Advertisement
Menu
/ elpais.com, realmadrid.com

Zmarł Pahíńo

Real żegna kolejną legendę

W wieku 89 lat zmarł Manuel Fernández Fernández "Pahíńo". Hiszpan przeszedł do Realu z Celty Vigo w 1948 roku. Przez pięć lat zdobył dla Królewskich 124 gole w 144 meczach. Oto jak zawodnika wspomina El País:

"'Czego można oczekiwać po piłkarzu, który czyta Tołstoja i Dostojewskiego!', pisał dziennik Arriba o 'Pahíńo', wojowniczym przydomku Manuela Fernándeza Fernándeza, który zmarł w wieku 89 lat w Madrycie. 'Zawsze byłem inny', mówił Pahíńo, jedyny zawodnik wynoszony na ołtarze w Celcie i Deportivo, również lider Realu Madryt przed Di Stéfano, czyli drużyny, którą młody prezes Santiago Bernabéu zaczynał tworzyć, żeby walczyć o prymat z Barceloną, Athletikiem i Atleti.

Pahíńo grał w Madrycie między 1948 a 1953 rokiem i zostawił po sobie świetną średnią bramek, którą potem wyrównał tylko Puskás, a teraz poprawił Cristiano Ronaldo, strzelający ponad bramkę na mecz. Szybki, silny, strzelający z obu nóg, mistrz w grze w powietrzu. Pahíńo wydawał się być w stanie walczyć z Telmo Zarrą o miejsce środkowego napastnika w reprezentacji Hiszpanii, ale został ukarany przez reżim Franco z powodu... buntu. 'Bycie lewicowcem nie pozwoliło mi na wyjazd na Mundial w 1950 roku', przypominał kilka razy. Tamten zawodnik czytał zabronione wtedy książki [dostarczał mu je jego przyjaciel, który prowadził kiosk w Barcelonie] i nie był przyzwyczajony do kłaniania się przed kimkolwiek. Nie zrobił tego nawet, gdy przed debiutem w kadrze w meczu ze Szwajcarią szef ekspedycji, wojskowy dowódca Gómez Zamalloa, wpadł do szatni i wygłosił zdanie, które przez dekady opisywało hiszpański sport: 'A teraz, panowie, z jajami i hispanizmem!'. Pahíńo nie mógł się powstrzymać od ironicznego śmiechu. Przedstawiciele władz to zauważyli i atakujący zakładał koszulkę reprezentacji jeszcze ledwie dwa razy. 'Nikogo nie nienawidzę, ale faszyści budzą we mnie obrzydzenie', opowiadał wtedy. Na nic zdały się jego bramki dla Realu Madryt, które pozwoliły mu nawet dwa razy zostać królem strzelców Ligi: nie został powołany na Mundial w Brazylii, nie dostał swojej szansy też potem.

'Niewątpliwie urodziłem się za wcześnie', przyznawał Pahíńo, który dojrzewał jako napastnik w Celcie, klubie z dzieciństwa, w którym prowadził go inny mit - Ricardo Zamora. Santiago Bernábeu ściągnął go tuż przed wdrożeniem planu szybkiego rozwoju, którego podstawą był nowy stadion na Chamartín. Jednak nie zdobył z Królewskimi mistrzostwa. Jak na złość, Real wygrał tytuł rok po jego odejściu - Pahíńo odrzucił wtedy ofertę nowego kontraktu. Przekroczył 30 lat, a Bernabéu proponował w tamtym czasie takim graczom tylko roczne umowy. Prezes dawał zawodnikowi solidne pieniądze, ale ten ostatecznie zdecydował się na powrót do Galicji i grę w Deportivo. Królewską '9' przejął po nim Di Stéfano, a Real wygrał nagle pierwszą Ligę od dwudziestu lat. Pahíńo miał jednak swój mały rewanż, kiedy dwa lata później Deportivo wygrało w Madrycie 1:2 po jego dwóch bramkach. Właśnie wtedy madridistas przypomnieli sobie o tym zawodniku i ułożyli dla niego specjalną pieśń:

Kibiców na nogi stawiają
wrzutki Joseíto,
ale kiedy emocje
sprawiają, że dusza wisi na włosku,
wtedy słychać ryk
po odejściu Pahíńo
.".

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!