Advertisement
Menu
/ marca.com

Santillana: Trzeba walczyć o każdą piłkę

Wywiad z byłym zawodnikiem Realu Madryt

Carlos Santillana jako zawodnik Realu Madryt przeżył cztery wielkie remontady w latach 1975-1985 (z Derby County, Borussią Mönchengladbach, Interem i Anderlechtem).

Wiele osób dzwoni do Pana z pytaniami o tamte mecze?
Tak, dzwonią do mnie, wspominamy te spotkania. Dla madridismo, wspominanie tych remontad, tej pasji na Bernabéu, zawsze jest miłe. Młodzi ludzie nie mogli tego przeżyć, ale to zawsze powód do satysfakcji, gdy się o tym mówi.

W latach 1975-1985 przeżył Pan cztery wielkie remontady
Tak, to były elektryczne mecze, z ogromnymi emocjami. Pamiętam Bernabéu wspierające swoją drużynę od pierwszej do ostatniej minuty. Chcieliśmy dać satysfakcję publiczności. Przede wszystkim w Pucharze Europy, który był najważniejszy. Miałem ogromne szczęście, że mogłem uczestniczyć w tamtych meczach. Istniała wówczas bardzo bliska więź między kibicami i zawodnikami.

Co robiliście przed tymi pojedynkami?
Kiedy tylko kończył się mecz, który przegraliśmy, jeszcze w szatni wzajemnie się przekonywaliśmy, że na Bernabéu, przed naszą publicznością, gdzie tysiące osób będzie z nami na śmierć i życie, możemy odrobić straty. Od momentu porażki byliśmy bliżej siebie przed piętnaście dni. Poza motywacją, trzeba było naciskać na przeciwników, walczyć o każdą piłkę tak, jakby to była ostatnia rzecz, którą robisz w życiu. Trzeba było być ciągle w grze, a w futbolu wygrywa się na różne sposoby. Teraz mamy zawodników potrafiących dobrze wykonywać rzuty wolne, nie tylko Cristiano. Trzeba to wykorzystać, jeśli będą rzuty wolne blisko pola karnego. Musimy być skuteczni. W piłce nożnej nie wygrywa się tylko jakością, którą mamy, ale także wygrywa się będąc sprytnymi i przytomnymi w kluczowych momentach. Trzeba walczyć na śmierć i życie o każdą piłkę. To wszystko sprawia, że drużyna staje się jeszcze lepsza.

Ważne jest także tworzenie atmosfery poza szatnią?
Piłkarze muszą być przekonani, że można. Trzeba grać z przekonaniem, oddaniem i mieć zimną głowę. Należy zachować koncentrację, oni mają dobrych zawodników, a stracony gol byłby katastrofą. Trzeba grać z chłodną głową i gorącym sercem. Mourinho ma doświadczenie i wie, jak podchodzić do takich meczów.

Publiczność i piłkarze z pana epoki byli tacy sami, jak ci teraz?
Kiedyś wszyscy byliśmy zawodnikami z domu, w większości Hiszpanami, było tylko dwóch graczy zza granicy. Być może publiczność bardziej widziała w nas swoje odbicie. W Camacho, Juanito, Del Bosque, później w Butragueńo, Míchelu… Wszyscy byliśmy zjednoczeni i bardzo kochani przez publiczność, ponieważ byliśmy z domu, ze szkółki. Teraz odczucia są takie same, kibice kochają zawodników tak samo, ale wielu z nich jest z innego kraju i są tutaj rok, dwa czy trzy, a my spędzaliśmy tutaj po dziesięć, piętnaście lat. To sprawiało, że lepiej się rozumieliśmy.

Jaką rolę odgrywa w tym wszystkim trener?
Bardzo ważną. Oprócz tego, że piłkarze się jednoczą, trener musi zrobić plan, wybrać taktykę i sprawić, żeby zawodnicy ją zrealizowali.

Uważa pan, że Mourinho jest osobą, która jest w stanie zmotywować zespół do tego zadania?
Nie znam go osobiście, ale oczywiście, że tak. Już dwa razy zdobył Ligę Mistrzów, musi mieć zmotywowanych zawodników. W naszych czasach bardzo ważni byli kapitanowie, którzy wpływali przede wszystkim na młodych graczy. Mieliśmy znakomitą kadrę, z ogromną jakością. Oni muszą się pokazać i jeśli to się uda, można wygrać z każdym.

Temu Realowi Madryt brakuje kogoś w stylu Camacho albo Juanito, który nie przestaje motywować?
Nie wiem, jak funkcjonuje szatnia. Wiele rzeczy się zmienia, ale jestem przekonany, że są w szatni wielcy madridistas, ludzie, którzy są tam od dawna jak Iker czy Sergio. Myślę, że oni motywują pozostałych.

Remontadę można osiągnąć bardziej dzięki pasji niż dzięki taktyce?
Nie, tutaj trzeba kombinacji. Trzeba naciskać, być oddanym drużynie, wkładać serce w grę, do tego potrzebni są zawodnicy z jakością, a to daje sukces. W meczu dzieje się wiele rzeczy i można przegrać, ale jeśli pojawi się wszystko, o czym mówiłem, szanse na sukces są większe.

Byłoby dobrze, gdyby zawodnicy oglądali wasze mecze?
Filmy? Nie, futbol bardzo się zmienił. Kiedyś sędziowie byli bardziej pobłażliwi, gdy grałeś u siebie. Na wyjeździe cierpiałeś, u siebie wręcz przeciwnie. Różnica jest także w szybkości, przeciwnicy nie są już tak wystraszeni, ponieważ sędziowie są bardziej bezstronni i jest więcej kamer. Piłkarze nie mogą być tak agresywni, jaki my kiedyś byliśmy. Wszystko się zmieniło. Jednak historia Realu Madryt wymaga tego, koncentracji, oddania i zimnej głowy.

Jaka była według pana najlepsza drużyna w tamtych pojedynkach?
Derby County i Borussia, w tych meczach widziałem najbardziej elektryczne Bernabéu. Dwa nieprawdopodobne mecze. Dla madridistas naznaczały one epokę. Gol w setnej minucie w spotkaniu z Derby… zdobyłem piątą bramkę, bardzo ładną i decydującą. Gdyby wówczas zapalić zapałkę Bernabéu, wszystko by zapłonęło. Jednak z Borussią w dziewięćdziesiątej minucie, kiedy mozolnie i z problemami wbiliśmy ostatniego gola, publiczność naprawdę wybuchła. To był gol prosto z serca.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!