Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Realny był Madryt, a Valladolid tylko realnie słabe

Mecz bez historii

Real Madryt gładko ograł dzisiaj swojego imiennika z Valladolid. Królewscy byli zespołem wyraźnie lepszym, mogli wygrać też o wiele wyżej. Od samego początku to gospodarze nadawali ton temu spotkaniu. Starczy powiedzieć, że w pierwszej połowie goście oddali na bramkę Lópeza prawdopodobnie mniej strzałów, niż Królewscy trafili bramek. A wynik mógł być przecież o wiele wyższy. Już na samym początku dobre okazją miał Ramos, świetnie uderzał Ángel, a później z dobrze wypracowanej sobie pozycji chybił Benzema.

Był jednak Bale, dzisiaj człowiek we właściwym miejscu i właściwym czasie. Chcąc zrobić krótki skrót meczu, należałoby opisać tylko akcje z jego udziałem, bo te były najważniejsze. Jeśli chodzi o pierwszą połowę, to Walijczyk najpierw dobrze znalazł się w polu karnym, kiedy bramkarz gości wybijał dośrodkowanie Fideo, Gareth uderzył głową, pewnie i było 1:0. Dosłownie chwilkę później sam zabawił się w kreację i fantastycznie posłał miękką wrzutkę za plecy obrońców, za tymi samymi plecami czekał już Benzema i również głową pewnie pokonał bramkarza. Real schodził do szatni prowadząc i pewnie kontrolując grę. Total control now, jak mawiał Hunter Thompson, odnosi się do sytuacji w tym meczu wręcz idealnie.

W drugiej połowie goście musieli dostać jasną dyrektywę od trenera, która nakazywała im strzelać, nawet z słabiej przygotowanych pozycji. I rzeczywiście strzelali, ale zazwyczaj niegroźnie z dystansu. Diego López był jak skała, świetnie się ustawiał i pewnie chwytał te strzały. Oczywiście nie można powiedzieć, że jakoś specjalnie go dzisiaj nadwyrężono.

Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, to stary frazes, bo dzisiaj nawet niewykorzystane strzały lubiły się mścić. Znowu dał o sobie znać Gareth Bale, jednak w drugiej połowie wyłącznie trafiał do siatki. Najpierw ponownie świetnie znalazł się w polu karnym, kiedy obrońca gościł fatalnie wybił piłkę wprost pod jego nogi, on zaś dobrym strzałem pokonał bramkarza. Później z kolei Królewscy dobrze poprowadzili kontrę, a Marcelo dogrywał tak, że Walijczykowi nie wypadało wręcz nie strzelić gola. Strzelił i skompletował hattricka.

Czy tylko Bale zagrał dzisiaj dobrze? Nie, zdecydowanie nie. Bardzo dobre spotkanie rozegrał Benzema, któremu arbitrzy liniowi zabrali dzisiaj jedną, słusznie zdobytą, bramkę. W innych akcjach też zdecydowanie dawał radę, więc nie dziwota, że stadion żegnał go brawami. Na pochwały zasługuje też Isco, czy Xabi Alonso, a za pierwszą połowę Di María. Nie zapomnijmy też o fantastycznym Jesé, który po wejściu na boisko zaliczał jedynie udane zagrania. Dzisiejszy mecz pokazał, że Real idzie w dobrą stronę i nawet bez Ronaldo ktoś potrafi ustrzelić hattricka.

Real Madryt – Real Valladolid 4:0 (2:0)
1:0 33' Bale
2:0 36' Benzema (asysta: Bale)
3:0 64' Bale
4:0 89' Bale (asysta: Marcelo)

Real Madryt: Diego López; Daniel Carvajal, Pepe, Sergio Ramos, Marcelo; Xabi Alonso, Luka Modrić; Gareth Bale, Isco, Ángel Di María (74' Jesé) i Karim Benzema (74' Morata).

Real Valladolid: Diego Marińo; Alcatraz, Jesús Rueda, Marc Valiente, Carlos Peńa; Álvaro Rubio, Lluís Sastre (85' Osorio), Fausto Rossi; Daniel Larsson (45' Ramos), Zakarya Bergdich i Javi Guerra (74' Manucho).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!