Advertisement
Menu
/ as.com

Moreno: Właścicielem Realu Madryt jest bank

Wywiad z byłym pracownikiem klubu

Francisco Moreno Carińena udzielił wywiadu dziennikowi As. Hiszpan aktywnie uczestniczył w życiu Realu Madryt od 1982 roku. W rozmowie poruszano głównie temat wyborów na prezesa i zapewniono dużą dawkę krytyki w kierunku Florentino Péreza.

Jakie są pana relacje z Realem Madryt?
Jestem socio od 1957 roku. Zostałem delegatem w 1982 roku. W 1988 Mendoza mianował mnie na dyrektora Castilli i byłem nim aż do 1991. Później współpracowałem z Florentino i bardzo mu pomogliśmy, kiedy przyszedł do Realu Madryt, szczególnie na początku z problemami ekonomicznymi. Zatwierdziliśmy sprzedaż starego miasteczka sportowego. Później sześć lat spędziłem w Fundacji Realu Madryt. Mój ostatni etap to pozycja dyrektora Castilli przez trzy lata za rządów Calderóna.

Co pan sądzi o obecnej sytuacji?
Socio Realu Madryt jest więźniem pewnych okoliczności i zmian w statutach, które faworyzują tych, którzy są już w klubie. To jest niedorzeczne. Jeśli statuty mówią, że aby mieć pełne prawa socio trzeba mieć staż 20, 15 czy 10 lat, to coś nowego, tak samo jak sprawa z poręczeniem, którą Florentino wprowadził do statutów, to była ostatnia reforma Florentino. Prawo sportu jest jasne. Tylko prezes-elekt powinien mieć poręczenie, nie kandydat. Strach przed szejkami jest innym wynalazkiem. Nie można zmieniać statutów, aby chronić socios. Ja nie chcę żadnej ochrony, socios również nie chcą, żeby ktoś ich bronił. Teraz mają nas chronionych, bez prawa głosu, bez niczego. Słuchaj, wnosi się poręczenia, a później straty i tak są gwarantowane nie z pieniądzy prezesa czy jego zarządu, ale z majątku klubu.

Co pan chce przez to powiedzieć?
Odpowiem na pytanie, kto jest właścicielem Realu Madryt. Obecnie, według oficjalnych danych, dług Realu Madryt wynosi 344 miliony euro. Jeśli podzielimy to między 93267 socios wychodzi 3691 euro na jednego socio. Jeśli każdy socio mógłby jutro zapłacić 3691 euro, wtedy wszyscy socios byliby właścicielami klubu. Dopóki tak nie jest, właścicielem jest bank. Ten, któremu jesteśmy winni pieniądze.

Jaki interes może mieć Florentino, żeby zaostrzać kryteria, jakie trzeba spełnić, aby móc kandydować?
On chce pozostać na tym stanowisku. Od kiedy przyszedł chciał tego. Groził, że odejdzie, ale nie zrobił tego nigdy. Byłem z Ramónem Calderónem w zarządzie i cały czas czuliśmy na plecach oddech Florentino.

Jakiej reformy potrzebują teraz statuty?
Całkowitej, która przywróci socios ich prawa.

Jakie prawa zabrano socios?
Nie mają żadnych. Real Madryt jest spółką akcyjną bez bycia nią. Rządzi pewien seńor, który teoretycznie nic nie wnosi do klubu. Płaci tyle, ile ja, ani euro więcej.

Socios głosują przez delegatów, którzy są wybierani spośród nich, prawda?
To jest problem. Florentino perfekcyjnie rozgryzł Real Madryt, od kiedy przyszedł. W październiku 2004 roku zmieniono 47 artykułów w statutach. To była pierwsza reforma Florentino. Kiedy się o tym dowiedziałem od razu zadzwoniłem do niego. Miałem z nim dosyć dobre relacje. „Trzeba z tego zrezygnować, to nie może zostać zatwierdzone. Nie można podważyć 47 artykułów w statutach, żeby zmienić je w dziesięć minut”, powiedziałem. Odpowiedzieli mi, żebym był spokojny. „Jeśli to ruszy do przodu zwołamy komisję i dokładnie przestudiujemy statuty”. Zatwierdzono zmiany, więc zwołaliśmy komisję. Byliśmy przede wszystkim Carlos Mendoza i ja. Pracowaliśmy i pracowaliśmy, aż zdaliśmy sobie sprawę, że zostaliśmy zrobieni w konia. I skończyła się komisja.

Do czego odnosiły się tamte zmiany?
Przede wszystkim do wyborów delegatów, wcześniej głosy się mieszały.

Czyli jak teraz wyglądają wybory delegatów? Kto podejmuje decyzje w klubie?
Delegaci są całkowicie schwytani. To całkowicie legalne, ale statuty zostały zmienione właśnie w tym celu. Przykład. Socios dzielą się na tysiące. Jeśli w każdym tysiącu zaprezentuje się ponad 30 kandydatów na delegatów trzeba przeprowadzić głosowanie, aby ich wybrać. Mi wydaje się to uczciwe. Ten, który chce kandydować musi zebrać trzy podpisy od innych socios. Dobrze. Ja chciałem kandydować w moim tysiącu i to ten tysiąc musiał oddawać głosy. Poprosiłem o listę socios z mojego tysiąca, ale odmówiono mi.

Odmówiono panu?
Tak. W moim tysiącu było 42 kandydatów. Klub nie wpisał mnie na listę.

A jak Florentino może na to wpływać?
Oni mają zebrania, żeby zaprezentować 30 osób w każdym tysiącu i wymazać z krajobrazu tych, którzy byliby przeciwko nim na zgromadzeniach. Wymazano w ten sposób 40 czy 50 osób. Eugenio Martíneza, mnie i innych.

Mówi pan o poważnych sprawach.
Wspólnota Autonomiczna Madrytu nie chce nic wiedzieć. Członek mojej partii, Fernando Ruiz, zgłosił skargę. Powiedzieli nam tylko, że za późno zaprezentowaliśmy swoje prośby o wpis na listę.

Była ustalona jakaś konkretna data?
Nie, absolutnie. Prosiliśmy o nią od nie wiem kiedy.

Nie mają w tym wszystkim udziału wszyscy prezesi?
Wszyscy, zgadzam się. Jednak Calderón zaprezentował nam poważne zmiany w statutach wniesione przez poważne osoby, jak choćby Torresa Dulce, prokuratora generalnego.

Udało się coś zmienić?
Nie zatwierdzono zmian. To zgromadzenie zasługuje na pamięć.

Chodzi o te zmiany dotyczące braku delegatów przy głosowaniu?
Nie, te wcześniejsze, z maja. Pan mówi mi o tych z grudnia. Ja mówię o zmianach statutów, które chciał zrobić Calderón, ale nie zatwierdzono ich. Wydarzyły się dziwne rzeczy. Nie dziwię się, że socios później mieli obawy.

Jaka jest alternatywa dla Florentino?
Tak jak mówią statuty i zgromadzenie delegatów, żadna.

Co zrobił złego Florentino w aspekcie sportowym?
A co zrobił dobrego? Zaczynam wierzyć, że to wszystko jest przez brak szczęścia. W finale Pucharu Króla z Atlético – trzy poprzeczki i słupki, trzy strzały w zawodników na linii bramkowej. I przegraliśmy. Jak on to zinterpretował? Ja uważam, że Florentino nie jest człowiekiem futbolu i nie ma tego, co powinien mieć człowiek futbolu.

Jak pan przeżył etap z Mourinho na ławce?
Nie warto tego komentować. Opowiem wam anegdotę. Pod koniec listopada przyjaciel powiedział mi, że wszystko już jest rozstrzygnięte, Mourinho odchodzi 30 czerwca i przychodzi Wenger. Cztery dni później przeczytałem wywiad w Asie z Wengerem, który powiedział, że „Casillas powinien aspirować do Złotej Piłki”. Wtedy pomyślałem, kurde, to jest prawda, Wenger się przygotowuje. Pierwszy raz widziałem Real Madryt, który cztery czy sześć miesięcy wcześniej wybiera projekt i trenera. Wenger ma nasz styl, jest wykształcony, poprawny i dba o swoich ludzi. Później wychodzi Florentino i mówi, że już w styczniu była podjęta decyzja o odejściu Mourinho. I do tej pory mówimy o Ancelottim czekając na Heynckesa albo jego ojca.

Jak jest zarządzana szkółka?
Owoce pracy w szkółce zależą od pierwszego trenera. Ostatnim wielkim tryumfem cantery była bez wątpienia „Piątka Sępa”. Wtedy mieliśmy niesamowitych piłkarzy ze szkółki. Dlaczego? Ponieważ sytuacja ekonomiczna nie była najważniejsza. Później trenerem pierwszej drużyny był Di Stéfano, jego asystentem Santisteban, a Castillę prowadził Amancio wraz z Grosso. To mówi wszystko, przez to cantera zatryumfowała. Co Mourinho zrobił ze szkółką? Śmiał się z socios i z piłkarzy. Kiedy powiedziano mi, że Florentino bronił Torila przed Mourinho powiedziałem „Chapeau bas!”, ponieważ Toril jest człowiekiem na przyszłość. Był fenomenalny z trzecią drużyną, Juvenilem i Castillą.

Wie pan, jaka jest sytuacja Realu Madryt?
Ma wielkie wyniki, ale sytuacja nie jest zdrowa. W tym momencie mamy 334 milionów euro długów, co generuje wydatki rzędu 16 milionów na jego obsługę.

Ale przychody są na poziomie ponad 500 milionów.
Mam wszystkie bilanse ekonomiczne od odejścia Bernabéu w 1978 roku. Florentino przyszedł w 2000 roku, kiedy nasze zadłużenie wynosiło 262 miliony euro. To był dług Lorenzo Sanza. Bardzo pomogliśmy Florentino ze sprzedażą miasteczka sportowego. Zatwierdzono jego sprzedaż i najpierw trzeba było spłacić dług. Kiedy odchodziłem z klubu w 2006 roku dług wynosił 266 milionów, więc był niemal taki samo.

Florentino zbudował nowe miasteczko sportowe i rozpoczęły się prace nad Bernabéu.
Kiedy idzie pan ulicą Castellana widzi pan tam cztery wieże, prawda? Nie mam nic do powiedzenia.

Był pan kiedyś z Florentino na trybunie honorowej?
Tak, w czasie jego pierwszego etapu.

Co się zmieniło na trybunie honorowej?
Jestem przekonany, że teraz istnieje tam większe lobby. Widać więcej ludzi interesu. Za moich czasów było tam około 120 miejsc.

A teraz za rządów Florentino?
O wiele więcej, może pomieścić około 330-360 osób. I są bilety na tę trybunę. Poza tym loże VIP są połączone z trybuną honorową.

Dokąd zaprowadzi nas ta sytuacja, którą ocenia pan tak źle?
Nikt nie da rady Realowi Madryt, to oczywiste. Już przechodziliśmy przez różnego typu sytuacje.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!