Advertisement
Menu
/ własne, euroleague.net

Chimki nie przetrwały

Real Madryt notuje piąte zwycięstwo w Eurolidze

Magia trójek. Trzydzieści trzy punkty w trzeciej kwarcie i niesamowita gra na obu końcach boiskach okazały się kluczowe w efektowym zwycięstwie Realu Madryt nad Chimkami (104:81). Goście ze wschodniego zakątka Europy stanowili realne zagrożenie tylko przez dwadzieścia minuty. Podopieczni Pabla Lasa samodzielnie, z pięcioma wygranymi na koncie, przewodzą grupie A.

Miejscowi rozpoczęli pojedynek trochę ospale. Największą aktywnością wykazywał się Sergio Llull, odpowiedzialny za osiem z dwunastu pierwszych punktów. Na tle kolegów wyglądał wręcz na nadpobudliwego. Ci jeżeli już otrzymali dogodne podanie, popełniali głupie, acz fatalne w skutkach błędy – a to Nikola Mirotić zaliczył błąd kroków, a to Rudy Fernández nadepnął na linię boczną boiska. Mówiący zawsze o czterdziestu minutach koncentracji, stracili dziesięć na zupełnie nieprzemyślane akcje.

Zawodnicy Chimek nie grali wybitnie, lecz dużo spokojniej, a dzięki celnym rzutom zza obwodu prowadzili nawet siedmioma punktami (16:23). Real Madryt męczył się z choćby doprowadzeniem do remisu (30:30). Obraz gry uległ zmianie wraz z rotacją składu. Koszykarze w białych koszulkach częściej przechwytywali piłkę, zyskując jednocześnie okazje do ukochanych kontrataków. Ponadto, grę bardzo zgrabnie prowadził Sergio Rodríguez, a jego współpraca z partnerami stwarzała o wiele więcej czystych pozycji do rzutów. Bezlitośnie wykorzystywał je Rudy Fernández.

Rewolucja na wielką skalę rozpoczęła się po przerwie, kiedy to madrycka obrona strefą wreszcie zatrzymywała ataki rywali, a bardziej zaangażowana postawa całego zespołu w ofensywie dała pierwszą poważną przewagę (63:53). Obudził się Nikola Mirotić, do punktów dodając także cenne zbiórki, swoje wciąż trafiał Rudy, a Chimki coraz bardziej oddalały się od możliwości nawiązania jakiekolwiek kontaktu. Los Blancos nie mieli już żadnych ograniczeń.

Llull był tym, który ostatecznie pozbawił gości złudzeń. Zamknął trzecią i otworzył czwartą kwartę celnym rzutem z dystansu, zwiększając poziom hałasu w Palacio de los Deportes. Różnica dzieląca obie drużyny była już tak znaczna (84:64), że Pablo Laso wydelegował do gry Rafaela Hettsheimeira. Debiutujący Brazylijczyk rozegrał nieco ponad trzy minuty, zebrał jedną piłkę, trafił jeden rzut. Najważniejszą wiadomością jest powrót do gry i kolejne zwycięstwo jego nowej drużyny.


104 – Real Madryt (21+25+33+25): Draper (4), Llull (14), Suárez (-), Mirotić (17), Begić (2) – Rudy (23), Rodríguez (3), Slaughter (7), Reyes (10), Carroll (14), Hettsheimeir (2), Pocius (8).

81 – BC Chimki (23+22+19+17): Augustine (4), Koponen (5), Loncar (9), Rivers (5), Planinić (15) – Fridzon (17), Vyaltsev (2), Monya (19), Khvostov (-), Zhukanenko (2), Davis (3), Nielsen.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!