Advertisement
Menu
/ RealMadrid TV

Mourinho: Zasługujemy na finał

Konferencja Portugalczyka

Butragueńo stwierdził, że to dla Realu Madryt najważniejszy mecz w ostatnich 10 latach. Czy to też najważniejszy mecz dla pana w ostatnich dwóch latach?
Nie... Nasza filozofia jest taka, że każdy mecz jest ważny, każdy mecz trzeba wygrać, każdy mecz niesie za sobą odpowiedzialność. Nie zdążyłem jeszcze powiedzieć, że Liga Mistrzów jest ważniejsza od jakiegokolwiek meczu w Lidze, bo dalej myślę, że Ligę wygrywa najlepsza drużyna, a w Lidze Mistrzów czasami tak nie jest. Mimo wszystko to półfinał Ligi Mistrzów, to bycie blisko finału, który jest najważniejszym klubowym finałem. To też rewanż, jutro zagramy jakby przyspieszony finał. Widzę, że moi ludzie są tacy, jacy mają być, spokojni. Mają jakieś emocje, ale nie jest też ich za dużo. Jest dobrze, są spokojni, wyważeni.

Koncentrujecie się na swoim meczu, ale dzisiaj poznacie możliwego rywala. Kogo wolałby pan w finale i kto pana zdaniem awansuje?
Posłuchaj... Mamy wystarczająco swoich spraw, na które przyjdzie czas jutro. Jednak bez hipokryzji to normalne, że wszyscy obejrzymy dzisiejszy mecz, świat piłki jest zainteresowany tym półfinałem. Bez hipokryzji dodam, że jeśli byłby to mecz Barcelony z Milanem, Barcelony z Arsenalem czy Barcelony z... inną drużyną, to powiedziałbym, że wszystko mi jedno kto wygra, że kto zasłuży na więcej, niech awansuje. Jednak kiedy chodzi o Chelsea lub Inter, dotyka mnie to w inny sposób. Nie mogę tego ukryć, że wolałbym, żeby moi starzy gracze, a praktycznie wszyscy ciągle tam grają, mieli szczęście po swojej stronie.

Mówił pan, że piłkarze mają wyważone emocje, ale zapewne przesadne emocje chce pan zobaczyć u kibiców. Jakich trybun pan oczekuje?
Nie chcę prosić o nic kibiców ani trybun. Po prostu chce powiedzieć, żeby dali swoim piłkarzom to, na co inni zasługują. Niech zapytają sami siebie, co za piłkarze, co to za drużyna, czy wydaje się im, że to poważni ludzie, którzy pracują na poważnie, czy są skromni, czy czują tę koszulkę, czy wygrywając lub nie dają z siebie zawsze wszystko... Jeśli odpowiedzą sobie na te pytania, to niech określą na ile zasługują ci zawodnicy i niech po prostu dadzą to zawodnikom. Ja nie mam prawa o nic prosić kibiców, niech trybuny same zdecydują na ile zasługują ci piłkarze.

Ostatnio powtórzył pan jedenastkę, ale dzisiaj siedzi tu z panem Granero. Czy to oznacza, że jutro zagra od początku?
Nie mogę tego powiedzieć. Granero jest tutaj, bo jest ważnym piłkarzem i ponieważ jutro zagra. Jeśli nie byłby gotowy do gry, to nie byłoby go tutaj. To jeden z symboli tej grupy, jest tutaj dzięki temu, co oznacza dla tej grupy, temu, jaką ma osobowość, temu, co reprezentuje dla Realu Madryt. To powody, dla których jest tutaj.

Przed finałem Ligi Mistrzów z Bayernem powiedział pan, że wie pan doskonale, czego chce Van Gaal, ale nie może mu pan tego dać. Czy więc jutro też możemy spodziewać się odwróconych ról? Inter miał atakować, a kontrował...
Najważniejsze to wiedzieć, jaką ty masz ekipę, jaki masz styl. Naszym celem zawsze jest wzmocnienie zalet i ukrywanie charakterystyk mniej pozytywnych. Inter wygrał, co wygrał, bo grał swoimi zaletami i ukrywał swoje małe wady. Z Realem postaramy się zrobić to samo, skupimy się na naszych głowach, myląc się lub nie, ale będziemy polegać na swoich głowach, będziemy iść do śmierci ze swoimi ideami. Wiemy, co chcemy jutro zrobić i postaramy się to zrobić. Wiemy też, co chce robić Bayern, ale wydaje mi się, że Bayern doskonale zdaje sobie sprawę, że jak nie strzeli, to odpadnie. Dlatego oczekuję dobrego meczu, bo oni wiedzą, że Real Madryt ze swoim potencjałem ofensywnym musi strzelić jakąś bramkę.

Co oznaczała wygrana na Camp Nou? Wzmocniła ducha remontady?
Ta wygrana nie będzie nic znaczyć, jeśli nie wygramy Ligi. Jeśli wygramy, będą to kolejne trzy punkty w maratonie. Jednak to maraton w rytmie biegu na 1500 metrów, a nie normalny maraton. Tutaj ciągle musisz być szybki i zdobyć zawsze trzy punkty. To szalony maraton. Jeśli będziemy mistrzami, to zwycięstwo będzie znaczyć wiele, ale bez mistrzostwa będzie znaczyć nic.

Liga Mistrzów to dla pana ważne rozgrywki. Jak ocenia pan swoje półfinały i jakie ma pan emocje wobec Bayernu?
Żeby być uczciwym, to jak spojrzę ogólnie, to nie miałem szczęścia w swoich półfinałach. Jeden półfinał przegrałem bramką, której nie było, piłka nie przekroczyła linii, a nie przeszliśmy do finału właśnie przez tego gola. W kolejnym przegraliśmy w karnych, a to zawsze jest pech, bo karne to bardziej szczęście niż cokolwiek. W poprzednim roku przegrałem półfinał w sposób, o którym wszyscy wiedzą. Przegrałem już 3 półfinały i mam nadzieję, że wygram ten, ale ogólnie teraz też nie mam szczęścia. Przegrałem pierwszy mecz przez gola, którego nie było, bo był spalony. Sędzia pracował dobrze, robił swoje, lubię Webba, ale wtedy się pomylił, jednak wszyscy się mylimy, ja także. Mam teraz po prostu nadzieję, że awansujemy, ponieważ piłkarze na to zasługują.

Cristiano w sobotę zatriumfował, dał zwycięstwo nad Barceloną. Nie musi już rozwiewać wątpliwości. Jest pan z niego zadowolony?
Ani jednego komentarza. Nie chcę w ogóle tego komentować.

Czy jakiś wpływ na zagrożonych zawodników będzie mieć świadomość, że jedna kartka wykluczy ich z finału?
Piłkarz nie może być egoistą i musi myśleć, że najważniejsze jest to, żeby Real Madryt zagrał w finale. Mogę nie jechać na finał, jeśli tylko tam zagramy, podpisuję to w ciemno w tej chwili, ja nie jadę, ale pojadą Karanka, Faria czy Silvino. Najważniejsze, żeby był tam klub. To jest cel grupy. Jeśli drużyna zasłuży, to się tam znajdzie. Musimy zapomnieć o kartkach, ale też sędzia musi mieć dobry zmysł, musi interpretować wydarzenia i mieć świadomość, że kartka może wyrzucić zawodnika z finału. Jeśli są to małe kartki, to raczej mogą być zapomniane. Jednak na jutro dostaliśmy świetnego sędziego, w poprzednim sezonie prowadził finał i on doskonale wie, jak używać przepisów gry. Jednak musi przy tym mieć dobry zmysł i wyważenie w decyzjach.

Co najbardziej pana martwi w Bayernie?
To samo, co martwiło mnie przed pierwszym meczem, Bayern. Mówię Bayern i mówię to jako pochwałę. Mówię Bayern, bo to znaczy, że ich drużyna jest świetna, że ich trener jest świetny i mają pełne prawo do marzenia i myślenia, że będą w finale. Ważniejsza od jakiegokolwiek zawodnika jest siła drużyny. Bayern ma tę siłę drużyny.

Zostanie pan w Realu Madryt?
Nie jest to teraz ważne, ale sądzę, że tak, że będę tutaj pracować w następnym sezonie. Mam kontrakt i nie ma żadnego powodu, przez który musiałbym go przerwać. W każdym razie, kiedy rozegramy ostatni mecz, porozmawiamy z piłkarzami i dyrekcją, zobaczymy, co jest najlepsza dla nas wszystkich, dla mnie, dla klubu i drużyny. Jednak tutaj najważniejsi są zawodnicy.

Co znaczył dla pana półfinał z Interem w 2010 roku? Jakby pan porównał tę ekipę z obecnym Realem Madryt i jego wyzwaniem?
To była chyba ostatnia szansa dla tej generacji piłkarzy Interu. To był dzień z cyklu albo wygrywamy, albo już nigdy tam nie dojdziemy. Bardzo emocjonujący półfinał, dlatego tak go świętowaliśmy, to znaczyło wiele dla tamtej grupy. Jednak patrząc dzisiaj na grupę, którą mam, widzę tę samą nadzieję. Wniosek jest taki, że nie ma znaczenia jaka jest grupa, starsza, młodsza, z większą ilością tytułów czy mniejszą... To ciągle Liga Mistrzów, chcesz ją wygrać i tyle. Ludzie są podekscytowani i to jest najważniejsze. Dwa lata w Realu Madryt to dla mnie doświadczenie... bogate. Uczyniło ze mnie lepszego trenera, zawsze tego szukałem... Pracy w różnych krajach, pracy w różnych kulturach, pracy z różnymi mentalnościami, pracy z różnymi zawodnikami. Moje oczekiwania mnie nie oszukały. Za mniej niż miesiąc będzie ten finał, po którym wygramy dwa wielkie tytuły, może jeden, a może żadnego. Takie są emocje w futbolu i pewnie to dało mi tyle siwych włosów [uśmiech], ale to bardzo mi się podoba.

Jak dużo energii straciliście w meczu z Barceloną?
W ogóle. Ten mecz nie ma nic wspólnego z tym jutrzejszym, to różne sprawy. Wiadomo, że to było ważne spotkanie, w przypadku zwycięstwa jesteś bliżej mistrzostwa, w przypadku porażki dalej... Ale półfinał to półfinał. Jestem pewny, że dzisiaj Barcelona nie myśli już o tym meczu, nie myśli, że ma mniej energii, umiejętności, ambicji. A my dlatego, że wygraliśmy, nie mamy czegoś więcej lub mniej, ale chcemy być w finale. Uważamy, że zasługujemy na to, ale najpierw trzeba tam dojść. Na razie tam nie jesteśmy, ale bardzo chcemy tam zagrać. Moi ludzie są przygotowani perfekcyjnie, nie ma żadnej przesady, nie ma braków, jest perfekcyjnie.

Czy dwa tytuły w drugim sezonie to będzie odpowiedź dla ludzi, którzy tak was krytykowali?
My nie musimy odpowiadać nikomu ani niczego udowadniać. Jak mówiłem, został miesiąc, będzie koniec sezonu i albo będziemy razem płakać, albo będziemy razem świętować.

Czy dobry trener ma większy wpływ na drużynę na tym etapie sezonu?
Wpływ trenera jest taki sam przez cały sezon. Sposób, w jaki razem pracujemy, w jaki kreujemy empatię... Od pierwszego dnia pracujemy na cały sezon, a jeśli sezony się sumują... dobrze jest być razem przez 3, 4, 5 czy 6 lat, lepiej niż przez sezon czy dwa, bo wtedy można zbudować silniejsze rzeczy. Na tym etapie chcę przekazać swoim piłkarzom spokój. To nie jest mój pierwszy półfinał, jeśli wygramy Ligę, to też nie będzie to moje pierwsze mistrzostwo. Uważam, że najcenniejsze jest teraz doświadczenie, które mogę im przekazać. Jednak to oni wygrywają, oni jutro będą na boisku, kibice muszą skupić się na nich. Ja jestem całkowicie spokojny.

Czy Granero ma szansę zagrać u boku Samiego i Xabiego, jeśli tu siedzi? Myśli pan o trivote?
Może tak być. Bayern zagrał u siebie trivote, zabrakło Müllera. Nie chcę jednak tracić czasu na jakieś opisywanie, bo wielu z was zna się na piłce lepiej ode mnie, wiecie, co znaczy trivote defensywne, a co ofensywne. Najważniejsze, że wierzymy we wszystkich graczy. Jeśli ktoś z zawieszonych nie będzie mógł zagrać w finale, tym lepiej.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!