Gdzie w środę był Jesé?

Fabinho, Derik, Czeryszew, Álex, Mosquera i Hermoso - wszyscy w środę wybiegli na murawę w meczu o Trofeo Bernabéu. Zabrakło jednak największej gwiazd Castilli i klejnotu całej szkółki - Jeségo. To był dobry moment na danie kolejne szansy jednemu z największych talentów cantery Królewskich w ostatnich latach. To była też dobra chwila na nagrodzenie dobrego początku sezonu w wykonaniu Hiszpana, który z 5 golami w 6 meczach jest liderem klasyfikacji strzelców Segundy. Mourinho nie uwzględnił go jednak w swoich planach.

Marca mimo wszystko uspokaja. Według dziennika, to specjalna taktyka Portugalczyka, która ma zmotywować atakującego do jeszcze cięższej pracy. Mou docenia Jeségo, ale nie chce ułatwiać mu awansu do pierwszej drużyny. Szkoleniowiec chce wręcz utrudniać mu drogę, żeby pomóc mu w rozwoju i jednocześnie pokazać, że drzwi do jego ekipy wcale nie są szeroko otwarte. Taką strategię Mourinho stosował w poprzednim sezonie na Moracie. Najpierw go chwalił i uważnie obserwował, by nagle kompletnie o nim zapomnieć i wręcz pomijać nawet przy zaproszeniach na treningi. Na dwa mecze, kiedy zespół potrzebował trzeciej "9", Portugalczyk zamiast Hiszpana zabrał Joselu. Jednak Morata się nie poddał i dzisiaj jest członkiem pierwszej drużyny.

Tak samo ma być w przypadku Jeségo. Atakujący pracował z drużyną w Los Angeles, ale od tamtego czasu Mourinho go pomija. Nie wysłał mu nawet powołania na środowy sparing. Zawodnik jednak się nie poddaje i robi to, czego oczekuje Mourinho: nie myśli na razie o drużynie seniorów, skupiając się tylko na Castilli. Dzięki temu początek sezonu w jego wykonaniu jest spektakularny.