Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Ramos: Wciąż mam tę samą nadzieję na tytuły

Stoper dla oficjalnej telewizji

– Mój debiut był spełnieniem marzenia po wykonanym wysiłku. Teraz utrzymuję tę samą nadzieję na dalsze zdobywanie tytułów. Jestem bardzo ambitną osobą i staram się każdego dnia poprawiać. Wbitą szpilką jest Liga Mistrzów. Obyśmy wygrali ją w tym roku, myślę, że jesteśmy na odpowiedniej drodze. Trzeba robić wszystko na maksa, ponieważ Real Madryt, zawodnicy i kibice zasługują na zdobycie La Décimy. Podniesienie tego pucharu z Ikerem byłoby kolejnym spełnionym marzeniem – powiedział oficjalnej stronie klubu Sergio Ramos z okazji 10. rocznicy debiutu w Lidze. Hiszpan pierwszy raz wybiegł na boisko w zawodowym futbolu w wieku 17 lat w spotkaniu Sevilli z Deportivo. Obecnie kapitan Królewskich ma na koncie 313 spotkań w najważniejszych hiszpańskich rozgrywkach.

– Bliscy opowiadają mi, że za malucha byłem jak trzęsienie ziemi. Zawsze bawiłem się z piłką. Kiedy jesteś taki mały, robisz to jako hobby. Futbol był jednak tym, co najbardziej mi się podobało. W więku 5 lat poszedłem obejrzeć mojego brata René grającego dla drużyny z naszej prowincji, z Camas. Były młodsze roczniki, ale nie na mój wiek. Pewnego dnia zacząłem grać z nimi i spodobałem się trenerowi. Powiedział o tym mojemu bratu i właśnie wtedy rozpoczęła się moja droga, w drużynie z mojego miasta.

– Szedłem przez kolejne roczniki, coraz wyżej. Pamiętam, że w wieku 15 lat Manolo Jiménez powiedział mi: „Idź na górę, Caparrós chce z tobą porozmawiać”. Kiedy powiedziano mi, że lecę z pierwszą drużyną, moje podekscytowanie było ogromne, bo to było spełnienie marzenia. Jednak nie widziałem żadnej szansy na debiut tego dnia. Moja rodzina wtedy nie pojechała i została w domu.

– To było spełnienie marzenia po wysiłku i jeżdżeniu przez te lata z moimi rodzicami Fordem Fiestą do ośrodka treningowego. Pokonaliśmy kłopoty i kiedy wysyłają cię na rozgrzewkę, to wszystko przebiega ci przed oczami. A kiedy widzisz, że spełniasz marzenie, to tej radości nie da opisać się słowami. Joaquín Caparrós jest dla mnie jak ojciec w piłce i będę mu wdzięczny na zawsze, bo naznaczył moje piłkarskie życie.

– Luis Aragonés postawił na mnie w kadrze, na młodego zawodnika bez praktycznie żadnego doświadczenia. Pozwolił mi zadebiutować w Salamance i zabrał mnie na Mundial z graczami o tak wielkiej sławie, jak Míchel Salgado, który był niepodważalnym graczem podstawowego składu. Jestem mu bardzo wdzięczny, bo nie wszyscy mają szczęście zadebiutować w tak młodym wieku.

– Kiedy przyszedł Real i rozmawiałem z prezesem Sevilli i z Florentino, kiedy wiesz już, że odchodzisz, to jednej strony czujesz smutek, ale z drugiej radość. Opuszczasz miasto, swoją dzielnicę, drużynę twojego życia, ale też spełniasz marzenie i wykonujesz ogromny krok przechodząc do najlepszego klubu na świecie.

– Prezentacja? Jechałem samochodem z wielkim podekscytowaniem, patrzyłem na stolicę, jakbym był dzieckiem w Disneylandzie. Największe wrażenie wywarł na mnie przyjazd na Bernabéu, prezentacja, pierwsze słowa do kibiców i ich przyjęcie... Jesteś też pod wrażeniem, gdy witasz się z tak ważną osobą, jak nasz prezes. Wybrałem wtedy numer „4”, który nosili w Realu Madryt bardzo ważni zawodnicy.

– Debiut? Nie zacząłem w pierwszym składzie, wszedłem w drugiej połowie za Pavóna, przegraliśmy. Po meczu rozmawiałem z ojcem o pechu i porażce w pierwszym meczu, ale on powiedział mi, żebym się nie martwił, że będzie dobrze, że będę wygrywać tytuły i rozwinę się jako człowiek i zawodnik. Tak właśnie było. Nie miałem problemów z aklimatyzacją. Życie osobiste układało się tak, jak w Sewilli, bo była ze mną rodziną. W szatni wszyscy mi pomagali. Jestem bardzo wdzięczny Raúlowi, Ikerowi, Ronaldo, Carlosowi, Zidane'owi, Salgado... Wszyscy traktowali mnie jak dziecko i opiekowali się mną. Moja aklimatyzacja była bardzo prosta.

– Moim pierwszym ważnym tytułem było mistrzostwo w 2007 roku i miałem wielkie chęci na przeżycie tego doświadczenia, na świętowanie na Cibeles z kibicami. Dla tak młodego chłopaka to był sen. Z każdego wygranego tytułu mam wspomnienia i anegdoty. Na końcu zostają puchary i CV. Kiedyś będzie można to wszystko powspominać.

– Mam tę samą nadzieję na tytuły, jak ta z czasów, gdy byłem dzieckiem. Jestem bardzo ambitny i staram się rozwijać każdego dnia. Lubię się poprawiać. Myliłem się jak każdy, ale mogę powiedzieć z dumą, że uczyłem się na swoich błędach. To one pozwoliły mi rozwijać się w gigantycznych krokach, żeby być wzorem dla innych.

– Moje stosunki z Antonio były bardzo wyjątkowe, byliśmy dziećmi i razem podróżowaliśmy. Dorastaliśmy razem w kategoriach młodzieżowych. Nasi rodzice byli jak rodzina, bo zawsze wozili nas na boiska Sevilli. Kiedy wydarzyło się to nieszczęście, naznaczyło ono mnie, moją rodzinę i cały świat piłki. To był sympatyczny chłopak, radosny, który prowadził zdrowe życie. W czasie kariery zawsze wykonuję gest przypomnienia o nim przy okazji tytułów i dzielę się nimi z nim.

– Jest niewiele rzeczy dających taką satysfkację, jak podniesienie Pucharu Świata. Po czterech latach tego lata znowu będziemy o niego walczyć.

– Jest niewiele tytułów, które zostały mi do wygrania. Wbitą szpilką pozostaje możliwość podniesienia Pucharu Mistrzów. Obyśmy wygrali ją w tym roku, myślę, że jesteśmy na odpowiedniej drodze. To nie powinna być obsesja, bo ona sprawia, że popełniasz błędy. Trzeba robić wszystko na maksa, ponieważ Real Madryt, zawodnicy i kibice zasługują na zdobycie La Décimy. Poza tym podniesienie tego pucharu z Ikerem byłoby kolejnym spełnionym marzeniem – zakończył stoper.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!