Advertisement
Menu
/ MARCA

Karanka: Miałem szczęście, że pracowałem z najlepszym na świecie

Aitor wspomina współpracę z Mourinho

Aitor Karanka, były asystent José Mourinho w Realu Madryt, a teraz samodzielny trener Middlesbrough udzielił wywiadu Marce. Opowiadał o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, wspominał czas spędzony w Madrycie u boku Portugalczyka i wyjaśniał niektóre kwestie związane z jego pobytem w stolicy Hiszpanii.

Zamieniłeś drużynę do lat szesnastu na bycie pomocnikiem Mourinho, to dwie przeciwne filozofie. Jak zdefiniowałbyś siebie jako trenera?
Mieszanina wszystkiego. Zawsze próbuję dostrzec pozytywne i negatywne aspekty każdej rzeczy. Nie jestem z tych, którzy myślą, że prawda leży w skrajnościach. Uważam, że należy wyciągać co się da, nawet z różnych drużyn, żeby wyrobić sobie własne zdanie o piłce. Jeżeli po ośmiu miesiącach kariery myślałbym, że wiem wszystko, ponieważ spędziłem z Mourinho trzy lata w Realu, myliłbym się.

Czego nauczyłeś się od Mourinho?
Wielu rzeczy. Potrzebowalibyśmy dwóch lub trzech wywiadów, żeby je wymienić (śmiech). Od José uczysz się w każdej sekundzie. Jak zarządzać grupą, nawet w skomplikowanych sytuacjach, jak czytać mecze i prowadzić treningi. Z jaką intensywnością podchodzić do każdej sesji. Zrozumiałem metodologię, którą stosuje wraz z Ruim Faríą i resztą sztabu technicznego. Czułem się jak niedawno dyplomowany architekt lub adwokat, który mógł pracować przez trzy lata z najlepszym na świecie w swojej profesji.

Mourinho przyjął Karankę do swojej rodziny. Dlaczego wasze drogi się rozeszły?
Byłem mu wdzięczny za zaufanie, bo on nigdy nie włączał nikogo nowego do swojego sztabu. To, że najlepszy trener na świecie po trzech latach współpracy nadal chciał na mnie liczyć, napawało mnie dumą i satysfakcją. Jednak kiedy pomyślałem o tym na chłodno, zrozumiałem, że tam [w Chelsea – przyp. red.] nie byłbym nikim ważnym i nie mógłbym pomagać w tym, co robiłem w Realu – na konferencjach prasowych czy w relacjach z zawodnikami... tutaj znałem klub. Zdecydowałem, że po tych trzech latach nadszedł moment na rozpoczęcie kariery indywidualnej.

Chciałbyś zmierzyć się z Chelsea Mourinho w Pucharze albo Pucharze Ligi?
Zdecydowanie najbardziej podobałoby mi się, gdybyśmy zmierzyli się w Premier League (uśmiech). Mamy rodzinne relacje. Kilkukrotnie byłem w Londynie i patrzyłem na jego treningi.

Wasz Real wygrał Ligę, Puchar Króla i Superpuchar, mierząc się ze – zdaniem wielu – najlepszą Barceloną w historii. Czujesz, że to wszystko nie było wystarczająco docenione?
To kolejna z rzeczy, których nauczył mnie mister. Nie ma czasu i nie wolno zatrzymywać się i rozmyślać, czy zostało się odpowiednio docenionym. On robi wszystko na dwieście procent i każdy, kto z nim przebywa, stara się robić tak samo, ale to jest niemożliwe. Kiedy rozpoczęliśmy pracę, wiedzieliśmy, że najlepszym dla Realu i kibiców będzie robić swoje. To jasne, że tamta Barcelona była spektakularna, przede wszystkim w pierwszym sezonie, ale krok po kroku podążaliśmy do finału, gdzie zmierzyliśmy się z nimi jako zwycięzcami Ligi i udało nam się wygrać.

Przez trzy kolejne lata Real Madryt odpadał w połfinałach Ligi Mistrzów. Brakowało szczęścia, które dopisywało drużynie w tym sezonie?
Chyba tak. Pracowaliśmy nad tym. Za pierwszym razem była to Barcelona, później karne z Bayernem, tym trudniejsze, że piłkarze jak Sergio, Cristiano i Kaká zawiedli. Tego dnia Mou powiedział mi, że to miał być rok na wygranie La Décimy. W poprzednim sezonie półfinały przegraliśmy w Dortmundzie.

Mourinho miał wciąż ważny kontrakt z Królewskimi. Dlaczego ten duet się rozpadł?
Myślę, że jeśli jesteś tak wymagający i dochodzisz do granic, wszystko jest intensywniejsze. W sezonie 2011/12 dał z siebie wszystko i robił to, co tylko było możliwe. Nasz ostatni rok zaczął się dobrze, wygraliśmy Superpuchar, ale później w Lidze nie poszło jak trzeba. Dotarliśmy jednak do półfinałów Champions League i wszyscy myśleliśmy, że to był ten rok.

Będąc podwładnym Mourinho, udzieliłeś osiemdziesięciu dziewięciu konferencji prasowych. Uważasz, że byłeś za bardzo na widoku?
Na początku ludzie mówili mi, że zrzuca na mnie cały ciężar. Ja nigdy nie myślałem w ten sposób. Reprezentowanie Realu Madryt i José Mourinho na tylu konferencjach było zaszczytem. Wielu zaskakiwały informacje, które przekazywałem, a ja próbowałem wyjaśniać, że to były wiadomości od trenera. Od kiedy zupełnie mnie nie znając, dał mi szansę pracy ze sobą i pokazał, że jestem jednym z jego ludzi, wiedziałem już, że będę robił wszystko, żeby bronić jego i klubu.

Niektórzy nazywali cię marionetką, ale potem twierdzili, że jedną ze swoich odpowiedzi zaskoczyłeś nawet Mou.
Kolejną lekcją od niego, taką bardziej dla mnie i dla mojej rodziny, która wysłuchuje tych komentarzy, było to, żeby nigdy nie przywiązywać wagi do takich spraw. Ja nie cierpiałem, byłem zachwycony, że mogłem tam być. Najgorsze co mogło się zdarzyć, to brak następnej konferencji prasowej. Jestem pewien, że teraz już nie byłbym taki przyjazny i trzy lata w Realu mogłyby oznaczać stratę czasu. W zamian za to dzisiaj mam o czterech przyjaciół więcej. Tworzą najlepszy sztab na świecie i codziennie czegoś się od nich uczę.

Czułeś się źle traktowany przez media?
Tak, wielokrotnie mnie krytykowano. Przez piętnaście lat byłem piłkarzem i raz mnie krytykowali, a raz chwalili. Jednak często nie była to krytyka, tylko brak szacunku. I nie było mi przykro z własnego powodu, ale ze względu na moją rodzinę. Sprzedawano wizerunek, który nie był prawdziwy. Dla mnie to nie było żadne obciążenie, naprawdę, byłem szczęśliwy.

Uważasz, że Mourinho podzielił madridismo?
Nie. Myślę, że to, co zrobił José, co zrobiliśmy wszyscy, to były próby ciągłego poprawiania się. To przynosiło trudne decyzje. Wszyscy mówią na przykład o Ikerze. Ja powtarzałem już tysiąc razy, że to nie zostało postanowione z dnia na dzień. Daliśmy sobie czas i stwierdziliśmy, że wtedy było to najlepsze dla dobra drużyny. Liczy się to, że ostatecznie przyszła La Décima, Real wrócił do walki, a na ulicy można usłyszeć podziękowania. Ludzie chcą tego, co najlepsze dla madridismo. José tego chciał i ja tego chcę. Nie sądzę, żeby madridismo było podzielone.

Myślisz, że decyzja Ancelottiego o posadzeniu Ikera nie przyniosła tego samego efektu?
Ancelotti podjął inną decyzję, nie taką samą, ale podobną. Kiedy trener wybiera, to dlatego, że uważa, iż tak będzie najlepiej. To podejście, które mam jeszcze od czasu bycia piłkarzem. Gdy ja nie grałem, to dlatego, że nie byłem dobry. Teraz próbuję robić tak samo.

Kilku zawodników przeszło od „Mourinho jest numerem jeden” do proszenia o jego odejście. Czuliście się zdradzeni?
Sam byłem piłkarzem i wiem, że często oni zdają sobie sprawę z tego, że mają dłuższe kontrakty niż trener i mogą zmienić zdanie na jego temat. Ale również chcę zaznaczyć, że jest mniej takich piłkarzy niż mogłoby się wydawać. Można się o tym przekonać za każdym razem, kiedy Mourinho mierzy się z zawodnikiem, którego mieliśmy w Madrycie. Na przykład mówiono o Özilu, a gdy grali przeciwko sobie, podarował José swoją koszulkę. Większość piłkarzy w wywiadach pozytywnie wypowiada się o . I to zostaje, chociaż kiedyś pisano, że nie mogliśmy nawet wejść do szatni. To kolejne z kłamstw, które opowiadano.

Myślisz, że etykieta mourinhisty może przeszkodzić ci w trenowaniu w Hiszpanii?
Kiedy pracowałeś z najlepszym na świecie w twojej profesji, nic nie może ci zaszkodzić. Miałem to szczęście, że mogłem tego doświadczyć i jeżeli jest to przeszkoda w Hiszpanii, to w pozostałej części świata – a miałem już okazję się o tym przekonać – jest odwrotnie. Ludzie znają mnie, bo byłem drugim trenerem Realu Madryt i drugim trenerem Mourinho.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!