Advertisement
Menu
/ marca.com

Joselu: W Niemczech stadiony zawsze są pełne

Wywiad z byłym graczem Castilli

Jak zaczęła się przygoda Joselu w Niemczech?
Kilka drużyn było zainteresowanych mną, ale problemem było, jak wiadomo, porozumienie ekonomiczne z Realem Madryt. W końcu przyszła oferta z Hoffenheim i pomyślałem, że nie wiem, co to za zespół. Jednak zacząłem szukać informacji, oglądać filmiki, bramki i wiele innych rzeczy. Wszystko na jakiś czas się zatrzymało, ale z czasem zainteresowanie powróciło. Zaprosili nas do Heidelbergu i do miasteczka sportowego. Traktowali nas bardzo dobrze, niewiarygodnie. Pokazali mi szatnie, pokoje, w jakich mieszkają zawodnicy, siłownie, jadalnię… Zakochałem się w tym miasteczku sportowym. To trzeba zobaczyć, wszystko jest najnowszej generacji. Traktowanie, spotkania, wszystko było perfekcyjne. W końcu drużyna zdecydowała się wyłożyć pieniądze, a ja doceniam to, że mogę zagrać w jednej z najlepszych lig na świecie, być na poziomie i mieć profesjonalny kontrakt. Myślę, że krok po kroku udaje mi się to osiągać.

Jakie wnioski możesz wyciągnąć na ten moment?
Jestem zadowolony od pierwszego dnia tutaj. To nowe doświadczenie, coś innego. Zaczynam tak jakby od zera. Poprzedni sezon był półprofesjonalny, a teraz wszystko jest zupełnie inne. To drużyna, której nie zna zbyt wiele osób, chociaż teraz coraz więcej osób ją poznaje. Tak jakby postawiliśmy zakład i teraz powoli staramy się go wykorzystać.

Nie wypełniacie wyznaczonych celów…
Każdy odchodząc z Realu Madryt chce spełnić swój cel. Przyszedłem tutaj z wyznaczonymi zadaniami, które nie są spełniane w tym sezonie i jestem trochę tym rozczarowany. Jest to coś demotywującego, ale trzeba pracować, żeby się pozbierać i pomóc drużynie, żebyśmy mogli podnieść głowy.

Jak się czujesz w tej drużynie?
Myślę, że zaczęliśmy jako drużyna i kończymy jako drużyna. Nie jesteśmy w najlepszej dyspozycji, nie gramy dobrze i nie zdobywamy bramek. To się odbija na moim stylu gry. Chciałbym wnosić więcej, starać się robić to w najlepszy możliwy sposób, ale gra mi nie sprzyja.

Jaka jest Bundesliga od wewnątrz?
Widziałem dużo w Hiszpanii, a tutaj jest inaczej. Bardziej się tutaj przeżywa futbol. Prawie nie ma gwizdów, stadiony są pełne, drużyny darzy się sporym szacunkiem… Dla przykładu nasz klub jest z małego miasta, a kibice przychodzą do miasteczka sportowego. Nie gwiżdżą na nas w każdy weekend na stadionie. Jeśli chodzi o nasz poziom gry, nie wyglądamy dobrze i to da się odczuć w czasie meczów.

Bardziej się odczuwa wsparcie fanów?
Przykładem był mecz ze Stuttgartem, to tutaj derby. Kibice jeszcze poza stadionem stawali wokół autobusu i śpiewali. Cały mecz nas wspierali. Po meczu spotykasz się z tysiącami kibiców i żaden nie powie ci nic złego. Przegraliśmy derby, byliśmy na przedostatnim miejscu, a wszyscy mówili: „Joselu, można prosić o zdjęcie? Proszę o autograf…”. W Hiszpanii na zewnątrz czekaliby ultrasi z niezbyt przychylnymi okrzykami. W tym kraju istnieje większy szacunek. Wszyscy tak się zachowują i to odbija się także na piłce nożnej czy każdym innym sporcie. Mam nadzieję, że w Hiszpanii pojawi się dobra organizacja i wszystko będzie idealne. Żaden Hiszpan nie chciałby wyjeżdżać, ale życie jest inne niż na obrazkach. Na końcu każdy musi patrzeć na siebie i jeśli w Hiszpanii nie dają ci szansy, na poziomie ekonomicznym nie dają ci szansy, a możesz odejść gdzieś indziej, nie ma powodów, żeby to odrzucić. Krok po kroku robi się coraz więcej tutaj i w Anglii.

I jeszcze nie przyszedł Guardiola do Bayernu…
Taką drużynę jak Bayern, z takim budżetem i zawodnikami, warto oglądać. To pokazuje jaka jest ta Liga. Kiedy pojawił się temat Guardioli cały świat się pytał, interesował, chciał wiedzieć jak najwięcej. Teraz nie ma dnia, żeby w prasie nie pojawił się jakiś ważny temat – Lewandowski nie przedłuży kontraktu i odejdzie do Bayernu, obserwowali Piqué, żeby ściągnąć go do Bayernu… Takie coś podoba się ludziom, a liga niemiecka dobrze się rozwija.

Co ci się najbardziej podoba w Bundeslidze?
Ta liga podoba się ludziom, a piłkarze lubią grać na pełnych stadionach. Czasem rozmawiasz z kimś, kto ci mówi, że grał przed ośmioma tysiącami kibiców na trybunach, a ty mu odpowiadasz, że na twoim meczu było 65 tysięcy ludzi. Piłkarze to lubią. Poza tym tutaj nie ma problemów ekonomicznych. Chociaż jest to inny kraj, ludziom tu się podoba. Jeśli porozmawialibyście z Domínguezem, Carvajalem, oni również są zadowoleni. Osobiście czuję się tutaj bardzo dobrze. Lubię tę ligę i chcę tutaj grać. Być może mógłbym grać w Primera Divisón, ale nie żałuję tego, że nie gram w Hiszpanii. No chyba, że to byłby Real Madryt… (śmiech)

Wydaje się, że hiszpański zawodnicy są ostatnio w modzie w Anglii. Już kilku z nich gra tam.
Tak jest przez to, że Hiszpania wygrała mistrzostwa świata i dwukrotnie mistrzostwa Europy. Guardiola również dał mnóstwo tematów do rozmowy… W końcu wszyscy o tym mówią, Hiszpania, tiki-taka, Iniesta, Xavi, Xabi Alonso, Casillas… Ludzie lubią mieć hiszpańskich zawodników w szatni. Nie w moim przypadku, bo nic nie wygrałem, ale w Bayernie Javi Martínez dał impuls, ponieważ jest mistrzem świata. To zawsze się podoba.

Jest kilku zawodników, którzy nie bali się wyjazdu z Hiszpanii, żeby spróbować zatryumfować w Niemczech.
Na początku jest najtrudniej. Później uczysz się języka, nawiązujesz relacje z ludźmi z drużyny, starasz się rozmawiać na ulicy… Ja jestem tutaj z moją narzeczoną, która mówi po holendersku i angielsku. Ja jestem Hiszpanem do szpiku kości, ale mijają tygodnie i czuję, że staję się odrobinę bardziej niemiecki. Przyzwyczajasz się do pewnych zwyczajów, godzin pracy… Czuję się normalnie, jestem bardzo spokojny tutaj. Myślę, że sprowadzenie tutaj całej rodziny byłoby błędem. Każdy musi dojrzeć i stać się profesjonalistą. Jeśli sprowadzisz całą rodzinę, trochę im utrudniasz życie. Ty jesteś skoncentrowany na treningach, a oni są zamknięci w domu. Pamiętam, że kiedy byłem tutaj już miesiąc, zaprosili nas na obiad z kibicami. Ja trochę cierpiałem, gdy ktoś chciał ze mną porozmawiać, ale spotkałem też wielu Hiszpanów. To było dobre doświadczenie zaraz po przyjściu tutaj, mimo że jeszcze nie grałem.

Trudno będzie ci kontynuować życie w niemieckim stylu?
Jeśli jednego dnia umawiasz się na kolacje z kimś z drużyny i z jego dziewczyną, a oni jedzą o dziewiętnastej, ty też jesz o dziewiętnastej. Jeśli następnego dnia jesz o dwunastej, o dziewiętnastej jesteś znów głodny, więc jesz. Jeśli jesteś w domu, możesz coś przekąsić, ale jeśli nie możesz tego zrobić, musisz zjeść o siódmej, bo umierasz z głodu (śmiech). Przyzwyczajasz się do tego i z upływem czasu robisz się głodny o tej samej porze, co inni.

Bardzo się zmieniła forma pracy na murawie?
Przez pierwsze piętnaście dni było mi źle, bardzo źle. Ciągle biegaliśmy i biegaliśmy, siłownia i znów bieganie… Wracałem do domu ledwo żywy. Później już wszystko się poprawiło.

Z wewnątrz Valdebedas wydaje się, że trudno przeskoczyć z Castilli do pierwszej drużyny?
Poprzedni sezon był wyśmienity w naszym wykonaniu. Każdy chce zostać profesjonalistą i spróbować sił w innym miejscu w Hiszpanii czy w Madrycie, ale jeśli zamkną ci drzwi, a masz możliwość odejścia, zrobisz to. Tak myślę ja i chyba inni, sporo piłkarzy odeszło. Trudno jest awansować do pierwszego zespołu, przede wszystkim teraz, z tym trenerem, który jest według mnie jednym z najlepszych, ale ma swoich zawodników i z konieczności zdobywania tytułów, bardziej stawia na nich. Jednak na przykład Morata uciszył niektórych krytyków. Jest szansa, chociaż jest trudno. Poza tym, jeśli Real Madryt potrzebuje zawodnika, który kosztuje X, będzie go miał, nie tak jak w innych klubach.

Jakie wspomnienie z Realu Madryt przychodzi ci do głowy?
Awans był dla mnie czymś, co zostawiło ślad na nas wszystkich. Toril był kluczowy i myślę, że będzie trenował drużynę z Primera División. Od jego przyjścia można było zauważyć zmianę w zespole. Zapamiętam to i kolegów, ponieważ tworzyliśmy świetną grupę na boisku i poza nim.

Dyskutuje się o tym czy Toril mógłby objąć pierwszą drużynę, jeśli Mourinho zdecyduje się odejść. Uważasz, że to możliwe?
Toril ma wszystko, żeby tak się stało. Jest „z domu”, to madridista do szpiku kości i dałby z siebie wszystko, żeby drużyna wygrywała.

Wasza Castilla kroczy śladami poprzednich drużyn, które tworzyli Arbeloa, Negredo, Soldado… Też tak uważasz?
To byli zawodnicy, którzy również awansowali i musieli odejść do innych drużyn. Arbeloa, Mata, Granero… Ta Castilla była taka sama. Juan Carlos, Sarabia… Każdy dba o siebie, a życie piłkarza jest bardzo krótkie i chociaż wiemy, że w gra w Madrycie jest świetna, ale jest jak jest. Każdy powinien być świadomy swoich ograniczeń. W poprzednim sezonie mieliśmy zespół, z którego wielu zawodników trafi do Primera División, chociaż niektórym się to nie uda. Niektórzy zostaną wypożyczeni, inni zostaną. W futbolu nigdy nic nie wiadomo. Każdy zawodnik wie, jakie są jego możliwości i jeśli trafi się okazja na odejście… Ja się nie zastanawiałem.

Nie ma wątpliwości, że Jesé jest jednym z największych talentów w szkółce. On prosi Mourinho o szanse. Powinien je otrzymać?
Dla mnie Jesé jest najlepszy w Segunda División. Grałem z nim dwa lata i już to mówiłem. To wyjątkowy zawodnik, wszyscy to wiemy. Ma swój charakter, ale według mnie to sprawia, że jest profesjonalnym piłkarzem.

Twój inny kolega z Castilli również tryumfuje w Niemczech. Chodzi o Carvajala. Rozmawiacie o swoich doświadczeniach?
Dużo rozmawiam z Carvajalem i Domínguezem, ale każdy z nas ma swoje życie. Kontaktujemy się na Twitterze. Jeśli mieszkalibyśmy bliżej, znając Carvajala, spotykalibyśmy się codziennie. Grałem z nim dwa lata, znam go doskonale. Tęsknię za nim, w poprzednim sezonie asystował przy dwunastu moich golach. Powiem mu to…

Z kim z Hoffenheimu zaprzyjaźniłeś się najbardziej?
David Abraham mieszka niedaleko mojego domu, zawsze z nim żartuję. Jesteśmy fajną grupą. Ja, jako że jestem z Galicji, rozmawiam z Brazylijczykami. Jest Gomes, Roberto, De Camargo, Luis, Abraham… Poza tym uczę się języka i kiedy chcę z kimś porozmawiać, staram się mieszać język angielski i niemiecki i oni mnie rozumieją. Starasz się bardziej zaaklimatyzować się w grupie.

Twój dobry przyjaciel Michu również odnosi sukcesy. Co o nim sądzisz?
Ja bym go powołał już do reprezentacji. Grałem z nim w Celcie B i w poprzednim sezonie, kiedy występował w Rayo, chodziłem z nim często na obiady. To zawodnik na dziesiątkę. Widzimy to wszyscy. Robi niesamowite rzeczy w drużynie, która w poprzednim sezonie grała w niższej lidze. Wygrał puchar i rywalizuje z takimi piłkarzami jak Van Persie. Problemem jest to, że reprezentacja Hiszpanii to reprezentacja Hiszpanii.

Hoffenheim nie znajduje się na najlepszej pozycji w tabeli. Myślisz przez to o swojej przyszłości?
Nie uzależniam przyszłości od miejsca w tabeli. Chcę się skupić na grze i nie mieć innych rzeczy w głowie. Stanie się to, co się stanie. Jeśli drużyna utrzyma się czy spadnie, trzeba będzie porozmawiać z klubem o tym, co dalej.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!