Advertisement
Menu
/ marca.com

Rok 2088: Piłka na Marsie

Artykuł Roberto Palomara

Poniższy artykuł został napisany przez Roberto Palomara, dziennikarza Marki. Warto go przeczytać, żeby chociaż na chwilę oderwać się od tematu Ligi Mistrzów.

Znalezisko okrągłego obiektu na Marsie zrodziło różnego rodzaju dyskusje w społeczności naukowej. Od czasów, gdy stary łazik Curiosity w sierpniu 2012 roku wysłał zdjęcia Czerwonej Planety, nie było takiego zainteresowania życiem na Marsie. Do dzisiaj Mars był niczym. Loty załogowe na tę planetę, z takim uporem wysyłane przez rząd chiński, nie przyniosły rozwiązania jednej z największych zagadek w historii ludzkości – czy jesteśmy sami we Wszechświecie? Stany Zjednoczone opuściły Czerwoną Planetę w 2032 roku, ale Chińczycy ciągle wykorzystują powierzchnię Marsa do celów naukowych i turystycznych.

On był turystą wyjątkowym, ten, który znalazł ten obiekt. Sflaczały, ciepły w dotyku obiekt był kiedyś jedną z piłek z powietrzem, którymi grano w futbol przez dekady. Znalezisko przywołało dawną chwałę światowej piłki nożnej. Odkrycia dokonał czcigodny Jesé Rodríguez, niezapomniany piłkarz Realu Madryt z lat 2013-2025, cieszący się żelaznym zdrowiem, mimo swoich 95 lat. Ostatecznie został wielką gwiazdą w 2018 roku, kiedy wygrał z Hiszpanią trzeci mundial dla La Roja, będąc kluczowym zawodnikiem drużyny i najlepszym strzelcem turnieju. Cztery lata później powtórzył sukces na Mistrzostwach Świata w Nowej Zelandii.

Don Jesé przyjął dziennikarza z rezerwą.
– Pan przychodzi do mnie w sprawie tej marsjańskiej piłki? Można zwariować przez to całe zamieszanie. Co pan chce, żebym panu powiedział? Nic nie wiem o tych rzeczach. Skąd mam wiedzieć czy grano w piłkę na Marsie? Zapytajcie NASA. To nie oni przypadkiem się tym zajmują? – pytał.

Jego dom jest małym sanktuarium futbolu. Na „wideościanie” w salonie wyświetlają się obrazki z jego kariery, co potrafi wywrzeć wrażenie na odwiedzającym. Minęło sporo czasu, ale nie ma wątpliwości, że spotykamy się z legendą. Jego gole z mistrzostw świata, w trójwymiarze, jego wirtualne rajdy, z każdej perspektywy, jego kolekcja koszulek… Mieć w ręce koszulkę z pożegnalnego meczu Messiego, sześćdziesiąt lat później, to niewyobrażalny zaszczyt dla fana piłki nożnej.

Don Jesé, po prezentacji „wideościany”, zaprasza dziennikarza do sali trofeów w jego rezydencji. Chodzi podpierając się swoją laską, która jest także pilotem, dzięki któremu kontroluje niemal wszystko. Od otwierania drzwi do włączania zraszaczy w okazałym ogrodzie. Wchodzimy do sali, gdzie wszystkie puchary są na wyciągnięcie ręki. Jesé zwraca uwagę reporterowi:
– To są repliki. Oryginały były na Bernabéu. Wiele rzeczy straciliśmy w tym pożarze. Ciągle nie mogę w to uwierzyć. Kiedy patrzę na obrazki z tamtych czasów, przypomina mi się don Florentino. Wzniósł takie imperium i wszystko zostało zniszczone… Ludzie szaleli za la décimą. Cieszę się, że mam repliki. Tutaj jest la décima, a tutaj dwa kolejne puchary, które zdobyliśmy później. Prowadził nas ten niemiecki trener, ten szalony, Klopp. Tryumfowaliśmy: osiem mistrzostw Hiszpanii, trzy Puchary Króla… Później dwa mundiale. Mówili, że Guardiola przychodzi do reprezentacji na emeryturę, a wygrał z nami dwa mistrzostwa świata. Jego koledzy dziennikarze już wtedy byli sprytni i wygadani. Nie dziwi mnie, że zostało ich tak niewielu. Chociaż pamiętam, że lubiłem czytać Marcę. Pierwszy reportaż o mnie zrobili w 2013 roku. Powinienem go gdzieś mieć. Byłem tylko dzieciakiem. Pan wie, co to jest Marca? Nawet nie było pana na świecie. Wtedy ludzie żyli futbolem. Ale pan mnie pytał o tą piłkę…

Don Jesé wypowiada się z gracją, wielką mądrością opartą na tym, co przeżył. Chociaż czasami trudno rozróżnić kiedy mówi poważnie, a kiedy żartuje.
– Mam teorię, ta piłka, którą znaleziono na Marsie, ma dosyć jasne pochodzenie. To piłka Sergio Ramosa – mówi Jesé z pełną powagą.

Widząc zmieszanie reportera, staruszek kontynuował pękając ze śmiechu.
– Tak, człowieku, tak. To się stało, gdy pana jeszcze nie było na świecie, nawet pana ojca nie było. Niech pan trochę poszuka informacji. Tamto wydarzenie było szeroko komentowane. To się stało podczas serii rzutów karnych w meczu z Bayernem Monachium. Sergio Ramos, świetny obrońca Realu Madryt, wziął piłkę, ustawił ją na jedenastym metrze i…

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!