Advertisement
Menu
/ fourfourtwo.com

Dlaczego Pellegriniemu była pisana porażka?

Felieton Tima Stannarda z <i>FourFourTwo</i>

Tim Stannard, ekspert od hiszpańskiej piłki w magazynie FourFourTwo (w tym prowadzący rubrykę „La Liga loca”), wyjaśnia, dlaczego „Inżynierowi” nie udało się na Bernabéu.

Madrycka prasa zazwyczaj udziela Realowi wsparcia, mimo to reputacji Manuela Pellegriniego wyrządziła szkody na tyle dotkliwe, aby nawet dziś wielu z madridistas nie uważało go za poważnego trenera z najwyżej półki. A przecież materiał dowodowy poświadcza raczej tezę odwrotną – etap mniejszych klubów, Villarrealu i Málagi, nie trzeba też wspominać o obecnie trwającym pobycie w Manchestrze, gdzie Chilijczyk zmienia City z giganta brytyjskiego w europejskiego, na samych Wyspach rozprawiając się z przeciwnikami niczym parowóz.

Kampania prowadzona przez Markę w sezonie 2009/10 była na tyle zgorzkniała i obrzydliwa, że niektórzy twierdzą wręcz, że impuls do jej rozpoczęcia wyszedł z samego klubu, w którym pewni wyniośli ludzie chcieli rozpowszechnić o Pellegrinim opinię niekompetentnego bufona – po to, żeby przetrzeć szlaki dla nadchodzącego zbawcy, dla José Mourinho. Taka hipoteza z pewnością tłumaczyłaby brak jakiejkolwiek protekcji nad trenerem ze strony klubu, który przecież zazwyczaj media trzymał krótko, kontrolując treść nagłówków dnia.

Zarzuty wysnuwane przeciw Pellegriniemu przez jego krzykliwych krytyków, uwzględniały rezultaty, wymieniając po kolei – tragiczną porażkę z Alcorcónem w Pucharze Króla, wyeliminowanie z Ligi Mistrzów przez Lyon w 1/8 finału, a także przegrany z Barceloną wyścig o mistrzostwo. Oczywiście często pomijany pozostaje fakt zdobycia przez Real w tamtym sezonie 96 punktów w Lidze przy 102 strzelonych bramkach, a także to, że rywalizowano wtedy z prawdopodobnie jednym z najlepszych zespołów w historii. W istocie tamta zdobycz punktowa była o cztery oczka wyższa od tej, którą w następnym uzyskał Mourinho.

Problemem dla Pellegriniego było również to, że nie był pierwszym wyborem powracającego waśnie z nowym projektem Galacticos Florentino Péreza. Prezes szukał raczej większej, bardziej dynamicznej postaci do roli swojego trenera. Jednak seria nieudanych prób zakontraktowania fachowców takich jak Arséne Wenger i Carlo Ancelotti zawiodła niechętnego do drzwi Chilijczyka. Po prawdzie był to jeden z nielicznych wspólnych momentów obu panów, bo jak wspominał trener po jednosezonowym pobycie w Madrycie – jego relacje z prezesem nie istniały. Wyjaśniałoby to na pewno sytuację, w której szefostwo klubu sprzedało Arjena Robbena i Wesleya Sneijdera na krótko po rozpoczęciu sezonu, nie zakomunikowawszy swoich intencji trenerowi, zmuszając go przy tym do rozpisania na nowo planu taktycznego na przyszły sezon.

Duży problem dla Pellegriniego w Realu stanowił też jego godny i opanowany charakter, o ile oba te przymioty mogą występować na raz. Chilijczyk odmówił wejścia na ring. Ciągle ataki ze strony Marki nie doczekały się responsy, kiedy być może krzepka obrona swojej pracy na Bernabéu była potrzebna, ale podobne zachowania nigdy nie były w stylu Pellegriniego. Jego konferencje prasowe nie były tłumnie uczęszczane przez dziennikarzy, bo ci wiedzieli, że menedżer będzie na nich przede wszystkim uprzejmy, aż do nudności. Nie innymi manierami wykazywał się również Máladze i wykazuje w City.

Mourinho może chcieć wywierać na Pellegrinim reakcję, mówiąc, że nigdy nie trenowałby takiego klubu jak Málaga, ale łagodny Chilijczyk wciąż będzie trzymać fason. Bo wie, że w Manchesterze odnalazł klub, który zgrywa się z jego podejściem na prowadzenie drużyny, ze spokojnym i długoterminowym planowaniem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!