Advertisement
Menu
/ as.com, Marca, elpais.com

'Alcorconazo' wraca na Bernabéu

Tamci bohaterowie pracują dla Granady

Mijają lata, ale o Alcorconazo nikt nie zapomina. Czy ze względu na śmiech, czy ze względu na rozpacz, dwumecz Realu ze skromniutkim Alcorcónem przeszedł już do historii. I - na dobre czy na złe - naznaczył wszystkich jego bohaterów. W październiku miną trzy lata od tamtego starcia, ale już dzisiaj do Madrytu wracają czterej uczestnicy tamtych spotkań. Tym razem w koszulkach Granady.

Juan Antonio Anquela i Manolo Cano (pierwszy i drugi trener) oraz Íńigo López i Borja Gómez powspominali stare czasy, ale też zaznaczyli, że będzie ciężko o powtórkę. "Sportowiec zawsze chce wygrać, kiedy rywalizuje. Wspominamy z wielką chęcią tamte wydarzenia, ale trzeba też myśleć o teraźniejszości", mówi Cano, któremu przy wspomnieniach zaszkliły się oczy. Podobnie na słowo "Bernabéu" reaguje trener Anquela: "Na stadionie Realu byłem raz, jako trener, i to coś niezapomnianego. Pamiętam, że kibice oklaskiwali nas bardzo mocno. To było ważne dla tamtej drużyny. To było też ważne dla mnie, od tamtej chwili były ery przed i po tym starciu, chociaż dojście do Primery i tak wiele mnie kosztowało".

"To był przypadek. Futbol dał nam prezenty i umieliśmy je odebrać. Teraz w piłce za błędy się płaci. Zagraliśmy świetną piłkę w Vallecas i mieliśmy szanse z Sevillą, ale popełniliśmy błędy i to kosztowało nas straty punktów", dodaje szkoleniowiec. "Obecny Real? Olśniewa mnie wszystko, jak rywalizują, jak tworzą solidny zespół, jak walczą. Jak musiałbym wymieniać wszystkie dobre cechy, to zabrakłoby mi stron w notatniku! To będzie trudny mecz. Granada spróbuje zagrać dobre spotkanie, ale nie możemy zapomnieć, że mierzymy się z mistrzem. Z wielką drużyną".

Również stoperzy Granady zapewniają, że Alcorconazo to coś niezapomnianego. "Trudno to opisać, ale faktycznie czujemy, że jeden mecz może zmienić życie", mówi Íńigo López, który również przypomina, że w przerwie pierwszego spotkania przy wyniku 3:0 Anquela wpadł do szatni i zaczął wymieniać wszystkie błędy ekipy. Wtedy obrońca powiedział: "Ale my wygrywamy 3:0 i ostro ich lejemy". Szkoleniowca wmurowało i zdołał jedynie odpowiedzieć: "Tak, ale zawodzimy w... krótkich podaniach!". Trener zresztą dostał od podopiecznych nowe nazwisko. "Szkoleniowiec eliminujący Real według nich musiał mieć wielkie nazwisko. Więc nazwali mnie Anquelotti!". Poza tym obaj gracze wspominają obstawę przed meczem rewanżowym i eskortę pod stadion. "Wydawaliśmy się bardzo ważni". No i jacuzzi z szatni. Ktoś wtedy rzucił, że ono samo "jest większe niż moja cała łazienka". Nie zabrakło anegdoty związanej z Kaką, który podszedł do bramkarza i kazał mu szybciej wybijać piłki. Juanma odpowiedział mu spokojnie: "Przykro mi, ale dzisiaj Bóg powiedział mi, żebym wybijał powoli".

Teraz jednak wszyscy skupiają się tylko na najbliższym meczu. Kiedy pyta się obrońców Granady o napastników Królewskich, odpowiadają: "Może zdarzyć się wszystko. Kogo wolimy obok Cristiano? Niech decyduje Mourinho, nie będziemy mu pomagać".

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!