Advertisement
Menu
/ guardian.co.uk

Klopp: Chcemy wygrać finał

Niemiec kipi radością

Jürgen Klopp przyciąga obecnie wielką uwagę mediów, to przez awans do finału Ligi Mistrzów na Wembley. Wczoraj podopieczni Niemca, zawodnicy Borussii Dortmund, zdołali wytrzymać nacisk Realu Madryt i przejść Hiszpanów w półfinale. Teraz piłkarzom z Zagłębia Ruhry pozostaje tylko czekać na ostatniego adwersarza w tegorocznych rozrywkach, którego wyłoni dzisiejsze spotkanie między Barceloną a Bayernem.

Co prawda, przez większość meczu Niemcy byli w dość komfortowej sytuacji, bo Real, choć był bardzo aktywny, to także bardzo nieskuteczny. Pierwsze bramki przyszły dopiero po osiemdziesiątej minucie, najpierw strzelił Benzema, potem Ramos i aż do ostatniego gwizdka trwało oblężenie bramki Weidenfellera, które skończyło się szczęśliwie dla gości.

– Finał będzie jednym z najważniejszych momentów w naszych życiach. Powiem jednak, że skoro już tam jesteśmy, to nie chcemy być turystami. Nie ma znaczenia z kim zagramy, nie będziemy faworytami. Ale dla nas to idealna rola, a pięć milionów fanów Borussi będzie się z tego cieszyć, jak i ci wszyscy na Wembley, którzy zobaczą, że nie jesteśmy usatysfakcjonowani samym byciem w finale – my chcemy go wygrać.

– Dopiero co udzielałem wywiadu dla telewizji, już chciałem eksplodować radością. Przeżyłem wiele rzeczy w mojej karierze, ale nie mogę ich porównać do tego, co zdarzyło się tutaj. Jeśli przegrałbym w półfinale, to byłoby bardzo smutne. Oczywiście, sytuacja była bardzo napięta. Nigdy nie sądziłem, że to się ziści, ale tak jest. Jestem bardzo dumny z mojego zespołu, są bardzo młodzi i za każdym razem, gdy czegoś dokonują, to dokonują tego dobrze.

Trener bardziej szczegółowo wypowiedział się o końcówce spotkania i własnych odczuciach jej towarzyszącym. Poza tym nie podobało mu się podejście piłkarzy Realu do meczu, cieszy się jednak, że jego gracze zachowali w obliczu tego spokój.

– W tamtym momencie pomyślałem sobie, że jeśli Bóg tego chce, to dostaniemy się do finału, jeśli zaś nam się to nie uda, to będziemy wiedzieć dlaczego. W końcówce było trochę dramatyzmu, mimo faktu, że tworzyliśmy sporo kontrataków, które mogły wyprowadzić nas na prowadzenie.

– Wiedzieliśmy, że Madryt podejdzie z agresywnym nastawieniem i udało nam się uspokoić wydarzenia po dwudziestu, dwudziestu pięciu minutach. Jednak winiliśmy siebie za to, że pozwoliliśmy Realowi wrócić do gry po tym, jak zmarnowaliśmy kilka dobrych szans. Najwyraźniej Dortmund to klub mający wszystkiego po trochu, bo zawsze sprawiamy, że sprawy toczą się w ekscytujący sposób – w jedną czy drugą stronę.

– Cały mecz był szalony. Zawodnicy Realu przy każdej sytuacji chcieli ściągnąć sędziego na bok, więc musieliśmy zareagować i być opanowanymi.

– Nigdy nie widziałem sytuacji takiej jak tamta. Myślałem, że Ramos dostał pozwolenie na robienie wszystkiego, co chce z Lewandowskim. Absolutnie fantastyczne było to, że byliśmy w takich sytuacjach opanowani. Okay, nie graliśmy naszej piłki, ale tej nocy to było w zasięgu naszych możliwości i jedziemy na finał.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!