Advertisement
Menu
/ runofplay.com

Generalissimus

O Fernando Redondo i jego następcy, który może trafić do Realu Madryt

Ostatni mecz Diego Maradony na Mundialu, zwycięstwo nad Nigerią 2:1 w Bostonie, oglądałem co najmniej dziesięć razy. Był panem i władcą, a władzę na boisku narzucał jakby był wcieleniem Napoleona. Poruszał się w sposób imperatorski, prowokował faule i zaliczył dwa podania kluczowe przy bramkach Claudio Caniggi. To piłkarski zmysł boskiego Diego zatrzymał tamtego popołudnia Nigeryjczyków. Lecz do podniszczonej już kasety VHS z zapisem spotkania Argentyny z Nigerią nie wracam, aby oddać hołd Maradonie. Wracam, ponieważ wtedy po raz pierwszy zobaczyłem, jak gra w piłkę Fernando Redondo.

Miałem wtedy zaledwie trzynaście lat ale kierując się intuicją rozumiałem już, że to właśnie Redondo jest argentyńską piątką, nie Maradona. I to on był główną przyczyną porażki Nigerii, ponieważ potrafił zapanować nad meczem, który początkowo był gorączkowy i chaotyczny. A to sprzyjało lubiącym kontratakować Nigeryjczykom. Za piękną grą Maradony, Batistuty i Caniggi pod bramką rywali murem stał porządek w środku pola zarządzany silną ręką przez Redondo, jego walka o piłkę, odbiór i dystrybucja futbolówki. Swoją boiskową postawą polerował kanciaste i poszarpane krawędzie gry.

Nigeryjczycy nie potrafili dobrać się mu do skóry. Jego pierwszy kontakt z piłką powodował, że ta wędrowała w obszary boiska rywalom akurat niedostępne. Trenerzy określają tę wyjątkową umiejętność słowami dotknięcie kierunkowe. Gdy Redondo miał piłkę zaczynała się zabawa w chowanego. Argentyńczyk posiadał niezrównaną umiejętność wspierania obrońców a zarazem urządzania sobie rajdów pod bramkę przeciwnika, przy których termin "wejście smoka" nie oddaje w pełni wydarzeń na bostońskim boisku. Nigeryjczycy byli zamroczeni i z góry przegrani.

Tym nieszczęśnikom, którym nie było dane oglądać Fernando Redondo w grze, mogę jedynie wygłosić homilię: jego obecność na boisku może być określona słowem niekoniecznie pasującym do opisania aktywności fizycznej. Tym słowem jest elokwencja. Wydawało się, jakby grał z pewną obojętnością, a i tak piłkę przy nodze miał przez ogrom czasu, a odbierał ją rywalom z gorliwością nałogowca. Nie musiał dużo biegać, raczej spacerował i przemykał niczym duch między obrońcami rywali, jak chwacki elegant na przyjęciu koktajlowym mijający wyraźnie odstającą konkurencję. Elegancki, wręcz wyniosły, przewrócony przez rywala wstawał, jakby miał być właśnie pasowany na rycerza. A w butach miał magnesy, o co zresztą podejrzewał go Alex Fergoson, po tym, jak Fernando ośmieszył jego chłopców na Old Trafford.

Wiele powstało już romantycznych artykułów traktujących o niedocenionym geniuszu Redondo w czasach, gdy w futbolu liczy się szybkość i siła. Zabiegana Premier League zredukowała "Księcia" do poziomu świetnego pomocnika, ale z przeszłości, nie nadającego się na obecne czasy, nie będącego wystarczająco piłkarzem box to box. A przecież domniemana dominacja Premier League zawsze była i nadal jest przeceniana, o czym świadczą zresztą zwycięstwa zespołów z Kontynentu w ostatnich kilku latach. Teraz rządzą pomocnicy opierający grę na precyzji, jak Silva czy Mata, a taki Steven Gerrard wygląda na nieprzystosowanego do obecnych wymogów gry.

Redondo był jak modernistyczny artysta narzucający elegancki porządek i funkcjonalność. Pomimo zwinności i elegancji bliżej mu było do konia bojowego niż lekkiego kuca. Co więcej, on nie niszczył ataków rywali od tak, po prostu, on nakłaniał te ataki do przejścia w formę nieistotną, kierując je w mniej groźne rejony boiska poprzez odpowiednie ustawianie się na boisku.

I jakby miała zbyt mało wielkich talentów, Hiszpania wychowała sobie właśnie swojego Fernando Redondo. To Javi Martínez. Jego występy na ubiegłorocznych Mistrzostwach Europy do lat 21 sprowadziły na mnie nieodparte fale nostalgii i wspomnień. Chociaż w hiszpańskiej ekipie gęsto od świetnych media punta - Thiago, Maty, Muniaina, Herrery - to Martinez, według mnie, decydował o tempie gry tego mistrzowskiego zespołu. Hiszpanie mogli wystawiać tylu środkowych pomocników, ponieważ zawodnik z Bilbao potrafił świetnie zarządzać przestrzenią za ich plecami. Potrafił również cofać się głęboko, grać razem ze środkowymi obrońcami i asekurować wyjścia bocznych defensorów, podobnie jak Busquets w Barcelonie.

Martínez jest jednak bardziej mobilny niż pomocnik z Katalonii, a ponadto, podobnie jak Redondo, lepiej czuje się podczas wyprowadzania piłki do przodu. Często schodzi na boki boiska i zmusza rywali do cofnięcia się lub pójścia w bok naciskając na całej długości i szerokości boiska. W ten właśnie sposób zniszczył w finale młodzieżowego Euro Szwajcara Xherdana Shaqiri'ego, to samo zrobił ze świetnym Javierem Pastore w Lidze Europejskiej.

A gdy już przywróci porządek na boisku i zdobędzie piłkę, rusza ochoczo do przodu i mądrze podaje futbolówkę. Jeśli Redondo grał, jakby tańczył tango, to Martínez gra, jakby poruszał się w rytmie niemieckiego walca.

Nie ma wielu różnic pomiędzy wielkim Redondo i jeszcze niedoświadczonym Martínezem. Jest natomiast nieodparte podobieństwo w sposobie przejmowania przez nich władzy nad meczem. Są niczym menadżerowie lub autokraci, lecz bez używania brutalnej siły czy bycia groteskowym, jak na przykład Nigel De Yong czy Roy Keane. To, że Redondo i Martínez będą centralnymi postaciami spotkania jest pewne jak podatki i śmierć. Ilekroć we wspomnianym Euro Javi Martínez wyłaniał się z piłką przy nodze z młyna w środkowej strefie boiska powtarzałem do siebie: "No tak, Javi Martínez, któż by inny?"

Atakujący pomocnicy Hiszpanii grali z postmodernistycznym rozmachem. Martínez był dyktatorem środka pola, przywracającym, ba, żądającym spójności. Był ich Franco, ich Atatürkiem, ich Generalissimusem. Perfekcyjna piątka, jak kiedyś Fernando Redondo.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!