Advertisement
Menu
/ marca.com

Kiedyś też było tak źle

Sezon 1999/2000 zakończył się jednak szczęśliwie

Real Madryt traci do lidera z Barcelony trzynaście punktów. Przyszłość w Pucharze Króla zależy od rewanżowego spotkania z Celtą na Santiago Bernabéu na początku stycznia. Musi szukać precedensów, które mogą uratować sezon. Jest taki jeden, który wychodzi poza wszystkie inne. W sezonie 1999/2000 sytuacja Królewskich była podobna do tej, w której znajdują się obecnie. Real Madryt szczęśliwie zakończył wtedy sezon w Paryżu. Z ósmym pucharem Ligi Mistrzów w rękach.

Na krajowym podwórku w tamtym sezonie Los Blancos także zaczęli iść w złym kierunku bardzo szybko. Rozpoczęli dobrze, bo od dwóch zwycięstw (2:1 z Mallorcą i 4:1 z Numancią). Drużyna zablokowała się we wrześniu, zaliczając trzy kolejne remisy (z Athletikiem, Deportivo i Málagą). Październik był nawet gorszy, bo rozpoczął się porażką z Valencią (2:3), remisem 2:2 na Camp Nou (mecz ze słynnym uciszeniem trybun przez Raúla), kolejnymi dwoma remisami z Oviedo i Sevillą oraz porażką na zakończenie tragicznego miesiąca w derbach Madrytu z Atlético (1:3).

W listopadzie sprawy nie uległy znacznej poprawie. Co prawda Królewscy zwyciężyli 3:2 w Vallecas, ale później przyszedł remis z Realem Sociedad i porażka z Celtą w Vigo. Zespół sięgnął dna przegrywając u siebie z Realem Saragossa 1:5. Mimo tego, ówczesny prezes Lorenzo Sanz postanowił utrzymać na stanowisku trenera Vicente del Bosque. W piętnastej i szesnastej kolejce, już w grudniu, Real zremisował w Santander i minimalnie zwyciężył z Espanyolem.

Po szesnastu kolejkach Real Madryt znajdował się w tabeli na dwunastym miejscu w tabeli Primera División. Przewodziło Deportivo, druga była Celta, potem Real Saragossa, a na czwartym miejscu znajdowała się Barcelona. Przed Królewskimi były nawet takie zespoły jak Deportivo Alavés, Rayo Vallecano, Valencia, Numancia, Real Betis, Mallorca i Athletic Bilbao.

Bój w Copa del Rey zaczął się dla zespołu Vicente del Bosque w styczniu 2000 roku, a skończył na półfinałowej porażce z... Espanyolem.

Najlepsi w Europie
w Lidze Mistrzów było już znacznie lepiej. Real Madryt zwyciężył w swojej grupie - z Porto, Olimpiakosem i Molde - ale w kolejnej fazie musiał nieco pocierpieć. W ćwierćfinale Królewscy rozprawili się z Manchesterem United, a w półfinale z Bayernem, by w paryskim finale pokonać Valencię aż 3:0. Był to pierwszy finał Ligi Mistrzów, w którym wystąpiły dwa klubu z tego samego kraju.

Skład z meczu finałowego z Valencią: Casillas, Helguera, Karanka, Campo, Salgado; Carlos, Redondo, McManaman; Raúl, Morientes i Anelka.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!