Advertisement
Menu
/ własne, ACB.com

Nie drażnij lidera

Koszykarze Realu Madryt wygrali z Caja Laboral (92:100)

Jeśli ktoś zdecydował się spędzić wczesne niedzielne popołudnie z hiszpańską koszykówką, nie może być zawiedzony. Real Madryt zagrał w pięknym spektaklu i po raz kolejny doczekał szczęśliwego zakończenia, pokazując przy tym charakter i niewyobrażalną nieustępliwość. Podrażniony stratą szesnastu punktów, ostatecznie rozprawił się z graczami Caja Laboral (92:100) i udowodnił, że zasługuje na mistrzostwo rundy zasadniczej jak nikt inny.

Pojedynek rozpoczął się nad wyraz spokojnie. Publiczność cichutko i grzecznie okupowała plastikowe krzesełka, gdzieś w tle słychać było nieustające przyśpiewki, obrażające klub ze stolicy, a na zewnątrz słońce przebijało się przez szarawe chmury. Wszystko to było ciekawsze od powolnej i mało zdecydowanej gry obu drużyn.

Towarzystwo z czasem się rozruszało. Koszykarze Baskonii zaczęli więcej biegać, świetnie wykorzystywali zasłony partnerów, bezlitośnie rozrzucali chaotyczną obronę gości i z dużą łatwością zbierali większość bezpańskich piłek z tablic. Jakby tego było mało, rzucali zza obwodu z niecodzienną skutecznością, sięgającą chwilami ponad siedemdziesięciu procent. Madryt grał nierozsądnie. Nie potrafił utrzymać dyscypliny w defensywie, tracił coraz więcej punktów (49:37), oddawał nieprzygotowane rzuty. Dwadzieścia minut gry stworzyło między zespołami ogromną przepaść.

Jak to już nie raz bywało, po katastrofalnej połowie przychodziła połowa rewelacyjna. Kiedy Rudy Fernández tuż po przerwie zdobył siedem punkt z rzędu (52:46), w powietrzu zaczął unosić się aromat remontady. Szybko przegoniły go trójki gospodarzy. Caja Laboral nadal egzekwowała rzuty z dystansu z niesamowitą skutecznością, korzystając z zupełnie nieobstawionego madryckiego obwodu. Zamiast remisu, straty zostały powiększone do szesnastu punktów (70:54). Doświadczając kolejnych trójek przeciwnika, wielu złożyłoby broń i oczekiwało w spokoju końcowej syreny. Choć koszykarze Realu Madryt ewidentnie rozczarowali, nie zabrakło im determinacji.

Inicjatorem pościgu za zwycięstwem został Fernández, już w trzeciej kwarcie mający ponad dwadzieścia punktów na liczniku. Real Madryt wrócił z dalekiej podróży, w niecałe cztery minuty zdobywając piętnaście punktów (73:69). Niedługo potem goście objęli prowadzenie i utrzymali korzystny rezultat do samego końca, umacniając się na pozycji lidera Ligi Endesa.


92 – Caja Laboral (21+31+21+19): Huertel (7), Causeur (7), Nocioni (17), Milko Bjelica (13), Pleiss (5) – San Emeterio (19), Jelínek (4), Nemanja Bjelica (19), Cook (1).

100 – Real Madryt (18+21+30+31): Llull (12), Suárez (-), Fernández (21), Hettsheimeir (-), Slaughter (4) – Draper (2), Reyes (11), Mirotić (11), Rodriguez (8), Begić (6), Carroll (25).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!