Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Zwycięstwo przed wyprawą na wschód

Goście z Santander tłem dla Królewskich

Udała się zemsta na Kantabryjczykach, którzy obok Levante (poległo przed tygodniem 2:4) i Barcelony byli jedynym zespołem, któremu udało się odebrać punkty drużynie Mourinho w Primera División. Real Madryt pewnie zwyciężył Racing Santander wbijając cztery bramki w nudnym nawet jak na standardy gry Królewskich na własnym boisku meczu. Szybko zdobyty gol pozwolił Los Blancos na oszczędne dysponowanie siłami, by w jak najlepszej formie fizycznej stawić się w niedzielę w Moskwie

Wynik spotkania otworzył Cristiano Ronaldo w szóstej minucie strzałem głową z bardzo bliskiej odległości od bramki Tońo Martineza. Asystę przy tym golu zaliczył Kaká. Był to bardzo ważny sygnał, ponieważ gdy Brazylijczyk strzela lub asystuje, Real Madryt wygrywa.

Od tamtej pory zaczęła się wolna gra z dużą ilością podań. Goście z Santander niespecjalnie przeszkadzali w operowaniu piłką gospodarzom, w pierwszej części bardzo rzadko przekraczając środkową linię boiska. Królewscy nie zamierzali nie korzystać z tej hojności i zdecydowane, choć powolne, ataki przyniosły korzyść tuż przed końcem pierwszej części - do siatki tym razem trafił Karim Benzema, choć trzeba przyznać, że swoją dwudziestą bramkę w tym sezonie Francuz zdobył ze spalonego. Sytuację swojego zespołu jeszcze bardziej pogrążył Cisma otrzymując w trzydziestej ósmej minucie czerwoną kartkę (konsekwencja drugiej żółtej) za zagranie ręką.

Druga połowa przyniosła podobny obraz gry, z tą różnicą, że goście zdecydowali się na bardziej odważną grę, co dwukrotnie mogło oznaczać dla gospodarzy utratę bramki. W sześćdziesiątej trzeciej minucie spotkania przy bocznej lini boiska gotowy do wejścia na boisko pojawił się Ángel Di María. Napięcie spowodowane mającą nastąpić za chwilę zmianą było tak wielkie, że światła na Santiago Bernabéu nie wytrzymały. Na szczęście trwało to tylko chwilę i żadna dłuższa przerwa w grze nie była potrzebna. Filinagranowy Argentyńczyk nie kazał na siebie długo czekać - dziesięć minut po wbiegnięciu na murawę posłał piekielnie precyzyjną piłkę, która zatrzymała się w prawym górnym rogu bramki Tońo. El Fideo miał takie przywitanie z publiką w Madrycie po długiej przerwie, jakie tylko mógł sobie wymarzyć.

Dwie minuty przed końcem drugie trafienie dołożył Benzema i wynik zatrzymał się na 4:0. W tym meczu udało się niemal wszystko: gol Cristiano, bramka i cenne minuty Di Maríi, zwycięstwo małym nakładem sił i powiększenie - przynajmniej do niedzielnego wieczora - przewagi nad Barceloną. Tylko Cristiano nie trafił z rzutu wolnego... A teraz na Moskwę.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!