Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Taktycznie: Atlético Madryt – Real Madryt

Analiza derbowego spotkania

Bez zbędnych słów wstępu, przejdźmy do analizy spotkania, o którym kibice Królewskich najchętniej by zapomnieli. Postarajmy się na chłodno sprawdzić, jak doszło do porażki Realu w sobotnich derbach Madrytu.

1. Składy.


2. Błąd Ancelottiego.
Przewidywano, że derby Madrytu będą wyglądać następująco: Real utrzymuje się przy piłce, szukając wolnych przestrzeni do rozegrania piłki, a Atlético stara się wyprowadzać szybkie kontry. Jak już wiemy, taki scenariusz nie wszedł w życie. Rojiblancos potrafili się utrzymywać przy piłce dłużej niż oczekiwano, a Królewscy nie dość, że mieli problemy z szybkim jej odbiorem, to nie byli w stanie przez dłużej niż dwie czy trzy minuty kontrolować spotkania. Stąd byliśmy świadkami szarpanego pojedynku, w którym żadna ze stron nie była w stanie osiągnąć przewagi.

Carlo Ancelotti popełnił strategiczny błąd. Wiedząc, że środek pola będzie mocno zagęszczony, zdecydował się na przesunięcie jak największej liczby zawodników na skrzydła, by tam stworzyli przewagę liczebną. To, co w zamyśle wydawało się słuszną decyzję, w praktyce taką nie było. Odpuszczenie środka pola sprawiło, że podopieczni Diego Simeone mogli angażować dużą liczbę raczy w obronę na skrzydłach i zamykać piłkarzy Realu Madryt na małej przestrzeni, bez obawy że ci wykorzystają wolne miejsca w środku pola.


Zarówno Isco, jak i Sami Khedira w pierwszej połowie grali bardzo szeroko i bardzo wysoko. Chodziło o to, by szybko przenosić grę pod pole karne Atlético, z pominięciem drugiej linii przeciwników. Jednak odległości środowych pomocników względem siebie były często bardzo duże, sięgające nierzadko kilkudziesięciu metrów, co sprawiało że gospodarze mieli ułatwione zadania obronne.

Odpuszczenie środka pola było kluczowym czynnikiem w tym spotkaniu. Real Madryt nie doprowadzał w ten sposób do pojedynków 1 na 1 w ataku, a jednocześnie narażał się na bardzo groźne kontrataki – w środku boiska nie było należytego pressingu i gracze Atlético nie mieli trudności w przenoszeniu futbolówki z wolne przestrzenie na połowie Blancos.

3. Przewaga obronna Atlético.
Doświadczeni spotkaniami z Barceloną podopieczni Simeone zmodyfikowali system obronny. Linia defensywy ustawiała się nieco wyżej niż zazwyczaj, dzięki czemu pomocnicy byli w bliższym kontakcie z obrońcami Realu i mogli zakładać agresywniejszy niż zwykle pressing. Simeone uznał, że by uniknąć pojedynków jego obrońców z napastnikami Królewskich, nie wolno dopuszczać ich do gry. Jako że napastnicy Atlético zwykle ustawiają się głęboko, środkowi obrońcy byli zmuszeni do wyprowadzania piłki przez bocznych obrońców. Stąd boczni pomocnicy Atleti pressowali Carvajala i Coentrão już przy linii środkowej, zmuszając ich wybijania piłki na oślep. Dodatkowo, boczni obrońcy Rojiblancos kryli indywidualnie skrzydłowych Realu (zawodników przy liniach bocznych), odcinając ich od możliwości przyjęcia piłki.


Stąd też duża liczba długich piłek – podopieczni Ancelottiego wykonali ich ponad 40, z czego prawie połowa padła łupem gospodarzy.

W drugiej połowie – przy prowadzeniu 2:0 – pressing Atlético osłabł, a cała drużyna cofnęła się głębiej na swoją połowę. Pozwalali na wprowadzanie piłki na własną połowę, ale nie pomogło to za bardzo Realowi.

Zważywszy na ubogą ławkę rezerwowych, łatwe do przewidzenia było to, że pierwszą zmianą, na jaką zdecyduje się Ancelotti ,będzie Jesé. Taki obrót sprawy skłaniał Real Madryt do bardziej bezpośredniej gry i jeszcze bardziej narażał na kontrataki ze strony Atlético. Blancos przeszli na ustawienie bliższe 4-2-4, dlatego nic dziwnego, że Simeone nakazał swoim zawodnikom głębszą obronę, by maksymalnie spowolnić grę gości. To spowodowało, że w obronie zawodnicy będą grali bliżej siebie i łatwiej będą mogli stwarzać przewagę liczebną w konkretnych sektorach.


Na powyższym zdjęciu możemy zaobserwować, że każdy z zawodników Realu jest pilnowany przez przeciwnika. Próba zagrania piłki bezpośredniej będzie nieudana, bo najwyżej ustawionego zawodnika kryje aż dwóch piłkarzy (okrąg najbardziej po prawo).

4. Problemy w obronie.
Atlético Madryt wykorzystywało brak pressingu w środku pola ze strony podopiecznych Ancelottiego, by przenosić piłkę w boczne sektory, często zagrywając ją za plecy bocznych obrońców, do schodzących tam napastników. Gospodarze angażowali dużą liczbę zawodników w rozegranie na skrzydle, by zwiększyć szansę stworzenia sobie wolnej przestrzeni, z której mogliby zagrać piłkę bezpośrednio w pole karne.

Ważną rolę pełnili boczni obrońcy – Juanfran i Siqueira. Często grali wyżej od bocznych pomocników, wymieniali się z nimi pozycjami, starając się urywać spod krycia Isco i Bale’owi, co nie było trudne. Tu na największy minus zasługują środkowi pomocnicy Blancos, którzy grali bardzo pasywnie i bardzo daleko od siebie. Podejmowali złe decyzje – często nie pomagali w grze obronnej na skrzydle, mimo że w środku pola nie było zagrożenia, a w sytuacjach odwrotnych schodzili do boku. Fatalnie wyglądała też ich współpraca z bocznymi obrońcami – przed meczem wiadomo było, że boczni pomocnicy Atlético lubią schodzić do środka, dlatego ważna było „przejmowanie” ich w kryciu. Przykład: gdy Arda Turan opuszczał strefę Fábio Coentrão, kryciem Turka powinien zająć się Toni Kroos (jeśli Turan schodził do środka). Jednakże piłkarze Realu często mieli problemy z podziałem obowiązków w obronie, czego dowodzi pierwsza bramka dla Atlético.


Kroos zszedł do boku, zostawiając lukę przed pole karnym, gdzie czaił się Tiago. Trudno winić za brak obecności na szesnastce Khediry, który pełnił rolę podobną do roli Xabiego Alonso w meczach z Atlético w zeszłym sezonie – przy dośrodkowaniach wykorzystywał swój wzrost i wbiegał w pole karne, by pomóc stoperom przy pojedynkach główkowych.

Brak asekuracji ze strony drugiej linii to także problem, który był widoczny przy stracie drugiej bramki.


Strata Realu w okolicach linii środkowej, przy braku pressingu w środku pola, kończy się zagraniem piłki za plecy Daniego Carvajala, do schodzącego Mandžukicia, który swoim ruchem wyciąga do boku Varane’a (w kółku). W międzyczasie Carvajal asekuruje Francuza, zajmując jego pozycję w obronie (podkreślony). Krzyżowy ruch Siqueiry gubi wolno wracającego w Bale’a, a sam Brazylijczyk bez problemu wpada na pełnej szybkości w pole karne Królewskich, gdzie mija Carvajala i asystuje przy golu Saúla. W tym samym czasie Kroos jest z dala od całej sytuacji (znak zapytania) i nie pomaga kolegom, choćby poprzez ustawienie się na szesnastym metrze. To kolejny gol, który traci Real Madryt przez brak zawodnika stojącego na przedpolu.

Podsumowanie
W mojej osobistej ocenie Królewscy nie zasługiwali na tak wysoką porażkę w derbach Madrytu. Pogląd nie stoi jednak w kolizji z tezą, że Blancos zagrali bardzo słabo. Takiej serii błędów kibice Realu nie widzieli od czasów meczu z Realem Sociedad z przełomu sierpnia i września poprzedniego roku. Różnica między obydwoma spotkania jest taka, że podopieczni Diego Simeone nie mieli takiej litości nad piłkarzami Ancelottiego, jak zawodnicy z San Sebastián. Włoskiego trenera nie usprawiedliwia nic, a zwłaszcza fakt, że wiele problemów opisywanych powyżej mogliśmy już kiedyś zaobserwować w meczach jego drużyny.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!