López: Ramos zrobił to, czego chcieli wrogowie Realu

- Denerwuje mnie to, że Ramos zrobił to, czego chciało wielu wrogów Realu Madryt. To, że rozmawia się o zamęcie, o wewnętrznej wojnie, że wykorzystuje się to do mówienia, że Mourinho nie ma autorytetu, że ma podzieloną szatnię i że walczy z piłkarzami. Nie mówi się w ogóle o futbolu, a zawsze oskarżano o to Mourinho. Jest na odwrót - powiedział w programie Punto Pelota dziennikarz Siro López na temat sytuacji Ramos - Mourinho.

- W Sewilli Mourinho powiedział tylko, że uważa, iż jego drużyna nie pracowała tak, jak on uważa, że powinna była pracować. Nic więcej. I Sergio Ramos wychodzi, nie wiem dlaczego, i próbuje wejść z nim w walkę, poddaje w wątpliwość to, co powiedział jego trener. Dodaje, że on to się nie zamknie. A jedyne, co zrobił, powtarzam, jedyne, co zrobił Mourinho, to wyjście na konferencję tak, jak wychodziło wielu innych trenerów, by skrytykować swoją drużynę. On powiedział to piłkarzom w szatni, ale uznał, że musi to też powiedzieć poza nią. W Madrycie robił już tak Toshack i wtedy nie słyszałem ani jednego zawodnika Realu, który wyszedłby publicznie, żeby postawić się trenerowi. W tym sezonie zrobił to Mendilibar w Osasunie, który stwierdził, że nie ma drużyny na pierwszą ligę. I nie wyszedł żaden gracz, który stwierdziłby, że Mendilibar nie powinien tak o nich mówić i że on będzie walczyć i się nie zamknie. Jeszcze gorzej wypowiedział się Jiménez z Saragossy, który powiedział, że wstyd było mu oglądać swoją ekipę. Nie wyszedł nikt, żeby go krytykować. Więc w co gra Sergio Ramos? Chce to przedłużać? Chce zobaczyć, gdzie dojdzie ta wojenka? Chce zobaczyć kto jest silniejszy? Tylko tego mógł chcieć.

- I wszyscy bronią Ramosa jego profesjonalizmem. Wszyscy mówią, że on jest "wielki". Nie można na to pozwalać, nawet jeśli zawodnik wygrałby 10 Pucharów Świata, nie może tak stawiać się trenerowi. Wielu graczy przed Ramosem wygrywało mistrzostwo świata, byli nawet lepsi od niego, a nie widziałem, żeby walczyli ze swoim trenerem. Wygląda, że, jak sam powiedział, ma twardą skórę. Więc posłuchaj, twardą skórę miał także w Madrycie Hierro. I z kontraktem, po przedłużeniu, Real powiedział mu, żeby się pakował i leciał. Wolał mu nawet zapłacić, co miał zapłacić, żeby odszedł. I Hierro odszedł z Realu. Uważam, że to kolejny przypadek, w którym widać, że są ludzie, którzy sądzą, że są ponad Realem Madryt. Dopóki nie będzie odwrotnie, to w Realu będzie rządzić prezes. A prezes zdecydował, że w aspekcie sportowym rządzi Mourinho, że to on jest jego zaufanym człowiekiem i on podejmuje decyzje. I on nie musi pytać któregokolwiek piłkarza czy podobają mu się jego decyzje i ruchy. Mówić o tym, co się podoba czy nie podoba i jedynym, który może coś wytykać czy prosić o tłumaczenia, jest prezes, który na niego postawił. Bawią mnie te hasła: "On tak nie może mówić o drużynie". Jak to nie może? Jak to? On pracuje dla prezesa i tylko przed nim może się tłumaczyć. A jak coś nie spodoba się prezesowi, to przyjdzie 30 czerwca i Mourinho zostanie wyrzucony. A jeśli Mourinho dalej liczy na zaufanie prezesa w temacie sportowym, to zostanie. Jeśli to spodoba się Ramosowi, to Ramos zostanie. Jeśli się nie spodoba, to latem przyjdzie ktoś z 50-60 milionami i Ramos odejdzie. Zaczniemy od nowa. Nie będzie pierwszy ani ostatni, ale naprawdę dziwi mnie, że ludzie tutaj obwiniają trenera i bronią zawodnika w takiej sytuacji. Nie mieści mi się to w głowie.