Advertisement
Menu
/ ACB.com, własne

Koszykarze uniknęli wpadki

Real Madryt wygrał pierwsze starcie z Banca Cívica

Spoglądając na końcowy wynik (82:68), widzisz czternaście punktów przewagi i dość pewne zwycięstwo Realu Madryt. Nic bardziej mylnego. Królewscy musieli się napracować, aby obronić własną halę przed naporem rywala z Andaluzji.

Oglądając jedynie kwarty pierwszą i czwartą, można było wyciągnąć – jakże pochopne – wnioski, iż był to tradycyjny mecz bez historii, gdzie madryccy gracze zdominowali rywala już od pierwszych minut, dalszą część rozgrywki traktując jako rozgrzewkę przed serią półfinałową. Cała dramaturgia tego starcia schowała się jednak w kwartach środkowych.

Koszykarze Banca Cívica starali się przeforsować teorię, że i samymi trójkami można wygrać koszykarski pojedynek. W każdym innym elemencie gry ustępowali faworyzowanemu rywalowi, lecz w rzutach zza obwodu byli (statystycznie) dwukrotnie silniejsi. Trafienia te pozwoliły im na odrobienie początkowych strat i objęcie prowadzenia jeszcze przed przerwą (35:36). Miejscowi opuszczali parkiet z opuszczonymi głowami.

Pablo Laso był wściekły na podopiecznych, niepotrafiących upilnować, między innymi, Txemiego Urtasuna, autora dziewiętnastu punktów i czterech asyst. Sami zainteresowani załamywali ręce, kiedy rywal ponownie znalazł lukę w obronie i celnie uderzył. Potrzeba było szybkiej zmiany obrazu gry, albowiem sytuacja w serii, rozgrywanej do dwóch zwycięstw, powoli stawała się dla Realu Madryt dość niekorzystna.

Tym, co zjednoczyło miejscową publiczność i koszykarzy w boju o zwycięstwo, były kontrowersyjne decyzje arbitrów, zdaniem wspomnianych oczywiście zupełnie niesłuszne. Pal licho powód, Palacio de los Deportes stało się naprawdę głośne, co niesamowicie uskrzydliło graczy Realu Madryt.

Jaycee Carroll swój pierwszy punkt zdobył z linii rzutów osobistych tuż przed ostatnią kwartą. Jego wsparcia brakowało najbardziej. Tego wieczoru o sukces zadbali Sergio Llull, Kyle Singler i Felipe Reyes. Mogło się również podobać produktywne zaangażowanie Mirzy Begicia, walczącego pod koszem za dwóch. Los Blancos udało się podporządkować grę pod swój styl i skończyć z czternastopunktową przewagą (82:68). Więcej emocji już w niedzielę, tym razem w Sewilli.


82 – Real Madryt (26+12+20+24): Llull (13), Singler (14), Suárez (3), Veličković (10), Tomić (6) – Pocius (-), Reyes (13), Rodríguez (11), Begić (9), Carroll (3).

68 – Banca Cívica (16+24+17+11): Calloway (2), Tepić (-), Triguero (7), Jasen (8), Bogdanović (4) – Balvin (-), Satoransky (8), Urtasun (19), Sastre (5), Rubio (2), English (6), Davis (7).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!