Advertisement
Menu
/ as.com, elconfidencial.com, SER

Echa wydarzeń w Walencji

Nowe teorie i fakty

Wczoraj poznaliśmy kolejne szczegóły pomeczowych zajść w Walencji. Oczywiście nikt nie może do końca stwierdzić czy są one prawdą, ale rzucają na pewno trochę światła na niedzielne wydarzenia. Całe zamieszanie zaczęło się w tunelu, kiedy piłkarze schodzili z boiska. Królewscy byli w świetnych humorach po uratowaniu trzech punktów, co nie podobało się gospodarzom. Najmocniej dyskutowali Sergio Ramos i Juanfran. Gracz Levante był wściekły i odgrażał się stoperowi Los Blancos, co zauważył José María Higuero. Ochroniarz Realu Madryt wyczuł zagrożenie i miał dosłownie "skasować" Juanfrana o ścianę (zresztą niejako mówili o tym potem niektórzy zawodnicy w stwierdzeniach typu "ochrona Realu Madryt nie pozwala nawet dotknąć ich zawodników). Wtedy też rozpoczęła się cała kłótnia, którą potem w protokole opisał sędzia. Arbiter zapisał nazwiska Higuero i Herrero - pracownika działu komercyjnego Levante. Sędzia doniósł o incydencie policji i kazał spisać obu panów, ale jako że Herrero zna doskonale obiekt, to szybko ulotnił się z miejsca wydarzeń i służby zanotowały tylko nazwisko Higuero.

Napięcie zmalało. Na dół zeszli prezesi, którzy żyją w doskonałej zgodzie. Podziękowali sobie za mecz, odwiedzili swoje drużyny i Florentino opuścił szatnie. Drzwi do pomieszczenia Królewskich zostały jednak otwarte. W związku z tym, jeśli chodzi o tańce Pepego, to pojawiła się wersja, która mówi o tym, że drzwi do obu szatni były otwarte, a jako że oba pomieszczenia leżą naprzeciwko siebie, to gospodarze widzieli całą radość Królewskich, w tym gesty Pepego. Zawodnicy Levante zaczęli się denerwować i obrażać Królewskich, którzy podobno nie pozostawali dłużni.

W tym czasie w pokoju lekarskim - leżącym jakby między szatniami - zszywano Cristiano. Prezes Levante, który został na dole, zauważył kłótnie i uspokoił swoich zawodników. Zaraz potem Ballesteros udał się do pokoju lekarzy, by - jak twierdzi - zapytać o stan Cristiano Ronaldo. Od tego momentu mamy już dwie wersje.

Jedna mówi o tym, że o wejściu kapitana rywali do pokoju dowiedział się Pepe i wystartował, by sprawdzić o co chodzi. Obrońca wpadł do pomieszczenia i uderzył Ballesterosa, który wściekł się i chciał walczyć z Portugalczykiem. Zrobił się jednak harmider, który usłyszeli gracze Królewskich (drzwi do pokoju lekarzy wychodzą jakby na szatnię Realu) i wpadli ratować kolegę, wzywając też policję. Druga z kolei mówi o tym, że w pokoju był już także Pepe, który narzekał na jakiś ból i udał się do lekarzy po pomoc. Ballesteros wszedł do środka, zamknął drzwi i zaczął obrażać się ze stoperem. Według klubowych źródeł, złapał Pepego za szyję. Odgłosy zaniepokoiły Adána, który otworzył zamknięte drzwi i wezwał na pomoc kolegów. Pewne jest to, że za ścianą pokoju medyków znajduje się sala prasowa, gdzie na konferencje udają się trenerzy. Siedzący tam dziennikarze wyraźnie słyszeli okrzyki: "Policja, policja, wezwijcie policję".

Na miejscu znalazła się policja, która oddzieliła Ballesterosa od Królewskich i zaraz potem zamknęła graczy Realu w ich szatni. Mieli oni zaczekać aż wszyscy rywale wyjdą ze stadionu, w szczególności kapitan Levante. Kiedy wydawało się, że droga jest "czysta", policja pozwoliła członkom drużyny Królewskich opuścić pomieszczenie. Ballesteros niespodziewanie wrócił do strefy mieszanej, żeby udzielić wywiadu dla radia SER. Jednak do niczego już nie doszło, kolejni zawodnicy Los Blancos mijali go bez żadnego zainteresowania.

Jeśli chodzi o materiał, który zebrały służby, to policja nie ma pojęcia czy doszło do jakichś ataków fizycznych między Pepe a Ballesterosem. Oficerowie weszli do sali, kiedy obaj zawodnicy ostro dyskutowali i nie potrafią stwierdzić czy wcześniej doszło do czegoś więcej. Kapitan Levante w rozmowach z mediami nie przyznał się do prowokacji ani nie potwierdzał informacji o choćby jednym ciosie.

Dziennikarze podsumowują, że "gracze Levante oskarżają o wszystko Pepego, ale tak naprawdę nie robi tego nikt poza nimi". Inni świadkowie wskazują raczej na Ballesterosa. Poza tym dużo uwagi poświęcono powodom całej tej wojenki. Najczęstszym argumentem, który się pojawiał, był ciągle obecny ból graczy Levante spowodowany porażką z Realem w Pucharze Króla 8:0. Według zawodników z Walencji, Królewscy nie zachowowywali się wtedy odpowiednio i specjalnie ich upakarzali. Przy tej okazji przypomniano, że Ballesteros po rewanżu w tamtym dwumeczu (wygranym zresztą przez Levante 2:0) spotkał Mourinho w tunelu i dał do zrozumienia co myśli o nim i jego drużynie, łapiąc między innymi Portugalczyka za szyję. Przypomina się również, że Ballesteros "walczył" z Królewskimi już w barwach Villarrealu, Rayo czy Mallorki, a starcia z nim na pewno pamiętają między innymi Guti czy Beckham.

A najlepsze w tym wszystkim jest to, że prezesi Florentino Pérez i Quico Catalán mają wręcz doskonałe stosunki. Sternik Realu proponował nawet koledzę posadę dyrektora generalnego w Madrycie. Podobne relacje mają również trenerzy, którzy w czasie całej szarpaniny spokojnie siedzieli w biurze szkoleniowca Levante, Juana Ignacio.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!