Advertisement
Menu
/ Champions Matchday

Arbeloa: Real wygrał najwięcej, to mówi samo za siebie

Wywiad dla oficjalnego magazynu Ligi Mistrzów

W najnowszym wydaniu oficjalnego magazynu UEFA poświęconemu Lidze Mistrzów – Champions Matchday – możemy przeczytać wywiad z Álvaro Arbeloą. Obrońca zapewnił dziennikarzy, że nie odczuwa już niepewności, która narodziła się po przegranym finale Ligi Mistrzów w 2007 roku. Uczestnictwo w drodze Realu Madryt po zwycięstwo w Lizbonie przegoniło duchy przeszłości i pozwoliło mu na zapisanie się w historii europejskiej piłki. Dziś ten 31–letni zawodnik może pochwalić się zdobyciem każdego z najważniejszych trofeów zarówno w klubie, jak i reprezentacji. W rozmowie, którą prezentujemy poniżej, powrócił do czasów, gdy gra na takim poziomie była tylko marzeniem i przypomniał sobie drogę na sam szczyt.

Zawsze chciałeś być piłkarzem?
Uważam, że każdy z nas w dzieciństwie marzył o zostaniu piłkarzem. Takie marzenia szybko stają się celem i nie myśli się już o innych sprawach. To trudne, wielu zawodników odpada po drodze z różnych powodów i w odmiennych warunkach. Mnie udało się spełnić marzenie z dzieciństwa.

Jakie są twoje najwcześniejsze wspomnienia związane z piłką?
Zawsze z sentymentem wspominam ten finał z 2002 roku, kiedy Zidane strzelił niesamowitą bramkę. To była wielka chwila, a w dodatku rok, w którym przyszedłem do Realu Madryt. Zidane grał, drużynie udało się zdobyć dziewiąty puchar... fantastyczny mecz i przepiękny gol. To jedno z moich najlepszych wspomnień, a teraz, dwanaście lat później, ponownie wygraliśmy. Z tego meczu też mam bardzo dobre wspomnienia, tak jak wszyscy kibice Realu.

Która chwila była najważniejsza w całej twojej karierze?
Trudno zdecydować się na jedną, ale uważam, że każdy dokładnie pamięta swój debiut. Dla mnie pierwszy mecz w barwach Realu Madryt, w dodatku u boku Zidane'a, Figo, Ronaldo i Raúla – moich idoli – był wyjątkowy.

A najtrudniejsza?
Nie jest łatwo cierpieć z powodu kontuzji, ale najtrudniejszą chwilą była porażka w finale w Atenach, gdy grałem w Liverpoolu. Było ciężko.

W trzeciej kolejce Ligi Mistrzów wróciłeś na Anfield po pięciu latach rozłąki. Jak podsumowałbyś czas spędzony w Liverpoolu?
Bardzo się rozwinąłem. Spędziłem tam dwa wspaniałe lata, dojrzewając jako piłkarz, co dało mi korzyści nie tylko w życiu profesjonalnym. Poznawanie innej kultury każdemu człowiekowi pomaga dorosnąć.

Opowiedz nam o debiucie w Champions League. Jako zawodnik Liverpoolu mierzyłeś się z Barceloną na Camp Nou w sezonie 2006/07.
To był dla mnie pierwszy mecz w podstawowym składzie i debiut w Lidze Mistrzów. Wychowywałem się w młodzieżowych zespołach Realu Madryt, dlatego debiut na Camp Nou i wygrana tam były niesamowite. O cóż więcej miałbym prosić? To była wyjątkowa, magiczna noc. Graliśmy z wspaniałym klubem, obrońcą tytułu, który miał w kadrze wielkich zawodników.

W finale w Atenach wszedłeś na boisko dość późno, jako zmiennik. Co pamiętasz z tamtego wieczoru?
Zawsze będę pamiętał ten mecz, był niezwykle ekscytujący. Szkoda, że nie udało nam się zwyciężyć, bo mieliśmy naprawdę solidny zespół i stworzyliśmy kilka okazji. Carlo Ancelotti był wtedy trenerem Milanu, grali bardzo dobrze. Myślę o straconej szansie na triumf w Lidze Mistrzów w barwach Liverpoolu, z pewnością byłby on niezwykły.

Czy tamta porażka uczyniła zeszłoroczny sukces jeszcze lepszym?
La Décima była najważniejsza i teraz, mając ją zdobytą, patrzę wstecz bez niepewności, którą odczuwałem wcześniej. Cztery razy przegrywałem w półfinale, a przed tamtym meczem wróciłem myślami do Aten. Dziesiąty puchar zdobyty z Realem Madryt był wyjątkowy dla wszystkich kibiców. Dla mnie oczywiście też.

Co sprawia, że Real jest tak szczególny?
To proste. To najważniejszy klub na świecie. Nie ma większego. Real wygrał najwięcej tytułów, co samo świadczy o jego znakomitości.

Jak myślisz, co jest potrzebne do zostania piłkarzem odnoszącym sukcesy?
To oczywiście ciężka praca, bycie konsekwentnym i ambitnym, ale także cieszenie się tym. Może wydawać się, że to tylko hobby, ale ostatecznie okazuje się być pracą. Kiedy nasza pasja zamienia się w pracę, patrzymy na nią inaczej. Mam na tyle szczęścia, że codziennie rano budzę się z uśmiechem na twarzy i wiem, że będę robił to, co lubię.

Już od kilku lat grasz w jednym zespole z Cristiano Ronaldo. Jak określiłbyś go jako piłkarza?
Bez wątpienia Cristiano w tej chwili jest najlepszym piłkarzem na świecie. Nie ma nikogo lepszego niż on. To wspaniały profesjonalista, piłkarz, który poprawia się każdego dnia. Nie da się tak naprawdę wytłumaczyć tego, co on robi. Jest po prostu wielkim piłkarzem. Trenowanie i granie z nim pomaga w stawaniu się lepszym. Dla nas to zaszczyt, że Cristiano jest wśród nas.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!