Advertisement
Menu

Przed meczem z Betisem

Madrytczycy powalczą o kolejne zwycięstwo u siebie

Po kilkunastodniowej przerwie, w czasie której piłkarze dzielnie wspierali swoje reprezentacje w walce o awans do rozgrywanych w Polsce i na Ukrainie mistrzostw Europy, wraca La Liga. Już pierwszy dzień zapewni kibicom ogromne emocje, na sobotę zaplanowane są bowiem starcia Getafe z Villarrealem, Mallorki z Valencią, Barcelony z Racingiem, Granady z Atético i oczywiście Realu Madryt z Betisem. Królewska publiczność spragniona oglądania w akcji swoich ulubieńców przybędzie na stadion bardzo licznie, po raz drugi w sezonie wypełniając obiekt po brzegi. Miejmy nadzieję, że niepokonani u siebie do tej pory Los Blancos odwdzięczą się za zainteresowanie fanów piękną i skuteczną grą, ale po kolei…

Gdyby nie walenckie Levante, które pokonało Betis w zeszłej kolejce, Królewscy musieliby mierzyć się z liderem Primera División. Jedna porażka sprawiła, że Andaluzyjczycy spadli z pierwszej pozycji na siódmą, gdzie obecnie plasują się z 12 oczkami na koncie, tracąc do madryckiej ekipy zaledwie jeden punkt. Podopieczni Pepego Mela w sześciu kolejkach pozwolili sobie jeszcze na potknięcie z Getafe, w reszcie spotkań odnosząc zwycięstwa. Pewny siebie szkoleniowiec nie przyjmuje do wiadomości kryzysu, który najwyraźniej zawitał na Estadio Benito Villamarín – dwa ostatnie mecze Los Verdiblancos kończyli na tarczy. – Nie zmienimy stylu gry. Możemy wygrać z każdym – mówi.

Z kolei José Mourinho podkreśla, że rywalem jego zespołu w dzisiejszym pojedynku wcale nie będzie beniaminek. Faktycznie, założony w 1907 roku Real Betis ciężko uznać za nowicjusza – ekipa ma na koncie dwa Puchary Króla (1977, 2005), mistrzostwo Hiszpanii (1934/35), a w sezonie 2005/06 występowała Lidze Mistrzów, pokonując wówczas prowadzoną przez Mou londyńską Chelsea. Poza tym Betis otworzył drogę do sukcesów klubom z Andaluzji, będąc pionierem jako triumfator w lidze i w pucharze w swoim rejonie. Oprócz smaku zwycięstwa Los Béticos dobrze znają także uczucie, jakie towarzyszy kończeniu rozgrywek na pozycji numer dwa – dwukrotnie przegrali finał Copa del Rey, raz Pucharu Ligi i Superpucharu Hiszpanii. Sewilczycy są klasyfikowani na siódmym miejscu wśród zespołów, które w historii ligi hiszpańskiej zainkasowały najwięcej trofeów. Najwięcej czasu Betis spędził w Primera División (46 sezonów), 25 lat grał w Segunda, a siedem w trzeciej lidze, nazywanej dawniej Tercera División. Ubiegły sezon klub zakończył na pierwszym miejscu, pewnie awansując do najwyższej klasy rozgrywkowej.

W porównaniu do madryckiej kadry na Espanyol na listę powrócili Pepe, Fabio Coentrão, Ángel Di María i Karim Benzema. Szansę otrzymał także Jesús Fernández, który doszedł już do siebie po niebezpiecznym urazie z jednego ze spotkań Castilli. Na murawie na pewno nie zobaczymy kontuzjowanych Ricardo Carvalho, Raúla Albiola i Nuriego Şahina. Hiszpańska prasa przewiduje, że w obronie zagrają Marcelo, Pepe (który wyleczył już mięśniowy uraz i zajmie miejsce Raphaëla Varane'a), Ramos i Arbeloa. Destrukcją zajmą się Sami Khedira i Xabi Alonso, a za rozgrywanie piłki odpowiedzialni będą Özil i Kaká, z tygodnia na tydzień zdobywający coraz większe zaufanie trenera. Lewym skrzydłem rządził będzie Cristiano Ronaldo. Na szpicy zobaczymy Gonzala Higuaína, z lubością komplementującego w ostatnim czasie hat tricki. Dla formalności można dodać, że na bramce stanie Iker Casillas.

Kadra Betisu wystarczająco mocna na utrzymanie się w Primera Division była już rok temu. Teraz, po kolejnych wzmocnieniach, José Mel dysponuje grupą zawodników zdolnych do zrobienia sporego zamieszania. Liderem formacji defensywnej Andaluzyjczyków jest Chechu Dorado, którego dzielnie wspierają Amaya, Nacho i kupiony niedawno z Espanyolu Francisco Chica. Jednak nie w obronie leży siła Betisu – drużyna z Sewilli ma mocną przede wszystkim pomoc. Kapitan ekipy, Brazylijczyk Iriney, rozgrywa chyba najlepszy sezon w karierze, z wielkim spokojem wykonując zarówno zadania ofensywne, jak i defensywne. Obok niego biega Salva Sevilla, piłkarz już 27-letni, ale tak naprawdę dopiero zaczynający przygodę z wielką piłką. Z pewnością jeszcze nie raz Sewillę uratuje – na razie radzi sobie świetnie. Mózgiem Betisu jest Beńat Etxebarria, Bask z Bilbao, który w Andaluzji jest kimś w rodzaju Özila czy też Xaviego. Swobodnie przemieszcza się między formacjami, od czasu do czasu zaliczając doskonałe podanie lub wcale nie gorsze trafienie. Nic dziwnego, że parol na niego zagiął podobno turyński Juventus. W ataku Betisu wyróżniają się dwa nazwiska. Roque Santa Cruz pod skrzydłami Mela powoli odbudowuje formę, jaką cieszył kibiców dobrych kilka lat temu, i z każdym pojedynkiem staje się graczem coraz bardziej niezbędnym. Álvaro Vadillo z kolei to gracz nieprzyzwoicie młody – we wrześniu skończył 17 lat – a jednocześnie nieprzyzwoicie zdolny. Trener Betisu wie, co robi. Gdyby na chłopaka nie stawiał, szybko podkupiłby go któryś z potentatów.

Czeka nas spotkanie jubileuszów. Mesut Özil świętuje urodziny, Cristiano Ronaldo założy białą koszulkę po raz setny, mając jednocześnie nadzieję na to, że uda mu się „odhaczyć” kolejną pozycję na liście golkiperów, których nie zdołał jeszcze pokonać. Co ciekawe, kiedy Portugalczyk miał 17 lat, zadebiutował w barwach Sportingu Lizbona właśnie w towarzyskim meczu z Realem Betis, wpisując się na listę strzelców. Ekipa będzie chciała śrubować rekord starć bez porażki na własnym stadionie, a José Mourinho udowodnić, że październik jest jego ulubionym w roku miesiącem (od siedmiu lat nie przegrał ani jednego październikowego starcia). Dla Realu Madryt rozpocznie się też maraton pięciu pojedynków rozgrywanych w czasie 15 dni.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!