Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Kaká, czyli każdy przegrywa

Tekst o Brazylijczyku autorstwa Marcina Wandzela

Marcin Wandzel, były redaktor, a obecnie współpracownik RealMadrid.pl, o Brazylijczyku.

„Xabi Alonso popisuje się dalekim i dokładnym co do centymetra podaniem. Kaká idealnie przyjmuje piłkę i z gracją mija obrońcę. Następnie zagrywa do Cristiano Ronaldo, który silnym, precyzyjnym strzałem zdobywa bramkę”.

Tak część kibiców Realu Madryt wyobrażała sobie grę swojej drużyny po zakończeniu okienka transferowego latem 2009. Co prawda Hiszpan i Portugalczyk należą do najważniejszych zawodników drugiej kadencji Florentino Péreza, ale Brazylijczyk rozczarowuje, delikatnie mówiąc, odkąd trafił na Santiago Bernabéu.

Ktoś może zadać pytanie: po kiego grzyba kolejny tekst o gwieździe futbolu? Odczuwam potrzebę napisania o Brazylijczyku, bowiem nie kojarzę zawodnika, którego gra w ostatniej dekadzie podobałaby mi się tak bardzo, i który tak bardzo by mnie zawiódł. Nie będzie tu żadnego wypominania Kace zarobków. Nie lubię zaglądać innym do portfela i zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie, którzy są na świeczniku, mogą mieć niełatwe życie, które nie zawsze do końca osłodzi kasa. Żaden ze mnie Wybitny Dziennikarz z Czeladzi, który zwraca się do Agnieszki Radwańskiej słowami „you can’t buy class”.

***

Początek drugiej kadencji prezesowskiej Péreza w Realu Madryt. Biznesmen uderza dwoma transferami, które przyćmiewają zachwyty nad triumfalnym sezonem Barcelony. Tłumy ludzi na Santiago Bernabéu, a tam dwie nowe gwiazdy: Cristiano Ronaldo (94 mln euro) i Kaká (65 mln). Prezentacje niepokojąco przypominają cyrk, jakim byli Galácticos z pierwszej kadencji nowego-starego prezesa. Dopiero Mourinho sprawi, że publiczne przedstawianie zakupionych piłkarzy nie będzie przypominało paradowania celebrytów na czerwonym dywanie.

Nim Kaká trafił do Madrytu, był krytykowany we Włoszech. Strzelał bramki, ale narzekano, że to już nie ten sam czarodziej, który zdobył Złotą Piłkę i dawał Rossonerim triumf w Lidze Mistrzów. Pamiętam, że opowiadał o tym Tomasz Lipiński, komentując mecze Milanu w Canale Plus. Można było wtedy odnieść wrażenie, że każde zagranie Kaki wygląda tak, jakby miało być wymuszoną odpowiedzią na zarzuty krytyków. Brakowało mu już wtedy lekkości w grze.

Statystyki były niezłe. Ostatni, 2008/09, sezon w Milanie to 16 bramek byłego gracza São Paulo, jednak wiele z tych goli padło z rzutów karnych. Karne też trzeba umieć strzelać, racja. Gdyby Brazylijczyk w Madrycie był pierwszy do ich wykonywania, nie CR7, na papierze jego dokonania wyglądałyby lepiej. Ale czy wtedy patrzylibyśmy na te pięć lat, które spędził w drużynie dziewięciokrotnych zdobywców Pucharu Europy, bardziej przychylnym okiem? No chyba nie. Fernando Redondo czy Zinedine Zidane nie mieli wybitnych statystyk, ale byli, są i będą legendami. Kibic zazwyczaj nie jest ślepy i potrafi dostrzec coś więcej niż suche liczby.

***

Zobaczmy, jak wyglądały zdobycze bramkowe Kaki w Realu (tylko w La Liga). W pierwszym sezonie osiem goli (plus niezły, choć przeceniony występ w Gran Derbi), potem siedem, pięć i trzy. Trzy bramki. Tyle, co José Callejón, niemający pewnie jednej dziesiątej talentu Brazylijczyka.

Nawet gdy Kaká kopał się w czoło, był i tak jedną z najbardziej skutecznych broni marketingowych Królewskich. Ile sportowo dał tej drużynie? Praktycznie zero. Najlepszym podsumowaniem jego pobytu na Bernabéu był rewanżowy mecz z Bayernem w półfinale Ligi Mistrzów w sezonie 2011/12. Wszedł z ławki i grał nie jak rutyniarz, a chłopak z Realu Madryt C. Później zawalił karnego. „Może Kaká zawodzi, ale być może jednym, dwoma zagraniami da nam Décimę” – gdybali niektórzy kibice Realu. Sam Brazylijczyk pokazał, że było to myślenie życzeniowe.

A jak miał się Milan po transferze? Dobrze ponad 60 baniek za piłkarza, o którym szefowie tego klubu chyba wiedzieli, że będzie pikował – całkiem niezła suma. Transfer największej gwiazdy nie zbawił Rossonerich. Zdobyli jedno mistrzostwo, i tyle. Dziś Milan to drużyna będąca poza europejskim topem. Ot, poziom Arsenalu, nie Barcelony czy Bayernu. Kiedyś skład włoskiej ekipy można było wymienić, będąc wyrwanym ze snu w środku nocy. Dziś można by mieć z tym problem. W Serie A Milan wyraźnie ustępuje Juventusowi. Ktoś może powiedzieć, że z Kaką w składzie byłoby inaczej. Ilu jeszcze tak oddanych fanów ma jednak Brazylijczyk?

Real nie zyskał sportowo na transferze Kaki, ogromne pieniądze nie przełożyły się na wzmocnienie sportowej siły Milanu. A co z samym Brazylijczykiem? Finansowo zapewne nie narzeka, ale jako piłkarz musi czuć się kiepsko. I czasem to widać. Głupia czerwona kartka w jednym z meczów, frustracja, świadomość własnej słabości fizycznej i chyba psychicznej. Głęboko religijni brazylijscy piłkarze uważają, że to, co pokazują na boisku, to zasługa Boga. Jak widać, Wszechmogący ma na głowie ważniejsze sprawy niż forma Kaki.

***

Nie interesuje mnie zupełnie aspekt finansowy całej sprawy. Uważam, że Kaká zarabia swą ogromną kasę w sposób zupełnie nieszkodliwy; nie bogaci się na pokątnych skrobankach czy handlu bronią. Szkoda mi po prostu patrzeć na swego czasu najlepszego zawodnika świata, wyglądającego dziś tak żałośnie. Niemal były piłkarz, fotografujący się z Myszką Miki lub chińskimi dwumetrowcami, zachwalający kraj będący jednym wielkim obozem koncentracyjnym.

„Chcę zostać w Realu Madryt” – powiedział Brazylijczyk „Bo nikt inny (za taką kasę) mnie nie chce” – powinien dodać. Nie oszukujmy się. Żaden klub, którego zawodnicy nie kopią piłki tylko po to, by znaleźć się w „Łapu Capu”, raczej byłego gracza AC Milan nie kupi.

Kaká – taka niemodna maskotka, której nikt nie chce. Nawet Arabowie i Ruscy z mafijną kasą. Smutne.

Znajdą się tacy, co powiedzą, że były gracz Milanu dostał w Madrycie zbyt mało szans. Równie dobrze można słuchać tych, którzy twierdzą, że Aaron Lennon jest wysoki, a Carsten Jancker to kędzierzawy brunet. Prawda jest taka, że Ricardo Izecson dos Santos Leite dostał szans od klubu z Madrytu zbyt dużo.

***

Popatrzcie na to wideo. Dziś trudno uwierzyć, że nie stworzyli go hollywoodzcy specjaliści od efektów specjalnych:

Tekst ukazał się również na stronie slowfoot.pl.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!