Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Kto nie wierzy w remontadę, nie jest madridistą

O jutrzejszej batalii słów kilka

Marcin Wandzel, były redaktor, a obecnie współpracownik RealMadrid.pl, o jutrzejszym meczu.

Na początek wyjaśnienie. W związku z tym, że RealMadrid.pl to popularny serwis, wśród jego czytelników siłą rzeczy znajduje się ileś tam osób, które mają różne problemy. A to ze zrozumieniem czytanego tekstu, a to ze swoim poczuciem humoru, a to z zaakceptowaniem prostej prawdy, że są na tym świecie ludzie, którzy mają odmienne poglądy. Reagują wtedy, czytając artykuł, który im się nie spodobał, jak Leszek Orłowski, gdy Barcelona traci bramkę. I do tych osób (wiadomo, zdecydowanej mniejszości) skierowane jest wyjaśnienie. Kumaci mogą przejść do trzeciego akapitu.

Tytuł tego tekstu to mała prowokacja, nawiązująca do przyśpiewki ultrasów Realu: „El socio que pita al equipo, el socio que aplaude al culé, ese no es madridista”, czyli: „Socio, który wygwizduje drużynę, socio, który oklaskuje culé, nie jest madridistą”. Naprawdę nie ma się o co obrażać.

***

Mecz z Borussią był koszmarem. Jedynym przyjemnym momentem potyczki w Dortmundzie był gol Cristiano Ronaldo, wtedy wydawało się, że Real wywiezie dobry wynik z Niemiec. Nic z tego. Fatalna gra w drugiej połowie i „dzień konia” Roberta Lewandowskiego sprawiły, że Królewscy potrzebują historycznej remontady (jak ja lubię te napuszone określenia...), by awansować do finału. Co tu ukrywać, zagraliśmy podobny piach, jak Blaugrana, ale udało nam się osiągnąć lepszy wynik. Pewnie dlatego, że BVB to jednak nie Bayern.

Zaraz po fatalnym meczu na Signal Iduna Arena, ale i w późniejszych godzinach oraz dniach pojawiły się komentarze, jakby nastąpił koniec świata. Szczytem idiotyzmu było obwinianie za niepowodzenie Diego Lópeza i szukanie przyczyny klęski w absencji Ikera Casillasa. No tak, Iker na pewno zbawiłby Real, wszak w obecnym sezonie bronił wyśmienicie. Gdyby kapitan nie złapał kontuzji, prawdopodobnie w ogóle by nas nie było w półfinale, bo Diego López w meczach z Manchester United bronił na poziomie dla dzisiejszego Casillasa niedostępnym.

Jeszcze bardziej żenująco brzmiały utyskiwania, że cztery gole zaaplikował nam jakiś drewniak. A przecież Lewandowski walczy o trofeum króla strzelców Bundesligi ze Stefanem Kießlingiem z Bayeru Leverkusen, ma na koncie 23 gole, czyli o osiem więcej niż świetny napastnik Bayernu, Mario Mandžukić. Popatrzcie sobie raz jeszcze na jego trafienie na 3:1. Faktycznie, drewno. Mógł tak trafić przecież nawet Mikel Arruabarrena.

Naprawdę bardziej działają mi na nerwy takie głosy, bo pochodzą z mojego „obozu”, niż idiotyczne artykuły katalońskich pismaków o tym, że Lewy to nowy idol kibiców Barcelony. Mam nadzieję, że żaden madridista nie zszedł do tego poziomu i nie zrobił ze swego idola Thomasa Müllera. Nie jesteśmy też kibicami Atlético, dla których jedyną satysfakcją jest to, ze mogą sobie pomachać szalikiem BVB podczas kolejnych przegranych derbów. Powinniśmy i po zwycięstwach, i po porażkach trzymać wyższy poziom.

***

Myślę, że płaczliwe komentarze, wyprzedawanie połowy składu i zwalnianie trenera to nie jest to, czego aktualnie potrzebuje Real Madryt. Na podsumowanie błędów Mourinho, kiepskiej formy Higuaína i Benzemy, asekuranckiej gry Modricia, juniorskich błędów Sergio Ramosa czy fatalnej dyspozycji Pepego przyjdzie czas po sezonie. Obecnie ma to tyle sensu, co apelowanie do Sergiusza Ryczela, by choć udawał bezstronnego komentatora.

Kibicujemy Realowi Madryt i powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że wygranie 3:0 z Borussią u siebie to nie będzie cud. Nie jesteśmy jakimś tam klubikiem, żeby nie wierzyć w taką remontadę. Jeśli ktoś uważa, że Real stoi przed niemożliwym wyzwaniem, to musiał zacząć kibicować po drugiej kadencji Fabio Capello.

Oczywiście nie twierdzę, że jak Bartek z Rzeszowa czy Ania z Lublina mocno zacisną kciuki, to na Xabiego czy Mesuta spadnie dodatkowa moc, która pozwoli im rozmontować Borussię w minutę osiem, a jak madridistas podejdą do wtorkowego starcia z nastawieniem „i tak nie damy rady”, to CR7 nie trafi do pustej bramki z dwóch metrów. Po prostu wiara w odrobienie strat z Dortmundu wydaje mi się tak naturalna, jak upał w lipcu albo piwo w piątkowy wieczór.

Gorąco wierzę w to, że 25 maja zagramy w finale Ligi Mistrzów. Jeśli się nie uda, to już jutro późnym wieczorem będziecie się mogli pośmiać z tego, co napisałem. Ale jeszcze nie teraz.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!