Advertisement
Menu
/ as.com

Llorente: To Mourinho zahamował transfer Silvy

Wywiad z prezesem Valencii

Czym dla pana jest mecz Valencii z Realem Madryt?
Meczem o wielkim znaczeniu społecznym. To spotkanie generuje zainteresowanie na całym świecie i bez wątpienia jest jednym z najlepszych meczów w La Liga. To szczególny pojedynek dla kibiców Valencii, ale także, i z każdym kolejnym rokiem coraz bardziej, dla kibiców Realu Madryt.

Czy prezes Valencii jest antimadridistą?
Ja? Nic z tych rzeczy. Jestem valencianistą i tyle. Real Madryt chcę po prostu pokonać. Tak samo jak Barcelonę, Sevillę, Atlético czy każdego innego rywala mojej drużyny.

Czy to antimadridismo, jakie ukształtowało się w dużym sektorze valencianismo, ma wpływ na relacje między klubami, a także na negocjacje transferowe?
Nie. To nie ma na siebie żadnego wpływu. Poza tym nie sądzę, aby rzeczywiście istniało w naszej społeczności tak wielkie antimadridismo. Na pewno nie ma tutaj mowy o żadnej nienawiści. To jest po prostu sportowa rywalizacja. Tak, bardzo duża, ale jednocześnie zdrowa. To historyczna rywalizacja, która na przestrzeni ostatnich dziesięciu czy piętnastu lat wzrosła, ponieważ Valencia zaczęła walczyć o te same cele co Real Madryt. Ale ta rywalizacja miała miejsce od samego początku. Nie tylko teraz. Jedną rzeczą jest sportowa rywalizacja, a drugą rozmowy biznesowe w futbolu, czyli między innymi sprzedaż i kupno zawodników.

W Madrycie mają wrażenie, że gdy na Santiago Bernábeu zainteresują się jakimś zawodnikiem Valencii, to pan robi wszystko, aby nie doprowadzić do rozmów.
A w Walencji mamy wrażenie, że Real Madryt płaci więcej za zawodników z zagranicy niż z klubów hiszpańskich.

David Villa jest tego przykładem?
Powiedzmy, że były kontakty między oboma klubami w sprawie transferu Davida Villi. Powiedzieliśmy, że wysłuchamy ich propozycji, ale jednocześnie poinformowaliśmy, jakie są nasze wymagania. Nie było porozumienia.

Kwestia pieniędzy czy wpływ miały jakieś inne kwestie, jak na przykład wola samego zawodnika?
Ja mogę się wypowiadać tylko na temat tego, co dotyczy negocjacji na linii Valencia - Real Madryt. Były duże rozbieżności ekonomiczne i David Villa został z nami. Rok później doszliśmy do porozumienia z Barceloną i zawodnik zgodził się na odejście.

Negocjacje z Realem Madryt są trudniejsze niż z innymi klubami?
Nie, dlaczego? Wszystko zależy od woli każdego z zespołów. Ponadto trzeba mieć tę świadomość, że każde negocjacje są inne i nie można ich porównywać do poprzednich. Na przykład w kwestii Raúla Albiola bardzo szybko doszliśmy do porozumienia. Zapłacili tyle, ile uważaliśmy za stosowne i nie było zbędnego przeciągania. Tak samo, jak w przypadku tegorocznego wypożyczenia Sergio Canalesa.

Porozmawiajmy na temat innego zawodnika, który był łączony z Realem Madryt, ale ostatecznie wylądował w Premier League. Co się wydarzyło podczas negocjacji w kwestii transferu Davida Silvy?
Muszę przyznać, że w kwestii Silvy często miałem wrażenie, że dojdziemy do pełnego porozumienia. Real Madryt miał odpowiednie nastawienie i był w stanie go pozyskać... Jednak wszystko się zatrzymało po zmianie trenera. Wtedy pojawił się Manchester City i szybko zamknęliśmy operację.

Czyli to wina Mourinho?
Powiedzmy, że mimo faktu, że prowadziliśmy z Realem Madryt zaawansowane negocjacje i wiele razy nas zapewniali, że są zainteresowani Silvą, to pewnego dnia zadzwonili do nas, aby powiedzieć, że mają inne priorytety i rezygnują. Wówczas zerwaliśmy rozmowy i zaczęliśmy się rozglądać za innymi opcjami.

W dalszym ciągu pana boli 3:6 z poprzedniego sezonu?
Oczywiście. To był przecież jak do tej pory ostatni mecz Valencii z Realem Madryt. Niełatwo jest o tym zapomnieć. Najgorsza była pierwsza połowa, w której robili z nami, co chcieli. Ale te wspomnienia powinny nas utwierdzać w tym, że cały czas musimy się poprawiać.

To dla pana najgorsze wspomnienie związane z Realem Madryt?
Tak, bez wątpienia. Pierwsze 45 minut było dla mnie najgorszym momentem na loży honorowej. To wrażenie bezradności...

A ma pan jakieś miłe wspomnienia?
Tak, oczywiście. I to wiele. Najlepsze? Dzień, w którym w pierwszym meczu półfinału Copa del Rey wygraliśmy 6:0. Pamiętam, że tamtego dnia cała Mestalla śpiewała: "Jesteście San Marino".

Jakiego meczu się pan spodziewa w sobotę?
Przede wszystkim chcę, aby nasi kibice mogli być po meczu dumni ze swojego zespołu. Wiemy, że to będzie ciężkie spotkanie, tak samo jak starcie z Barceloną półtora miesiąca temu. Mam nadzieję, że Valencia będzie walczyć od pierwszej aż do ostatniej minuty. Zwycięstwo, remis, porażka... Wszystko może się zdarzyć, taki jest futbol. Ale oczywiście chcielibyśmy wygrać i zbliżyć się do nich na jeden punkt.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!