Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Błotem w Péreza

Marcin Wandzel o ostatnich wydarzeniach związanych z Realem Madryt

Marcin Wandzel o ostatnich wydarzeniach związanych z Realem Madryt.

Mieliśmy przerwę na mecze reprezentacji, ale jeżeli chodzi o Królewskich, to media zawsze mają o czym pisać.

Do Madrytu trafił przecież Gareth Bale, a drużynę Carlo Ancelottiego na rzecz Arsenalu opuścił Mesut Özil. Dzięki transferowi Niemca przekonaliśmy się po raz kolejny o tym, że współczesne media są w nie najlepszej kondycji. Dziennik ABC opublikował niepochlebne wypowiedzi Florentino Péreza na temat Özila. Okazało się jednak, że te są nieprawdziwe. Oczywiście polskie media jak jeden mąż opublikowały pretensje – m.in. na temat imprezowania byłego gracza Werderu – prezesa Realu. Trzeba naprawdę słabo znać się na hiszpańskiej piłce, by pomyśleć, że Pérez, facet dyplomatyczny niemal do urzygu, mógł tak komukolwiek pojechać.

Skompromitowało się „Weszło!”, które po kilku dniach od sprostowania ABC, opublikowanego m.in. przez RealMadrid.pl, wyskoczyło z tekścikiem o tym, że Pérez stwierdził, że „Oezil w Madrycie skupiał się na panienkach, melanżach i nocnym życiu”. Tekścik, rzecz jasna, anonimowy. W sumie, jak się pisze głupoty, to lepiej się nie podpisywać.

Leszek Orłowski, zdaje się, też nie czytał sprostowania ABC, bowiem stwierdził podczas meczu Villarreal – Real Madryt, że ojciec Özila, Mustafa, oraz Florentino Pérez „obrzucają się błotem”, tymczasem błoto poleciało tylko z jednej strony – walczącego o kasę dla syna tatusia.

Niewiarygodne, że taki ignorant, jak Orłowski, ma taką fuchę, i od lat robi u nas za „autoryteta” od hiszpańskiej piłki.

****

O tym, jak gra Real w tym sezonie, chciałem napisać po meczu z Athletic Club na Santiago Bernabéu (3:1). Później trochę żałowałem, że tego nie zrobiłem, bowiem partidazo, jakie zagrał Luka Modrić, warte było opisania. No ale teraz też dobry moment, bowiem po raz pierwszy, jako zawodnik Królewskich, wystąpił Gareth Bale.

Natomiast Mesut Özil zadebiutował w Arsenalu (3:1 z Sunderlandem). Pierwsza połowa to był jego popis. Asysta przy golu Oliviera Giroud to była, jak powiedziałby Dariusz Szpakowski, „prawdziwa majestria”. Potem Özil zagrał lekkiego „Özila”, czyli po prostu zniknął.

***

A beniaminek Villarreal w sobotni wieczór pokazał, że jego miejsce jest w Primera División, a nie na jej zapleczu. Świetna drużyna z takimi grajkami, jak Cani, Mateo Musacchio czy Bruno, po prostu ma obowiązek obrzydzać życie czołówce ekstraklasy, a nie tułać się po peryferiach hiszpańskiego futbolu.

Podopieczni trenera Marcelino byli po prostu lepsi od gości z Madrytu, którzy głownie dzięki fenomenalnemu Diego Lópezowi zawdzięczają zdobyty punkt. Carlo Ancelotti w wyjazdowym meczu Ligi Mistrzów przeciwko Galatasarayowi postawi jednak na Ikera Casillasa. Można się zastanawiać, czy Real Madryt jest normalnym klubem.

Można się też zastanawiać nad innymi decyzjami Włocha, bowiem wstawienie zamiast Samiego Khediry Asiera Illarramendiego, o którym wielu kibiców wiedziało do tej pory, że podobno istnieje, przeciw drużynie, która w trzech pierwszych meczach zanotowała komplet zwycięstw, to nie był, delikatnie mówiąc, strzał w dziesiątkę. Illarra nie zagrał źle, ale rzucenie go od razu na głęboką wodę może dziwić. Kolejny przeciętny, mimo przypadkowego gola, mecz Cristiano Ronaldo (właśnie przedłużył umowę z klubem do 2018 r.), fatalne boki obrony (kontuzje wyeliminowały aż trzech bocznych defensorów), środek pomocy grający na chwałę Villarrealu (panowie komentatorzy, „Villarreal” można śmiało odmieniać przez przypadki)...

Zawiódł Modrić, który zachwycił dwa tygodnie temu. Isco, który przeciwko Athleticowi również grał jak natchniony, tym razem zanotował jedynie poprawny występ. Młody Hiszpan jednak chwile przed meczem wyleczył uraz.

A gospodarze grali szybko, ładnie dla oka, i tak mieszali z przodu, że co druga akcja stanowiła zagrożenie dla bramki strzeżonej przez – powtórzmy – fenomenalnego Diego Lópeza.

***

O kim miałem jeszcze wspomnieć? Ach, Gareth Bale. Dostał 60 minut, zdobył bramkę, raz pokazał, że jest dwa razy szybszy od większości przeciwników, z którymi walczy. Biorąc pod uwagę, że gola zdobył niczym klasyczna dziewiątka, nie zdziwię się, jeśli Ancelotti posadzi na ławce Karima Benzemę (ma niezłe statystyki, ale gra, jakby ważył 5 ton) i wykombinuje jakąś taktykę z Isco, Ronaldo, Bale'em i Angelem Di Maríą z przodu.

Zmiennik Benzemy, Álvaro Morata, szaleje w młodzieżówce, ale w Realu jego głowa nie nadąża za nogami. Albo odwrotnie.

Inna sprawa, że na eksperymenty nie ma czasu. Real traci dwa punkty do Barcelony, co w Hiszpanii stanowi przecież już niepokojącą stratę. Kolejne potknięcie skończy się banalnymi „musimy więcej pracować” i „do końca zostało dużo kolejek”.

***

Cytat meczu: To przypomina polowanie niedźwiedzia na myszy, które rozbiegły się po kuchni, gdy zapala się światło – Leszek Orłowski o tym, że obrońcy Królewskich nie radzili sobie z atakującymi piłkarzami Żółtej Łodzi Podwodnej.

To musiałaby być niewąska kuchnia...

Tekst ukazal się także na slowfoot.pl.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!