Bauzà: Real znalazł równowagę, co nie jest łatwe

Jakie ma pan odczucia po tej porażce?
Porażka boli. Mieliśmy nadzieję na wygraną, ale mecz był tak ciężki, jak przewidywano. Staraliśmy się utrudnić im wyjście do ataku. Sądzę, że to się nam udawało, ale bramka ze stałego fragmentu mocno skomplikowała sprawy. Mieliśmy też problemy z rozegraniem. Real wygrał zasłużenie i dla nas gra przeciwko nim była zaszczytem. Poza smutkiem z powodu porażki czujemy się też bardzo dumni.

Jest pan zadowolony z decyzji arbitra?
Nie miał wpływu na mecz. Był bardzo ostry, bo nie chciał stracić kontroli nad spotkaniem. To był normalny mecz, finał walki. Obie drużyny poświęciły się grze i dochodziło do normalnych starć. Sędzia nie miał wpływu na spotkanie.

Czy to godna porażka?
Nie ma dobrych czy godnych porażek. Mnie boli każda, niezależnie od okoliczności. Droga do tego finału była bardzo długo, ale nie lubię przegrywać, nawet z takim rywalem. Staraliśmy się zamykać im drogę do bramki i chociaż utrzymywali się przy piłce, to bardzo utrudniliśmy im dojście do bramki Torrico.

Może pan porównać ten Real do największych ekip w historii?
Liczby pokazują, że są na drodze do stania się jedną z największych ekip. Real znalazł równowagę, co nie jest łatwe. Powiedziałem to Ancelottiemu, kiedy mu pogratulowałem. A z przodu mają jakość indywidualną, którą może pochwalić się niewiele ekip. Ancelotti ma zasługi w tym, że stali się tak groźnym zespołem. Nie mam wątpliwości, że dalej będą bić rekordy.

Martwi pana ta dysproporcja między możliwościami piłki europejskiej a południowoamerykańskiej?
Nie martwi mnie to, bo ich nie dościgniemy. Różnica w naszych budżetach to prawie 540 milionów euro. Jednak ta różnica istnieje tylko między czterem czy pięcioma najlepszymi klubami na świecie, a nie z całym światem. Z resztą europejskich drużyn możemy toczyć wyrównane boje.