Advertisement
Menu
/ Marca

Bunt hiszpańskich klubów

Chodzi o dominację Realu i Barcelony

La Liga to obecnie wybuchowy proch. I nie chodzi tutaj o temat sportowy, ale o to, że większość klubów z Primery jest gotowe rzucić wyzwanie Realowi i Barcelonie w związku z aspektami, które otaczają rozgrywki. Buntowników, przynajmniej według Marki, jest dwunastu: Sevilla, Atlético , Valencia, Athletic, Espanyol, Sociedad, Saragossa, Betis, Málaga, Getafe, Celta i Osasuna. Te organizacje chcą skończyć z absolutną władzą dwóch klubów, które wspierane są przez prezesa LFP Astiazarána i wiceprezesa LFP Tebasa. Niektórzy nie chcą być mimo wszystko nazywani "buntownikami", bo po prostu dołączyły do grupy walczących o swoje prawa - takie są przypadki Sevilli i Espanyolu. Temat jednak istnieje.

Walka toczy się na wielu polach. Wspomniane kluby nie zgadzają się z zarządzaniem godzinami meczów czy wyznaczaniem ekip do meczów poniedziałkowych i niedzielnych w południe oraz oczywiście z podziałem pieniędzy z praw telewizyjnych. Ta sprawa jest ważna, ale jej szczytowy moment nadejdzie w 2015 roku, kiedy większości klubów wygasną obecne kontrakty na transmisje.

Dzisiaj, to jest w czwartek, spodziewane jest pierwsze starcie. W siedzibie LFP będzie miało miejsce tzw. Zebranie Dywizji, na którym pojawi się nowa Komisja Primery złożona z wiceprezesa Ligi oraz reprezentantów Barcelony, Mallorki, Sevilli, Realu Sociedad, Athleticu i Atleti. Ostatnia czwórka należy do buntu i postara się zacząć wdrażać swoje propozycje. Jeśli chodzi o Komisję Segundy, to Real Madryt chce mieć w niej swoje miejsce, ale na sześć miejsc jest obecnie siedmiu kandydatów. Na zebraniu oficjalnie poruszony ma zostać jedynie temat godzin rozgrywania spotkań, ale niektórzy już spekulują, że może z tego wyjść o wiele więcej. Większość organizacji nie rozumie dlaczego Real i Barcelona są faworyzowane. Co więcej, w obecnym układzie prawa telewizyjne należą po równo (po 10 klubów) do firm Mediapro i Sogecable. Kluby z Primera mają nadzieję, że obie platformy dogadają się i znajdą kompromis w rozkładaniu meczów, myśląc o wszystkich klubach i kibicach. Buntownikom chodzi przede wszystkim o poniedziałki i mecze o 12 czy 22.

Marca zebrała kilka opinii przed jutrzejszym spotkaniem. "Chcemy skończyć z żartem na temat godzin meczów. O tym będzie rozmawiać na zebraniu, o niczym innym", stwierdził prezes Atleti Cerezo. Manuel Llorente z Valencii powiedział, że jego klub "powalczy o większą obecność medialną poprzez poprawę rozłożenia godzin spotkań". Wiceprezes Sevilli idzie jeszcze dalej i twierdzi, że "oprócz wielkiej dwójki reszta krok po kroku zdaje sobie sprawę z rzeczywistości". W Máladze wskazują na to, że lepsze modele terminarza są "w Anglii czy w Niemczech". Sociedad, któremu Mediapro jest winne pieniądze i dlatego klub związał się z Sogecable, informuje, że "stawia na dobrą współpracę i inny model od obecnego w znaczeniu ekonomicznym i prawnym". Espanyol jest zdegustowany "faworyzowaniem Realu i Barcelony". Prezes Getafe żąda "wcześniejszego ustalania godzin meczów i myślenia przy tym o kibicach". Nowy sternik Osasuny ostro walczy o lepszy podział pieniędzy i inną politykę dotyczącą godzin. Betis nie chce się kłócić, ale wspiera grupę buntowników w sprawie pieniędzy i godzin. Beniaminek Celta Vigo chce po prostu poprawy modelu rozgrywek, a Saragossa stwierdza, że "to na razie sprawy wewnętrzne i nie trzeba tego komentować".

LFP poinformuje o nowych kryteriach dotyczących godzin
Jeśli chodzi o LFP, to przed wspomnianym zebraniem władze Ligi wolą się nie wypowiadać. Prezes Astiazarán ma dzisiaj przekazać klubom wytyczne, na podstawie których będzie odbywało się planowanie kolejek w najbliższym sezonie. W skład Zebrania Dywizji wejdzie wspominany prezes, dwóch wiceprezesów LFP, z Primery Barcelona, Mallorca, Sociedad, Athletic, Atleti i Sevilla, a z Segundy o sześć miejsc powalczą Real Madryt Castilla, Recreativo, Elche, Numancia, Las Palmas, Huesca i Almería.

Na nowo otwiera się walka o pieniądze z telewizji
Marca porusza także szerzej inny ważny temat, który dopiero się rozwija i którego szczyt nadejdzie we wspomnianym 2015 roku - chodzi o podział pieniędzy z praw telewizyjnych. Futbol nie jest już łatwych biznesem. Przynajmniej dla średnich i małych klubów, które w czasie kryzysu szukają pieniędzy, gdzie tylko się da. Dla wielu środki z telewizji to większa cześć budżetów, ale to i tak za mało. Wiele organizacji nie zgadza się z tym, że Real i Barcelona czasami zarabiają nawet 12 razy więcej od nich za granie meczów w tej samej Lidze. Przy tym kawałki tortu są coraz mniejsze, więc kluby proszą o równy podział, który ma miejsce w pozostałych największych ligach, jak angielska [najwięcej dostaje Manchester -70, najmniej Wigan - 45; 1200 milionów do podziału], francuska [600 milionów do podziału, najwięksi dostają najwięcej, ale nie ma takich dysproporcji, jak w Hiszpanii], włoska [900 do podziału], niemiecka [od 2014 roku 650 milionów do podziału; obecnie Bayern 30, ostatni klub tabeli 13]...

Real i Barcelona mają w tej walce coraz mniej "przyjaciół". Co więcej, najbardziej zdegustowani sytuacją, jak Espanyol, Sevilla, Sociedad czy Athletic mają zamiar ostro walczyć o swoją ideę. Buntownicy chcą, żeby cała Liga wspólnie negocjowała sprzedaż praw, co pozwoliłoby spokojnie pobić przychody klubów włoskich, a przy okazji stworzyłoby sprawiedliwszy model. Obecnie Real i Barcelona zabierają 50% "tortu".

"Do myślenia daje to, że trzecia w Hiszpanii Valencia otrzymuje mniej niż ostatnie w Anglii Wigan", komentuje liczby ekonomista José Maria Gay z Uniwersytetu w Barcelonie. - Jeśli teraz Liga dostaje w sumie około 640 milionów, to negocjując razem spokojnie mogłaby przebić 900 milionów z Włoch, a być może nawet zbliżyć się do 1200 milionów, które otrzymują Anglicy. Zmiana musi być jednak natychmiastowa. Kluby nie mogą czekać do tego 2014 czy 2015 roku. Wtedy będzie już za późno. Trzeba szybko ratować Ligę. Wiele klubów może nie wytrzymać kolejnych takich lat i po prostu zniknie - dodaje profesor.

Gay dla lepszego zrozumienia przygotował też specjalną grafikę. Po lewej widać podział praw telewizyjnych w Hiszpanii za sezon 2010/11 [odpowiednio klub i zarobione miliony euro]. Z kolei po prawej znajdują się łączne przychody klubów w tym samym roku, które dzielą się na Marketing i Reklamę [Comercio y Publicidad], Prawa telewizyjne [Retransmisiones], Wpłaty od Socios i za karnety [Socios y Abonados], Pieniądze z rozgrywek [Competiciones] oraz Inne przychody [Otros ingresos]. Zabrakło jedynie danych od Levante.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!