Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Jutrzejszy mecz okiem kibica Athleticu

Wywiad z właścicielem serwisu <i>AthleticBilbao.eu</i>

Real Madryt jutro, w samo południe, zmierzy się na Santiago Bernabéu z Athletikiem. Z tej okazji postanowiliśmy przeprowadzić wywiad z kibicem klubu z Kraju Basków. W ten sposób możecie spojrzeć na jutrzejszą potyczkę z nieco innej perspektywy. Na pytania odpowiadał Marcin Krasnowski, czyli Joxer ze strony AthleticBilbao.eu.

Dlaczego kibicujesz Athleticowi, jakie są twoje początki z tą drużyną?
Widzę, że od razu zaczynamy od trudnych pytań. Może to dziwnie zabrzmi, ale w sumie sam nie wiem dokładnie dlaczego, albo może lepiej, co jest głównym powodem, dla którego jestem fanem Los Leones. Bo jest ich kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt, sam nie wiem ile, bo im dłużej jestem ich kibicem tym więcej odkrywam powodów i bardziej się angażuję. Jest wiele rzeczy, które mnie urzekło w Athletic Club. Tradycja Cantery, niesamowita historia, wierność filozofii, tradycji, barwom, wartościom, jakim hołduje, zawodnicy, którzy w nim grają i grali, stadion i ta wyjątkowa atmosfera na nim, olbrzymi sentymentalizm byłych piłkarzy, walka do końca na boisku, piękno i wyjątkowość Kraju Basków, otwartość tamtejszych ludzi, zawodników, a nawet szefostwa klubu… długo by tutaj wymieniać, a każdy z tych powodów to materiał na całe wypracowanie. W ubiegłym roku, wraz grupą przyjaciół, miałem okazję być na meczu Ligi Europy w Pradze. Udało się zdobyć bilety, które odbieraliśmy na miejscu w hotelu, w którym była zakwaterowana cała drużyna. Ponieważ zarówno członkowie zarządu Athleticu, wraz z prezesem klubu Josu Urrutią, jak i sporą grupą zawodników odpoczywała w holu hotelu, to chcieliśmy przynajmniej zrobić sobie z nimi zdjęcia. Zamiast kilkunastu minut spędziliśmy tam godzinę, jeśli nie więcej, na rozmowie z członkami ekipy będąc traktowanym nie jak fani klubu ale jak przyjaciele, jak członkowie rodziny. Nie było ochroniarzy, nie było traktowania z góry czy też wymigiwania się od czegokolwiek przed ważnym meczem. Była serdeczność, ciekawość, miła atmosfera i chęć pomocy (dostaliśmy zaproszenie do Bilbao oraz kontakt do osoby w sprawie biletów na mecze, jak również Carlos Gurpegi – kapitan Athletic, nie wiedząc, że już mamy bilety oferował załatwienie wejściówek na mecz ze Spartą). Momentami można było odnieść wrażenie, że nie chcieli nas wypuścić i sami musieliśmy podziękować, żeby móc jeszcze cokolwiek zobaczyć w Pradze. Dla mnie był to kolejny dowód na wyjątkowość tego klubu i powód do kibicowania im.

Jeśli chodzi o moje początki kibicowania, to sięgają mniej więcej połowy lat 90-tych. Oglądając jakieś wiadomości sportowe, usłyszałem informację o wyniku meczu Athleticu z Albacete, wygranym 4:1 na inaugurację sezonu 93/94. Skrót tego meczu pokazywał młodziutkiego, zaledwie 19-letniego piłkarza, który imponował umiejętnościami, pięknem gry i zaliczył efektownego hattricka. Nazywał się Julen Guerrero. W miarę moich ograniczonych możliwości (internet wtedy raczkował, tak samo komputery, prasa to również tylko kilka tytułów itd.) starałem się zdobyć informacje o nim i o klubie, w którym występował. Zacząłem śledzić najpierw jego grę, a potem wyniki Athleticu. Po meczu ze Sportingiem Gijón, w tym samym sezonie, kiedy strzelił 4 bramki rozpętała się prawdziwa burza wokół niego. Chciały go Real, Barcelona, Lazio, Manchester United, Juventus itd. Wydawało się, że w lecie 1994 roku odejdzie z klubu. Jednak stało się inaczej. Guerrero mimo aktywowania klauzuli odstępnego odmówił i zdecydował się zostać w Bilbao do końca swojej kariery. Zadałem sobie wtedy pytanie: „Dlaczego?”. Dlaczego piłkarz, który był jednym z największych talentów na świecie, mógł osiągnąć wielkie rzeczy, zarabiać gigantyczne pieniądze i zdobywać tytuły z najlepszymi zespołami na kontynencie, zdecydował się z własnej woli zostać w Athleticu. Szukając odpowiedzi na to pytanie rozpoczęła się moja fascynacja klubem z Bilbao, która trwa do dziś i trwać będzie zawsze. Bo co rusz otrzymuję kolejne odpowiedzi na moje pytanie, począwszy od tamtej sytuacji i wielu innych na przestrzeni lat, poprzez to co zrobił Joseba Etxeberria w ostatnim roku swojej kariery zawodniczej, po tym w jaki sposób pożegnano stare San Mamés aż po moja własną przygodę sprzed roku. A to tylko niektóre przykłady z ostatnich lat, bo było ich o wiele, wiele więcej.

Z Bilbao odszedł Llorente, to duża strata dla Athleticu czy ten zawodnik ma już godnych następców?
Pytanie czy mówimy o Llorente z ubiegłego sezonu, czy sprzed dwóch lat? Strata Llorente grającego tak jak w ubiegłym sezonie nie jest żadna stratą a wręcz zyskiem, bo pozbyto się piłkarza, który był poważnym obciążeniem budżetu, nic nie dając zespołowi poza złą atmosfera. Jeśli natomiast mówimy o Llorente z pamiętnego sezonu 2011/12, to jest to olbrzymia strata dla klubu, bo zastąpić takiego snajpera jest niezwykle ciężko. Zarząd robił co mógł, by pokryć tę stratę sprowadzając Aritza Aduriza i w obecnym sezonie Kike Solę. Rynek napastników i w ogóle zawodników jest ograniczony z wiadomych powodów, a więc przez zasadę Cantery. Ale dobrego napastnika można zawsze wychować, gdyż Athletic zawsze słynął ze świetnego szkolenia młodzieży. W rezerwach czy też w drużynie Juvenilu A jest wiele talentów, które przy odpowiednim szkoleniu i pracy własnej mogą z powodzeniem go zastąpić, a nawet być o wiele lepszymi zawodnikami od Fernando. Można tutaj wymienić takich piłkarzy jak Ińaki Williams, grający obecnie w Baskonii (druga drużyna rezerw), który w ubiegłym sezonie w Juvenilu A w 38 meczach strzelił 35 bramek. Są jeszcze Guillermo, Etxaniz, Gorka Santamaria, Sabin Merino, Asier Villalibre, Lander Hernandez, Mikel Zaton. Spore nadzieje wiąże się z ostatnią trójka, która ma wręcz nieprawdopodobne umiejętności i talent a kwestią czasu wydaje się, kiedy zagrają w pierwszej drużynie. Athleticowi potrzeba tylko czasu i cierpliwości. Na razie muszą wystarczyć Aduriz i Kike Sola, którzy mają przed sobą jeszcze kilka lat gry na dobrym, a nawet bardzo dobrym poziomie.

Wszyscy pamiętamy świetną grę Athleticu za czasów Bielsy, później to wszystko zaczęło się psuć. Jaka według ciebie była tego przyczyna?
Przyczyn było kilka. Ich kumulacja spowodowała taki, a nie inny przebieg poprzedniego sezonu. Po świetnym sezonie 2011/12, kiedy dotarli do dwóch finałów, zespół był mocno przemęczony, gdyż niemal do czerwca był w reżimie treningowym ze względu na finał Copa del Rey. Piłkarze mieli w nogach po 60 spotkań albo i więcej. W letniej pretemporadzie wyszły historie z Javim Martínezem i Fernando Llorente, co spowodowało olbrzymią wręcz nagonkę prasową i mnóstwo niedomówień. Przykładowo agent Javimara jeszcze na dwa dni oficjalnym transferem mówił, że nie ma żadnej oferty, a następnego dnia nad ranem jego podopieczny udawał się w tajemnicy na badania medyczne przed podpisaniem kontraktu. Llorente z kolei zwodził klub z nowym kontraktem cały czas podwyższając swoje żądania, deklarując jednocześnie miłość i przywiązanie do klubu oraz szybkie podpisanie nowej umowy. Dodatkowo kilku piłkarzy w letniej pretemporadzie pojechało na Igrzyska Olimpijskie i inne turnieje młodzieżowe, prasa co rusz sprzedawała kilku zawodników do innych klubów między innymi Susaetę do Manchesteru United, Herrerę do Arsenalu albo United, De Marcosa do Arsenalu, Amorebietę do Liverpoolu o Muniainie nie wspominając. Całość dopełniły liczne kontuzje. W takich warunkach ciężko przygotować dobrze zespół do sezonu, a później grać nimi w rozgrywkach mając zdrowych niekiedy zaledwie 16 – 18 zawodników.

Niestety swoje dołożył również Marcelo Bielsa. O ile jest to świetny szkoleniowiec, motywator i taktyk, o tyle jest jednak trochę zbyt konserwatywny i za bardzo przywiązany do nazwisk, niezbyt lubiący rotować składem. Nawet jak zespołowi nie szło, to nie za bardzo chciał spróbować czegoś nowego, wprowadzić nowych zawodników, dalej forsując swój styl gry i taktykę. Niestety metody i taktyka Bielsy wymagają perfekcyjnego zgrania zespolu i żelaznego zdrowia. Po osłabieniach kadrowych, słabych przygotowaniach niestety to nie miało prawa funkcjonować, a planu B nie było.

Jakie są różnice między zespołem Bielsy, a obecną drużyną, budowaną przez Ernesto Valverde?
Styl gry preferowany przez obydwu trenerów jest bardzo podobny, a więc opiera się na prowadzeniu gry i posiadaniu piłki, jak również wysokim pressingu i szybkim operowaniu futbolówką. Różnice wiążą się z samym ustawieniem zespolu na boisku i taktyką. Valverde odszedł od typowego dla Bielsy 4-1-2-3 , 3-1-3-3 albo 3-3-1-3 na korzyść standardowego ustawienia większości drużyn La Liga, a wiec 4-2-3-1, ewentualnie 4-3-3. U Argentyńczyka taktyka była bardziej ryzykowna i bardziej ofensywna, natomiast Valverde preferuje bardziej zrównoważony styl gry, choć również bardzo ofensywny. Kolejne zmiany dotyczą obrony, która była prawdziwa piętą Achillesową zespołu. Bielsa stosował indywidualne krycie, co przy dość wysokich i mało zwrotnych obrońcach Athleticu okazało się zgubne, szczególnie w meczach z zespołami mającymi szybkich i bardzo dobrych technicznie zawodników jak właśnie Real, Barça czy też Atlético. Drużyna wróciła w tym sezonie do krycia strefowego, obronę wspomaga dwóch pivotów. Oczywiście potrzeba trochę czasu by zespół z powrotem nauczył się grać strefą ale wygląda to naprawdę obiecująco. Następną różnicą pomiędzy obydwoma szkoleniowcami jest podejście do zawodników. Bielsa był raczej szefem, pełnił rolę nadzorczą i wydaje mi się, że nie miał takiego kontaktu z piłkarzami. Poza tym dzielił drużynę na podstawową jedenastkę i rezerwowych i w ten sposób przygotowywali się do kolejnych meczów. Valverde rotuje piłkarzami, nie ma u niego czegoś takiego jak pierwszy i drugi skład, każdy ma szanse w każdej chwili wskoczyć do podstawowej jedenastki oraz ma takie określiłbym to „ojcowskie” podejście do zawodników. O wiele trudniej jest więc rozpracować zespół Valverde, gdyż patrząc na same treningi trudno stwierdzić kto zagra w podstawowej jedenastce, a kto będzie rezerwowym.

Athletic sporo wydał na transfery przed tym sezonem. Kto według ciebie będzie największym wzmocnieniem?
Czy ja wiem, czy te wydatki są aż tak duże. Około 15 milionów euro to dokładnie tyle, ile wydał na przykład Southampton na jednego piłkarza, bodajże Osvaldo. Niestety to tylko pokazuje nędzę, w jakiej znajduje się obecnie La Liga, gdyż wydatki Los Leones na piłkarzy należały do czołówki w całej lidze hiszpańskiej. Gdyby to porównać do tego, co wydają zespoły w Premiership, Los Leones znajdowaliby się zapewne na szarym końcu.

Zapewne nie będzie nic w tym odkrywczego, jeśli stwierdzę ze największym wzmocnieniem jest Beńat. Osiem milionów euro to promocja, jak na zawodnika o takich umiejętnościach i możliwościach. Nie tylko powinien wzmocnić zespół w odbiorze piłki, ale przede wszystkim odciąży trochę Andera Herrerę w rozgrywaniu. W poprzednim sezonie wystarczyło odciąć od gry Herrerę, by Athletic nie istniał w ofensywie. Tym razem nie powinno to być takie proste, gdyż drużyna dysponuje dwoma naprawdę wysokiej klasy rozgrywającymi. Nie należy również zapominać o Mikelu Rico, który był motorem napędowym Granady. Może zabrzmi to kontrowersyjnie albo i nawet obrazoburczo dla niektórych, ale uważam ze środek pomocy w składzie Beńat-Herrera-Rico należy do najsilniejszych w lidze i ustępuje tylko Realowi i Barcelonie. Oczywiście pod warunkiem, że zawodnicy są w formie.

Na co stać Athletic w nadchodzącym sezonie, jakie zespół stawia sobie cele?
Athletic to taki specyficzny klub, w którym wyniki zespołu są najmniej istotne, są na szarym końcu. Dla kibiców Los Leones najważniejsze jest to, by piłkarze ładnie grali, walczyli z poświęceniem na murawie, pamiętali jakie barwy reprezentują, by godnie reprezentowali ich i region w Hiszpanii. Kibice chcą widzieć, że zawodnicy zostawili całe serce na boisku i wszystkie swoje umiejętności. Dla fanów ważniejsze jest, aby kolejny wychowanek zagrał albo najlepiej dostał się do pierwszej drużyny, a oni mogli być z niego dumni. I oto tutaj chodzi. Gdyby było inaczej, to w przeprowadzonej kilka lat temu ankiecie ponad 70 procent kibiców nie odpowiedziałoby twierdząco na pytanie, że woli by Athletic grał w Segunda Division niż żeby w zespole zagrał choć jeden piłkarz niezwiązany w jakikolwiek sposób z Krajem Basków.

Patrząc na skład i wzmocnienia myślę, że Los Leone stać na skuteczną walkę o europejskie puchary. Przy odrobinie szczęścia nawet o Ligę Mistrzów. A jeśli drużyna zajmie miejsce w środku tabeli? Nic się nie stanie, bo za rok ponownie spróbują powalczyć o jak najwyższe miejsce i będą cieszyć swoją grą fanów na nowym już stadionie. I o to w tym wszystkim chodzi.

Jaki jest według ciebie najmocniejszy, a jaki najsłabszy punkt drużyny?
Jeszcze w ubiegłym sezonie byłoby bardzo łatwo wskazać najsłabszy punkt. Walkę o to mało zaszczytne miano stoczyliby ze sobą Gorka Iraizoz oraz cały, bez wyjątku, blok defensywny, który był wręcz tragiczny. Jednak w tym sezonie formacja ta gra, jak na razie, bez zarzutu. Gorce przybył poważny konkurent w osobie Iago Herrerina, który w bramce spisuje się świetnie. Defensywa uległa poważnemu wzmocnieniu. Skoro obrona się poprawiła, bramkarz również, to na placu boju pozostał inny słaby punkt, który był aż nadto widoczny w poprzednim sezonie. Jest to skuteczność napastników pod bramką przeciwnika. Fatalna była w poprzednich rozgrywkach i fatalna pozostała w letniej pretemporadzie. Napastnicy Basków potrafią zmarnować takie sytuacje, że nawet gdyby mieli zamknięte oczy, to powinni bez problemów skierować piłkę do siatki. Na szczęście Valverde bardzo nad tym pracuje i w ciężkich bólach, ale widać niewielką poprawę, choć w dalszym ciągu zachowanie pod bramką pozostawia wiele do życzenia.

Za najsilniejszy punkt uważam linię pomocy, gdzie są Beńat, Mikel Rico i Herrera. Formacja ta jest nie tylko bardzo kreatywna, ale i powinna dobrze grać w defensywie. Może z powodzeniem rozstrzygnąć o losach meczu, bo nawet jeśli nie uda się obsłużyć partnera w ataku podaniem otwierającym drogę do bramki, to każdy z wymienionych przeze mnie pomocników potrafi, jeśli tylko będzie miał odrobinę miejsca, naprawdę mocno i celnie uderzyć z dystansu.

Jaki przebieg będzie miał niedzielny mecz Athleticu z Realem Madryt? Jaki wynik typujesz?
Nie bawię się w typowanie wyników z powodów opisanych w jednym z powyższych pytań. Chcę obejrzeć dobry mecz, chcę, aby zawodnicy zostawili na murawie serce i wszystkie umiejętności. Chcę, by powalczyli z Królewskimi, którzy mają piekielnie mocną drużynę na najwyższym światowym poziomie. Zwycięstwo byłoby marzeniem, remis pragnieniem, a porażka? Najbardziej prawdopodobna jak przez ostatnie kilka lat. Choć szanse zawsze istnieją i dopóki piłka w grze wszystko może się zdarzyć. Tym bardzie,j że Valverde prowadząc Athletic za swojej poprzedniej kadencji miał sposób na ówczesnych Galacticos, często z nimi wygrywając w naprawdę pięknym stylu. Może i tym razem uda się zaskoczyć Blancos. Jednak głównie liczy się dla mnie widowisko i może również to, żeby głównym aktorem tego spektaklu nie był arbiter tego meczu, pan Clos Gómez, który niestety należy do najgorszych arbitrów La Liga. A z tym różnie ostatnio bywało na Santiago Bernebéu. Real ma tak wspaniałą drużynę, tak doskonałych zawodników i dobrego trenera, że nie potrzebna im pomoc arbitra. Jak już mówiłem powyżej, realnie patrząc, mając na uwadze poprzednie sezony, najbardziej prawdopodobna jest porażka. Jeśli tak się stanie, to mam nadzieję, że po fantastycznym spektaklu stworzonym przez obie drużyny.

Kto według ciebie zdobędzie w tym roku mistrzostwo Hiszpanii?
Jak to kto? Oczywiście Athletic Club! Cóż marzyć zawsze można i nikt nikomu tego nie zabroni. A że marzenia czasami się spełniają, to czemu nie? A tak już poważnie. Kandydatów jak co roku jest dwójka i wszyscy wiedzą, jakie są to zespoły. Real – Barcelona, Barcelona – Real, dla mnie to szczerze mówiąc nie ma żadnego znaczenia, bo bardziej interesuje się tym, co dotyczy mojej drużyny, choć często oglądam mecze obydwu gigantów, bo moją pasją jest futbol i lubię oglądać świetnych zawodników w akcji i fajne mecze. Większe szanse daję jednak Realowi, który bardzo się wzmocnił w tym sezonie i ma nie tylko fantastyczną podstawową jedenastkę, ale i doskonałe rezerwy. Tym ostatnim góruje zdecydowanie nad Barceloną. Wydaje mi się, że walka rozstrzygnie się w defensywie, której Barcelona po prostu już nie ma albo ma bardzo słabą. Jeśli Katalończycy nie sprowadzą dobrego stopera do końca okienka transferowego, to faworytem do tytułu jest Real. Jeśli jednak uda się Blaugranie wzmocnić w tej formacji, to wszystko może się zdarzyć, ale i tak minimalną przewagę ma Real z powodu lepszej i dłuższej ławki rezerwowych. Jeśli Real przegra w tym sezonie tytuł, to raczej na własne życzenie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!