Advertisement
Menu
/ goal.com

"Mistrz " cantery Mourinho a lekcja Barcelony

Tekst Bena Haywarda z portalu goal.com

Portugalski trener Realu Madryt twierdzi, że w czasie swojej pracy z klubem dał szansę debiutu większej liczbie młodych piłkarzy, niż robili to jego poprzednicy. Mimo to niewielu z nich udało się pozostać w pierwszej drużynie. Konieczne jest więc wprowadzenie dwupoziomowego planu wyjścia z impasu - pisze redaktor portalu goal.com, Ben Hayward.

Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, cholerne kłamstwa i statystyki, jak pisał Mark Twain. Amerykański pisarz nie miał z pewnością na myśli przypadku José Mourinho, ale cytat mógłby się właściwie do niego odnosić. Trener Realu ogłosił się w zeszłym tygodniu "mistrzem cantery". Portugalczyk zaprezentował listę wychowanków, którzy zadebiutowali w pierwszej drużynie w latach 1999-2003 (kiedy trenerem był Vicente del Bosque), a następnie stwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że sam dał szansę na debiut w pierwszej jedenastce 26 wychowankom. Była to jednak tylko część prawdy.

Kiedy José Rodríguez zadebiutował w pierwszej drużynie i strzelił gola w środowym zwycięskim 4:1 meczu z Alcoyano, stał się piętnastym wychowankiem Realu Madryt (nie licząc José Callejóna, który został sprzedany do Espanyolu, a następnie z powrotem kupiony przez Real Madryt), który dostał od Mourinho szansę na debiut w pierwszej jedenastce w oficjalnym meczu. Reszta piłkarzy z wyżej wspomnianej listy Mourinho wystąpiła jedynie w meczach towarzyskich. W zapewnieniach Portugalczyka była więc odrobina manipulacji, ale starał się on tylko bronić przed złośliwymi ostatnimi czasy atakami mediów.

Prasa zainteresowała się Mourinho, kiedy zauważono, że nie pokłada on zaufania w wychowankach klubu. Gdy trener nie mógł powołać trzech kontuzjowanych obrońców – Marcelo, Fabio Coentrão i Álvaro Arbeloi, postanowił wystawić na lewej obronie pomocnika Michaela Essiena, co miało katastrofalne skutki w przegranym ostatnio 2:1 meczu z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów. Trenera ocenia się oczywiście po wynikach i ma on pełne prawo do powoływania zawodników, którzy pasują do jego koncepcji , tzn. tych, którzy są najlepszym gwarantem zdobycia w meczu trzech punktów. Jednak Portugalczyk w swojej karierze trenerskiej w Chelsea i w Interze dał się poznać jako trener zaniedbujący aspekt wychowanków i przywiązujący największe znaczenie do sprawdzonych gwiazd światowego formatu.

Mourinho może w odpowiedzi na tak postawione zarzuty wskazać na zdobyte tytuły i trofea. Te mówią same za siebie. Portugalczyk podpisał jednak z Realem Madryt długoterminowy kontrakt i być może przyszedł wreszcie czas, aby wprowadził on w życie dwupoziomowy plan poprawy sytuacji – sprowadzać najlepszych zawodników na świecie i jednocześnie przyuczać wychowanków do gry w pierwszej jedenastce. Kiedy Real wygrywa wiele meczów z rzędu, nie ma żadnego ryzyka z wprowadzaniem w końcówkach spotkań młodych canteranos.

Wychowankowie muszą być jednak dobrzy, gdyż nie można obwiniać Mourinho za to, że w Madrycie nie ma młodych piłkarzy na poziomie pierwszej drużyny. Rozgrywanie dobrych spotkań w Castilli, madryckiej drużynie B, nie jest w najmniejszym stopniu gwarancją sukcesów w pierwszej jedenastce. Mourinho stwierdził z ubolewaniem, że piłkarze Castilli są już albo zbyt starzy, albo grają na pozycjach, które nie istnieją w jego jedenastce. Mimo to piłkarscy obserwatorzy mają nadzieję, że Real nie pozwoli na to, aby zdolni piłkarze wyślizgnęli się klubowi, jak miało to miejsce zbyt często w ostatnim czasie. Juan Mata, Roberto Soldado i Alvaro Negredo są najbardziej znanymi ofiarami takiej polityki klubu, jednak prawdopodobnie tylko ten pierwszy mógłby liczyć na pewne miejsce w pierwszej jedenastce na Santiago Bernabéu.

Prawdziwym problemem dla Madrytu jest przypuszczalnie ciągłe porównywanie z Barceloną. Klub z Katalonii posiada obecnie najwybitniejszą grupę wychowanków w całej swej historii, jednak piłka nożna ulega cyklicznym zmianom i po epoce Xaviego, Iniesty i Messiego, taśmowa produkcja wychowanków w Barcelonie może przestać dostarczać piłkarzy na tak wysokim poziomie. Sukcesy Barcelony są owocem ciężkiej pracy i poświęcenia. Gdy w 1978 roku Johan Cruyff opuszczał klub z Camp Nou, stwierdził, że Barca musi dorównać Realowi i zbudować szkółkę na wzór tej Ajaxu Amsterdam.

Tworzenie La Masii zajęło sporo czasu. Na początku lat dziewięćdziesiątych, po kolejnym etapie świetności madryckich wychowanków (słynna Quinta del Buitre z lat 1986-1990), młodzi piłkarze Barcelony dorośli pod sterami Cruyffa, a klub ze stolicy Katalonii zdobył cztery tytuły mistrza kraju z rzędu i wzniósł się na wyżyny, zdominowawszy po raz pierwszy w swej historii na dłuższy czas rywala z Madrytu. Stało się tak dlatego, że, jak później przyznał Pep Guardiola, Barcelona w latach osiemdziesiątych wyciągnęła lekcję z tego, że to wychowankowie z Madrytu, a nie z Barcelony dominowali na arenie piłkarskiej w Hiszpanii. W przeciwieństwie do piłkarzy debiutujących u Mourinho, zawodnicy, którzy otrzymali szansę od Guardioli (za asystentury Tito Villanovy), stali się niezbędnym ogniwem zespołu, grając na wysokim poziomie, a nie, tak jak ci w drużynie Mourinho, zagrali jedynie krótki epizod w pierwszej jedenastce.

Mourinho może oponować, że utalentowani piłkarze otrzymają prędzej czy później swoją szansę. Dziwny wydaje się jednak fakt, że prawy obrońca Dani Carvajal otrzymał latem pozwolenie na przejście do Bayeru Leverkusen, kiedy Real Madryt w tym samym momencie szukał piłkarza mogącego konkurować z Alvaro Árbeloą o grę w pierwszej drużynie na tej właśnie pozycji. Carvajal może, podobnie jak kiedyś Piqué i Fàbregas, powrócić do swego pierwszego klubu. W Madrycie panuje jednak wielkie rozczarowanie sytuacją wychowanków. Czy młodzi piłkarze naprawdę nie są wystarczająco dobrzy? A może to zatrudnienie Mourinho jedynie na kilka lat szkodzi przyszłości klubu, a Portugalczyk powinien w chwili obecnej budować drużynę, która, jak sam twierdził, będzie odnosiła sukcesy prze kolejne dziesięć lat?

Odpowiedź na te pytania nie jest prosta. Jeśli jednak Barca nauczyła się czegoś od najzacieklejszego rywala w latach siedemdziesiątych i później w latach dziewięćdziesiątych, to właśnie teraz przyszedł czas, aby Real spojrzał w lustro i pozwolił sobie na refleksję nad poprawieniem funkcjonowania klubowego systemu. I trenera także.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!