Advertisement
Menu

Przed meczem z Espanyolem

Królewscy jadą do Barcelony

Wysokie, chociaż nie bezproblemowe, zwycięstwo z Rayo Vallecano pozwoliło Królewskim wyprzedzić w tabeli Málagę i Valencię. Przed tą kolejką podopieczni Mourinho plasowali się na piątym miejscu, ale tę wędrówkę w górę tabeli trzeba kontynuować. Do przeskoczenia zostały jeszcze zespoły takie jak Sevilla, Levante, Barcelona i sensacyjny lider Betis. Zdaniem Portugalskiego szkoleniowca wszelkie kłopoty (bo przecież nie kryzys!) zostały już zażegnane. Nadmiernych trudności madryckim piłkarzom nie powinno zatem sprawić starcie z katalońskim Espanyolem.

Reial Club Deportiu Espanyol de Barcelona powstał pod nazwą Sociedad Espańola de Football w 1900 roku i był pierwszym w kraju klubem założonym przez samych Hiszpanów (a konkretnie Katalończyków). Niedługo później został z powodów finansowych rozwiązany, a następnie reaktywowany. Dekadę trzeba było czekać na nadanie mu królewskiego przydomka. Nazwa drużyny była wielokrotnie zmieniana ze względu na zawirowania polityczne. Niebiesko-białe barwy Espanyol zawdzięcza katalońskiego admirałowi, Rogerowi de Laurii. Los Pericos mają na koncie cztery puchary Hiszpanii (1929, 1940, 2000, 2006) i występy w dwóch finałach Pucharu UEFA (1988, 2007). Nigdy nie udało im się zdobyć mistrzostwa Hiszpanii. W ubiegłym sezonie zespół zajął w klasyfikacji Primera División bezpieczną ósmą pozycję. W tegorocznych rozgrywkach w pięciu pierwszych spotkaniach ekipa z Katalonii dzięki zwycięstwom u siebie z Athletikiem Bilbao oraz Getafe zdobyła sześć punktów i przed tą kolejką była na miejscu dziesiątym.

Argentyńczyk Mauricio Pochettino, który przybył do klubu w styczniu 2009 roku, potrzebował niecałych dwóch lat, by przeprowadzić w zespole rewolucję. Jedynym piłkarzem, który przetrwał rządy szkoleniowca i pojawi się dzisiaj na boisku, jest bramkarz Cristian. Inny golkiper Carlos Kameni gra w Espanyolu od 2004 roku, ale od kiedy ruszyła liga, ani razu nie znalazł się w meczowej kadrze. Barcelonę opuścili tego lata madrycki wychowanek Luis García, który podpisał umowę z Saragossą, sprowadzony do Realu Madryt José Callejón oraz Pablo Osvaldo, który przeprowadził się do Rzymu. Lekarstwem okazali się młodzi gracze. Álvaro Vázquez i Thievy Bifouma świetnie poradzili sobie z presją zastąpienia bardziej znanych kolegów. Wielkim wzmocnieniem jest transfer Héctora Moreno, który wprowadził spokój w bardzo szeregi rozchwianej i niepewnej formacji obronnej. Defensywę Espanyolu przed pojedynkiem z Królewskimi, otrzymując czerwoną kartkę w ostatnim starciu ligowym, osłabił z kolei Jordi Amat. Marca prognozuje, że jego miejsce zajmie dziś Javi López, jednak równie prawdopodobny jest występ Ernesta Galána. Zagrać nie będzie mógł również Walter Pandiani, ale jako że to gracz póki co rezerwowy, nikt się tym za bardzo nie przejmuje. Od pierwszych minut na murawie może pojawić się Vladimír Weiss, dotychczasowy zmiennik. Reszta składu pozostanie bez zmian. Na bramce ulubieniec kibiców i koszmar Carlosa Kameniego Cristian Álvarez, w obronie zahartowany nieudaną przygodą z Milanem Dídac Vilà oraz Argentyńczyk Juan Forlín. W pomocy duet pivotów – Javi Márquez i Raúl Baena. Przed nimi Joan Verdú, a na szpicy imponujący ostatnio formą Sergio García.

Hiszpańskie media po raz kolejny są zgodne, jeśli chodzi o jedenastkę, na jaką postawi José Mourinho. Między słupkami ma stanąć oczywiście Iker Casillas. Formację obronną w obliczu kontuzji Pepego utworzą Marcelo, Sergio Ramos, Raphaël Varane i waleczny Álvaro Arbeloa. Za środek pola odpowiedzialni będą Xabi Alonso i Sami Khedira. Sprawdził się pomysł jednoczesnego wystawienia Kaki i Özil, więc takiego rozwiązania możemy się spodziewać także dzisiaj. Na lewym skrzydle będzie biegał Cristiano Ronaldo, a w ataku zobaczymy wysuniętego Higuaína, który zastąpi zmagającego się z urazem Karima Benzemę.

Patrząc na najświeższe statystyki, Espanyol wydaje się przeciwnikiem, który Los Merengues odpowiada. W ostatnich pięciu ligowych meczach przeciwko Los Blanquiazules skuteczność zwycięstw naszej ekipy jest stuprocentowa. Równie korzystny jest bilans bramkowy – 12:0 dla Los Blancos. Nieco gorzej prezentuje się saldo meczów w Barcelonie. Na 77 pojedynków Madryt wygrał 29, Espanyol 30, a 18 razy doszło do podziału punktów.

Chociaż obie strony konkurują ze sobą o podział pieniędzy z praw telewizyjnych, zarówno Ramón Condal, jak i Florentino Pérez podkreślają, że nie wpływa to na klubowe relacje, które są znakomite. Niewykluczone, że po części dlatego, że nieprzyjaciel naszego wroga jest naszym przyjacielem. Przyjęło się nawet nazywać starcia obu zespołów meczami przyjaźni. O tym, czy przyjaźń zobaczymy również na placu gry, przekonamy się wieczorem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!