Advertisement
Menu
/ as.com, marca.com

Mourinho: Gwizdy na mnie? Tutaj gwizdano na Zidane'a i Ronaldo

Pomeczowa konferencja z trenerem <i>Blancos</i>

Wczoraj na Santiago Bernabéu pojawiły się pierwsze gwizdy w pana kierunku. Jak się pan do tego odniesie?
Nic się nie stało. Dla mnie to nie jest żaden problem. Faktem jest, że nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem, ponieważ ani w Porto, ani w Chelsea, ani w Interze nie byłem wygwizdywany, ale zawsze jest ten pierwszy raz. Czy to ciężkie? Cóż, gramy i wygrywamy.

Naprawdę nie przejmuje pana fakt, że kibice powoli odwracają się do pana plecami?
Tutaj, na tym stadionie byli już wygwizdywani Zidane, Ronaldo, Cristiano, który niedawno odebrał Złoty But. Dlaczego zatem mieliby mnie nie wygwizdywać? Zidane, Ronaldo i Cristiano zawsze odpowiadali na tę krytykę bramkami. Ja postaram się odpowiedzieć pracą. I możliwe, że pewnego dnia to kibice będą smutni.

Sam pan powiedział, że nigdy wcześniej nic takiego się panu nie przydarzyło.
W Chelsea ciężko byłoby mi zaakceptować gwizdy, ale na stadionie, gdzie wygwizdywani byli już najwięksi... Kim ja jestem, aby cokolwiek tutaj mówić? Przyznaję, że nie urodziłem się madridistą. Jestem profesjonalistą, który pracuje dla klubu. To przecież oni mnie tutaj wezwali, ponieważ dyrekcja reprezentuje kibiców. I tutaj muszę podkreślić, że moje relacje z dyrekcją są fenomenalne i tutaj nie ma żadnych problemów.

Jak zareagował pan na wczorajszą okładkę Marki i zapis rozmowy, jaka miała miejsce w Valdebebas?
Nie czytam Marki. A zwłaszcza w dniu meczu. Wtedy zabraniam wszystkim czytać prasę. Nie chcę się na ten temat wypowiadać.

Dlaczego we wczorajszym meczu ani razu nie wstał pan z ławki rezerwowych?
Ponieważ graliśmy dobry mecz. W pierwszej połowie popełniliśmy kilka błędów w defensywie. Duża w tym zasługa naszych rywali, jak Llorente i De Marcos, którzy świetnie wchodzili z drugiej linii. Gdy byliśmy przy piłce, bardzo dobrze sobie radziliśmy. Mimo straty pierwszej bramki w dalszym ciągu graliśmy tak samo i spokojnie wygraliśmy. Od samego początku byłem przekonany, że wygramy ten mecz. Poza tym zwycięstwa są dla innych, nie dla mnie. Ale obiecuję, że po ewentualnych porażkach zawsze będę się pojawiać na konferencjach prasowych.

Ostatni tydzień był chyba dla pana bardzo ciężki, prawda?
Po raz pierwszy jesteśmy liderami z pięcioma punktami przewagi. W Lidze Mistrzów zadanie zostało wykonane, a w Copa del Rey mamy do rozegrania rewanż. I jeśli zostaniemy wyeliminowani, to nie przez Alcorcón, ale przez Barcelonę. Skupiam się na swojej pracy. Ciężkie momenty to przeżywa nasz przyjaciel, Óscar Ribot [szef prasowy Realu Madryt, któremu w tym tygodniu zmarł ojciec - przyp. red.]. My mamy się całkiem dobrze.

Dlaczego postawił pan wczoraj na tak ofensywne ustawienie?
Jestem trenerem i nie muszę się przed nikim usprawiedliwiać z moich decyzji, zwłaszcza przed prasą. To była moja decyzja. Ojciec porażki jest tylko jeden, w przypadku zwycięstw pojawia się ich wielu. Dzisiaj mamy wielu ojców.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!