Advertisement
Menu
/ własne, ACB.com

Koszykarze nie zawodzą

Real Madryt pokonał Iberostar Tenerife (74:85)

Wyspy Kanaryjskie znów okazały się niegościnne. Real Madryt musiał się wielce natrudzić, aby pokonać graczy Iberostar Tenerife (74:85), toczących z ligowym liderem równorzędną walkę. Kolegów do zwycięstwa po raz kolejny poprowadził Sergio Rodríguez.

Niespodziewaną aktywnością wyróżnił się z początku Nikola Mirotić. Czarnogórzec zwyczajowo otwiera rywalizację kilkoma trafieniami, lecz rzadko zdarza się, aby wchodził w drybling, przeprowadzał długie indywidualne akcje czy włączał się aktywnie w rozgrywanie piłki. Przeciwną stronę boiska opanował trudny do upilnowania Luke Sikma, autor dwunastu z szesnastu punktów gospodarzy w pierwszej kwarcie (16:20).

Amerykanin nie był jednak największym zmartwieniem madryckiego zespołu. Okazał się nim być brak koncentracji, objawiający się w najprostszych błędach, jak podania w trybuny czy przewinienia w ataku. Gości utrzymywał na prowadzeniu Sergio Rodríguez, odznaczający się wyborną skutecznością. Rozgrywający zdobył w ciągu dziesięciu minut szesnaście punktów, będąc bezbłędnym w rzutach zza obwodu (cztery na cztery). Gracze Iberostar Tenerife także nie próżnowali i wciąż zachowywali szanse na sprawienie niespodzianki (37:42).

Królewscy, zgodnie z założeniami, wygrywali, lecz ich gra pozbawiona była swobody. Jeszcze w trzeciej kwarcie walczyli o odzyskanie prowadzenia (49:48), kiedy to przeważnie wynosi ono już kilkanaście punktów. Gospodarze nie ułatwiali im zadania, mocno naciskali w obronie, prowokując straty, a do tego nieźle atakowali. Nawet dwanaście punktów na minusie (56:68) nie odebrało im ochoty do walki. Przeciwnie, nieziemsko ich zmotywowało. Nie dawali za wygraną do samego końca.

Obrazki tak zaciętego spotkania należą w obecnym sezonie do rzadkości. Decydujący moment spotkania i oddech rywala na plecach zmusił madryckich koszykarzy do większego wysiłku, co zakończyło się indywidualnym pokazem umiejętności. Bardzo istotne okazało się wejście na parkiet kapitana zespołu, Felipe Reyesa, który zdobył jedenaście punktów z rzędu i odegrał znaczącą rolę w dzisiejszym triumfie.


74 – Iberostar Tenerife (16+21+17+20): Bivià (-), Blanco (8), Rost (2), Sikma (18), Sekulić (18) – Richotti (17), Úriz (10), Heras (-), Fajardo (1).

85 – Real Madryt (20+22+15+28): Llull (5), Fernández (14), Darden (-), Mirotić (20), Mejri (2) – Draper (2), Reyes (15), Rodríguez (21), Carroll (4), Slaughter (2).

Skrót spotkania | Statystyki | Tabela

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!