Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Šukerman

Nasz były napastnik skończył 46 lat. Jak ten czas leci...

Marcin Wandzel, były redaktor, a obecnie współpracownik RealMadrid.pl o obchodzącym wczoraj urodziny Šukerze.

Jeżeli jakiś piłkarz staje się twoim ulubionym, to zapewne przez dobrą grę. Powodów może być więcej (kobiety patrzą pewnie zazwyczaj na urodę), ale genialny hat-trick, rajd przez trzy czwarte boiska czy piętnaście parad bramkarskich w 45 minut to chyba główne powody, dla których cieplej zaczynamy myśleć akurat o tym, a nie innym zawodniku. Ze mną było inaczej.

Euro '96, mecz Chorwacja – Turcja. Hrvatska dominuje, ale za cholerę nie może wyjść na prowadzenie. Najbardziej partaczy 28-letni napastnik Sevilli, który nowy sezon rozpocznie w Realu Madryt. Dopiero Goran Vlaović, piłkarz gdzieś tak 15 razy słabszy od naszego bohatera, da jednobramkowe zwycięstwo drużynie Miroslava Blaževicia.

No właśnie, co sprawiło, że akurat wtedy Davor Šuker stał się moim ulubionym zawodnikiem i – gdybym miał wybrać tego jednego w historii piłki nożnej – padłoby akurat na niego?

Nie wszystko można było zobaczyć
Kiedyś było inaczej. Kibic zagranicznej drużyny nie mógł jej oglądać co tydzień. Tylko bramki w Eurogolach w Eurosporcie, czasem powtórki meczów gdzieś tam, spotkanie na żywo, jeżeli twoja drużyna grała w europejskich pucharach. Królewscy w sezonie 1996-1997 nie grali nawet w Pucharze UEFA.

Dziś, gdy jesteś kibicem Realu Madryt, Barcelony czy Bayernu Monachium, możesz zobaczyć niemal każdy mecz tych drużyn i na tej podstawie stwierdzić, że napastnik X w pierwszych pięciu kolejkach grał świetnie, w szóstej gorzej od ciebie, a w siódmej znów kaleczył, ale może ta bramka, którą zdobył w 84. minucie zapowiada, że za chwilę wróci do formy. Kiedyś widziałeś tylko bramki (i pudła przy dłuższym skrócie), a reszty dowiadywałeś się od ekspertów.

A eksperci, jak to eksperci, to często lenie albo goście uprzedzeni do konkretnych piłkarzy czy drużyn. Młodzi mogą dziś w to nie wierzyć, ale w drugiej połowie lat 90. internet nie był w Polsce tak powszechny, jak karp w wigilię. W Gazecie Wyborczej ktoś pisał, że Chorwata Šukera i Czarnogórzanina Mijatovicia połączyły pieniądze, choć obaj zapewniali, że są kumplami. W katowickim Sporcie jakiś gość łączył świetną grę pierwszego z nich podczas MŚ '98 z podejrzeniem, że był na dopingu. Cóż, dziennikarze byli nie lepsi niż dziś, tyle że obecnie możemy ich łatwo zweryfikować.

Po co o tym piszę? Ano po to, żeby pokazać, że tak jak dziś mógłbym dokładnie napisać o zaletach i wadach, dajmy na to, Karima Benzemy, tak wtedy naprawdę trudno było mieć pełny ogląd tego, jakim kto jest piłkarzem. Dzisiejszy fan La Liga może lepiej znać Beńata Etxebarrię czy Mateo Musacchio, niż kiedyś eksperci znali największe gwiazdy futbolu.

Być może jest tak, że zasadniczy wpływ na moje sympatię czy antypatie do graczy z dawnych lat miały wyobrażenia o nich, których nie było jak zweryfikować.

24 gole
Nie pamiętam Chorwata z gry w Sevilli, w której spotkał się zresztą z Diego Maradoną. Argentyńczyk nie był wtedy w wielkiej formie, ale – jak mówił Šuker – liczyła się sama możliwość gry z kimś tak wielkim.

Do dziś wielbiony sevillista trafił z Estadio Ramón Sánchez Pizjuán do największej, ale będącej w kryzysie, drużyny świata. Jego odejście przyniosło z sobą zdecydowanie mniej emocji niż transfer Mijatovicia z Valencii do Madrytu.


Biorąc pod uwagę statystyki Šukera i jego klasę, trudno się dziwić, że trafił do Realu Madryt

Ależ to było okienko transferowe! Fabio Capello, a z nim: Šuker, Predrag Mijatović (i niemal wojna, jaka wybuchła z tego powodu na linii Walencja – Madryt), Clarence Seedorf, Roberto Carlos, Christian Panucci w późniejszym terminie... Nie wiem, czy kiedykolwiek ktoś kupił tyle dobrego za tak niewiele.

Pierwsza jedenastka była niesłychanie silna (tercet Raúl – Mijatović – Šuker wyglądał rewelacyjnie), problem w tym, że nie bardzo miał kto wchodzić z ławki. Jednak Królewscy, nieobciążeni rozgrywkami w europejskich pucharach, odzyskali mistrzostwo Hiszpanii. Żeby dowiedzieć się wyniku meczu z Atlético, który miał przyklepać majstra, nerwowo „odświeżałem” stronę telegazety stacji DSF. Takie czasy... A potem już mogłem zobaczyć skrót meczu. I Šukera, który jako ostatni skacze na leżących i obściskujących się piłkarzy piłkarzy Królewskich.

Chorwat zakończył sezon z 24 golami. Więcej zanotowali jedynie Ronaldo (34, Barcelona) i Alfonso (25, Betis). Przyszły i były zawodnik Realu.

Źle w klubie, doskonale w reprezentacji
Był to jedyny tak dobry sezon Chorwata w Realu Madryt. Kolejny zaczął się od wygranej w Superpucharze Hiszpanii z Barceloną, ale w obu spotkaniach Šuker nie pokazał niczego wielkiego, a do drzwi pierwszej drużyny pukał już sprowadzony z Realu Saragossa Fernando Morientes.

Moro chciał kupić Fabio Capello, ale nie zdążył (trener traci pracę po spektakularnym sukcesie – takie rzeczy tylko w Madrycie), ale zaczął na niego stawiać i tak nowy, Jupp Heynckes.

Real Madryt nie potrafił łączyć dobrej gry w lidze z dobrą grą w pucharach – i odwrotnie. Sezon 1997-98 przyniósł Królewskim siódmy Puchar Europy i tylko czwarte miejsce w La Liga. Šuker zdobył w niej 10 goli (tyle samo co Raúl), a najlepszy strzelec Realu Fernando Morientes – 12.

Ostatni gwizdek finałowego meczu Juventus FC – Real Madryt. Chorwat jako ostatni kopie piłkę. Jest w cieniu bohaterów finału, choć trafił do bramki rywali cztery razy w całych rozgrywkach (trzykrotnie z jedenastu metrów), a Mijatović tylko raz. Jednak to Peđa zdobył jednego z najważniejszych goli w historii klubu.

Chorwaci jadą na mundial jako „czarny koń”, bogatsi o doświadczenie nieudanych ME '96. Nasz bohater trafia w fazie grupowej do siatki dwukrotnie. Jednak w wypowiedzi dla Wyborczej krytykuje go sam Wojciech Łazarek. Snajper Realu, pobudzony krytyką Baryły, zaczyna grać w fazie pucharowej jeszcze lepiej: gol z karnego przeciwko Rumunom (musiał powtarzać strzał z 11 metrów), trafienie przeciwko Niemcom, bramka przeciwko Francuzom w półfinale (Chorwaci odpadają, bo akurat „dzień konia” ma Lilian Thuram) i wreszcie idealne kopnięcie w meczu o trzecie miejsce przeciwko Holandii. Davor zostaje najstarszym królem strzelców w historii MŚ (GW nie dała go do jedenastki turnieju). Nawet Lorenzo Sanz nie sprzeda takiego kozaka.



Czas na Anglię
Real zdobywał trofea, ale w klubie panował bałagan. Heynckes wyleciał, choć wygrał Puchar Europy, a Guus Hiddink zupełnie nie poradził sobie z gorącym stołkiem na Santiago Bernabéu. Żałośnie wyglądała gra Królewskich za panowania Holendra. Do dziś w pamięci mam jakiś mecz, w którym Fernando Hierro bezładnie biega w ataku, próbując zrobić cokolwiek. Mówiło się wtedy, że Hiddink sekuje obu Chorwatów z Realu, Šukera i Roberta Jarniego (nazywanego przez jakiegoś polskiego komentatora – nazwiska nie przypomnę sobie – Żarnim), za karę, że Hrvatska zabrała Oranje brązowy medal. Trudno jednak przypuszczać, żeby ten wielki trener był tak małostkowy.

Po Hiddinku przyszła pora na nowego-starego trenera Królewskich Johna Toshacka (przed nim jakieś 5 minut pracował w Madrycie José Antonio Camacho). I to był koniec kariery Šukera w drużynie 8-krotnych zdobywców PE, który ponoć Chorwat zarzucił Walijczykowi że sprowadza znajomych graczy z Turcji (Toshack pracował wcześniej w Beşiktaş JK). Niezadowalająca forma i konflikt z trenerem sprawiły, że Šuker opuścił Madryt (38 bramek w 86 meczach ligowych) na rzecz Londynu.

Á propos bałaganu, jaki panował w Madrycie, przypomniało mi się, jak piłkarze, jak jeden mąż, zbojkotowali media. I taka scena z TVE: Šuker wycofany, z kamienną twarzą, a na pierwszym planie jego partnerka, gwiazda TV Ana Obregón, udziela wywiadu niejako w zastępstwie. Ach, gdyby tak dziś Iker Casillas i jego koledzy potraktowali w ten sposób Asa i Marcę...

Najgorsza chwila w karierze
W Arsenalu Arsène'a Wengera szło mu raz lepiej, raz gorzej (8 trafień w 22 meczach Premier League), ale nigdy nie nawiązał do formy z sezonu 1996-97 albo z MŚ '98 (swoje zrobiły kontuzje). Nie pamiętam, żeby się skarżył, ale też przypomina mi się pewna sytuacja: Kanu i Thierry Henry cieszą się po zdobytym golu, próbuje do nich dołączyć Šuker. Dwaj czarnoskórzy piłkarze nie zauważają białasa.

Z pobytem w Arsenalu wiąże się też porażka w finale Pucharu UEFA z Galatasarayem. Šuker, wybitny wykonawca jedenastek, przestrzelił i puchar trafił do Stambułu. Nazwał tamten moment „najgorszym w całej karierze”.

Wydaje się, że Davor był już wtedy po prostu zbyt słaby, by grać na wysokim poziomie. Napastnicy starzeją się najszybciej. Ta futbolowa prawda dotyczyła też Mijatovicia i Morientesa.

Z Highbury Chorwat trafił na The Boleyn Ground. Jako piłkarz West Ham United zajmował się głównie leczeniem kontuzji. 11 meczów ligowych, 2 gole i przeprosiny na pożegnanie skierowane do kibiców Młotów.

Transfer do TSV 1860 Monachium potwierdził tylko fakt, że Davor Šuker powinien pomyśleć o zawieszeniu butów na kołku. Stracił wszystkie swoje atuty, wyglądał jak emeryt, któremu w ramach nagrody za całokształt pozwolono biegać po boiskach Bundesligi. 5 goli w 25 meczach. Król strzelców MŚ, zdobywca Pucharu Europy rezerwowym w przeciętnym klubie? Pora kończyć. Zrozumiał to chyba sam piłkarz, stwierdzając efektownie na koniec swej przygody z kopaniem piłki, że nie bawi go już trenowanie „ani w gorącym Dubaju, ani w zasypanym śniegiem Monachium”.

Nieudany był występ króla strzelców MŚ '98 na rozegranym cztery lata później mundialu w Korei Południowej i Japonii. Chorwacja nie wyszła z grupy, a Šuker zagrał tylko w pierwszym meczu i nie zdobył bramki. A przed turniejem zapowiadał, że znów powalczy o Złotego Buta.


Na pytanie o to, co będzie robił po zakończeniu kariery, napastnik odpowiedział: „Zacznę tyć”. Słowa dotrzymał

Artysta, nie maszyna
Odkąd interesują się piłką, nie kojarzę zawodnika, który potrafiłby zagrywać futbolówkę lewą nogą tak, jak Davor Šuker. To jak biegnąc prawym skrzydłem potrafił jednym zwodem położyć dwóch obrońców rywala, to klasyk. Na tle dzisiejszych wyników strzeleckich Cristiano Ronaldo czy Lionela Messiego jego osiągnięcia mogą nie robić wrażenia. Z drugiej strony, ciągnął do przodu w finałach MŚ swój kraj, małą Chorwację, czyli robił coś, czego Portugalczyk i Argentyńczyk do tej pory nie zrobili. Šuker był prawdziwym artystą. Jak dziś, przykładowo, Luis Suárez.

Teraz rządzi w Chorwackiej Federacji Piłki Nożnej. I chyba twardą ręką, bo nie wahał się wymienić trenera Igora Štimaca na posiadającego niemal zerowe doświadczenie Niko Kovača. To już rzecz na inne opowiadanie.

Może i nie jestem w stanie dokładnie odpowiedzieć, dlaczego on, a nie kto inny, ale czy to ważne?

Popatrzcie na to:



Tekst ukazał się na slowfoot.pl

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!