Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Walka o odzyskanie twarzy

Francuzi zmierzą się z Anglikami

W RPA ani jedni, ani drudzy nie zachwycili. Anglików, po latach upokorzeń na wielkich imprezach, na szczyt miał przywrócić cudotwórca Fabio Capello. Ale czarodziejska różdżka Włocha tym razem nie zadziałała. Teraz na Wyspiarzy nie liczy prawie nikt, nawet rodacy, którzy przybyli na Euro w liczbie kilkukrotnie mniejszej niż dwa lata temu do dalekiej Afryki. Z Francuzami było jeszcze gorzej. Konflikty, podziały i bunty zawodników sprawiły, że szatnia Les Bleus przypominała kocioł z bulgoczącą mieszanką niepokornych charakterów Anelki, Evry i spółki. Raymond Domenech nie potrafił nad tym zapanować i jego drużyna wyleciała z mistrzostw z hukiem już po fazie grupowej.

Obecna Francja nie przypomina tej sprzed dwóch lat. Laurent Blanc, członek drużyny, którą po dublecie na przełomie wieków wielu ochrzciło mianem najlepszej reprezentacji w historii, szybko zaprowadził nowy porządek. Nie ma już mowy o anarchii, a i gra mocno się poprawiła. W eliminacjach Trójkolorowi nie zachwycili skutecznością, ale grupę wygrali, a w sparingach pokonali między innymi Brazylię, Niemców i najbliższych rywali, Anglików.

O dziwo w meczach kwalifikacyjnych największą siłą Francuzów nie był atak z Karimem Benzemą i Franckiem Ribérym, lecz formacja obronna, która w dziesięciu meczach kapitulowała tylko cztery razy. Najbardziej prawdopodobne zestawienie na mistrzostwa to Evra-Mexès-Rami-Debuchy. W Realu skrzydła rozwinął Benzema i wydaje się być gotowy, by wziąć na siebie ciężar goleadora numer jeden drużyny znad Sekwany. Jeśli tylko dobrze będzie mu się układać współpraca ze wspomnianym Ribérym, który ma za sobą znakomity sezon, i Samirem Nasrim, Francuzów stać na wielki sukces. Kto wie, czy nie będzie to początek wielkiej kariery Oliviera Girouda, króla strzelców Ligue 1 w barwach rewelacyjnego Montpellier.

Anglicy, jeśli mieliby sugerować się przedturniejowymi prognozami, nie powinni w ogóle wychodzić na boisko. Tak nisko notowani dawno już nie byli. Selekcjoner Roy Hodgson dostał na przygotowanie ledwie parę tygodni. W dodatku jego drużynę przetrzebiły kontuzje. Na Euro zabraknie na przykład Lamparda, Barry’ego, Wilshere’a i Cahilla. Paradoksalnie wszystko to może reprezentacji Trzech Lwów pomóc. Nikt już nie pompuje balonika oczekiwań jak przed dwoma laty. W mediach brytyjskich nie brakuje opinii wygłaszanych przez dawne gwiazdy reprezentacji, które twierdzą, że ich młodsi koledzy wymiękają w porównaniu z potęgami niemiecką i hiszpańską, że już wyjście z grupy będzie ogromnym osiągnięciem i że Hodgson to figurant. Nie wiadomo za bardzo, kto miałby poprowadzić tę drużynę do triumfu. Rooney ostatnio zawodzi, Gerrard powoli schodzi z wielkiej sceny, a na imprezach rangi mistrzowskiej regularnie zawodzi. Gorzej być nie może. Anglicy nie mają nic do stracenia.

Hodgson admirała Horatio Nelsona nie przypomina, więc powtórka scenariusza spod Trafalgaru jest mało prawdopodobna. Jak będzie w rzeczywistości, przekonamy się dzisiaj wieczorem. Ostatnio gdy obie drużyny spotkały się na wielkiej imprezie, dramaturgii nie brakowało. W doliczonym czasie gry zobaczyliśmy prawdziwy one-man show Zinedine’a Zidane’a, którego dwie bramki dały Trójkolorowym zwycięstwo. Podobnego widowiska życzylibyśmy sobie również tym razem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!