkie informacje były całkowicie fałszywe. Ja nigdy nie dzwoniłem do klubu w sprawie nowej umowy. Zawsze mówiłem, że zostają mi dwa lata, że jestem tutaj superszczęśliwy. Nigdy nie dzwoniłem ja ani mój brat. Zostają mi dwa lata. Nie widzę siebie w innej koszulce niż ta Realu, więc żadna ze stron nie powinna czuć żadnego pośpiechu. Chcę dalej grać w piłkę w tej drużynie na najwyższym poziomie.

DLM: Wczoraj wielu ekspertów pomimo porażki było bardzo zadowolonych z waszej gry. Jakie wy mieliście odczucia?
Porażka w Klasyku zawsze jest zła, nigdy dobra. Jednak nawet w złej sytuacji można wyciągnąć coś dobrego. Można przegrać na różne sposoby, my wyjechaliśmy wczoraj z podniesionymi wysoko głowami, bo zagraliśmy dobrze w piłkę. W poprzednich latach byliśmy przyzwyczajeni do Barcelony, która dominuje nad piłką. Wczoraj pierwsza połowa Realu Madryt z mojego punktu widzenia i na podstawie mojej wiedzy była wyjątkowa, zabrakło nam tylko zamknięcia meczu. Na to byliśmy najbardziej źli po spotkaniu. Zrobiliśmy tyle, pokazaliśmy taki poziom, że kiedy trafili po raz drugi do naszej siatki, to odcięliśmy się od meczu i do końca graliśmy bez odpowiedniego porządku.

Niedawno powiedziałeś, że Ancelotti to jeden z najlepszych trenerów jakich miałeś.
Tak, podtrzymuję to.

Czy to był sposób na pokazanie dystansu między poprzednim a obecnym trenerem?
W ogóle.

Nie? Wielu uważa, że tak.
Po prostu nie lubię niesprawiedliwości, kiedy u niektórych wyróżnia się wszystko, a u innych nie wyróżnia się niczego. Więc kiedy tak się dzieje, wyróżniam to ja, bo sam to przeżyłem. Pod tym względem Ancelotti ma doskonałe statystyki, wystarczy popatrzeć co tutaj wygrał w tym czasie.

Lepiej się was teraz przyjmuje na innych stadionach, prawda? Zauważyliście to?
Tak, tak. Wszyscy to widzą, nawet wy, jeśli o to pytacie.

JH: Czy zabolało was to, jak potraktowano w mediach urodziny Ronaldo czy waszą drużynową kolację?
Mnie nie, szczerze. Jestem w Realu Madryt od dziesięciu lat i jak mówiłem, tutaj każde zachowanie ma światowy wydźwięk, dobre czy złe. Pod tym względem niektórzy mogli poczuć się źle, kiedy omawiano urodziny czy kolacje. Ja mam czyste sumienie. Kiedy się mylę, to uczę się na błędach.

DLM: Z kim dzisiaj siedziałeś na kolacji?
Praktycznie z tymi samymi graczami, było tylko kilka nowości. Byłem z Ikerem, Albiolem, Carvajalem, Moratą, Isco. Siedziałem też przy innych stołach z innymi kolegami.

Przy drugim pewnie siedzieli Katalończycy, co?
Zawsze tak było. Wygrywaliśmy trofea i wszyscy siedzieli w ten sposób.

Teraz atmosfera w kadrze jest lepsza?
Już nie ma tej pozasportowej rywalizacji. Dzisiaj, kiedy przyjechaliśmy po Klasyku, w którym gra była o sporą stawkę, nie było żadnych nieporozumień. Powitania były bardzo zdrowe i normalne.

Nawet nie wiesz jak dziękuję za ten wysiłek i przyjście tutaj.
JH: Podniesie za to La Undécimę.

Zrobi to Iker!

DLM: Dziękujemy za przyjście.
Bardzo dziękuję, było bardzo dobrze.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!