Advertisement
Menu
/ sport.pl

Dudek: Czułem się jedną z gwiazd, ale nie kaprysiłem

Wywiad z polskim bramkarzem Realu Madryt

Ochłonąłeś już?
Było tak wzruszająco, że przerosło mnie, nie wiedziałem, co robić. Plan był taki, że gram z Almeríą i kilkanaście minut przed końcem trener José Mourinho zdejmuje mnie z boiska. Myślałem, że przybiję "piątkę" z chłopakami i po raz ostatni pomacham kibicom, aby podziękować za cztery lata w Realu. Szpaler był spontaniczną reakcją kolegów.

Pierwszy do linii środkowej pobiegł Pepe.
On, Cristiano Ronaldo i Xabi Alonso zaczęli wołać resztę i tak się zaczęło. Ktoś mi powiedział, że w ten sposób nie żegnano nawet Raúla i Gutiego, czyli wychowanków i legend Realu, którzy grali tam przez kilkanaście lat. Czuję się zaszczycony. Wystąpiłem w 12 meczach, a nie w stu. Nie miałem jak przypodobać się kibicom. Tłumaczę sobie, że kiedy grałem - nie musiałem się wstydzić. Dzień przed meczem z Almeríą prezydent Florentino Pérez powiedział: "Przez ostatnie cztery lata kładłem się spać spokojny, bo wiedziałem, że jeśli coś się stanie Ikerowi, godnie go zastąpisz".

Byłem w grupie fantastycznych piłkarzy i ludzi z dużymi ambicjami. Nigdy nie wychodziłem przed szereg, ale i nie siedziałem cicho. Byłem lubiany w szatni i właśnie to mi mówili koledzy na pożegnanie. Przez te cztery lata nie tylko mogłem, zawsze byłem do dyspozycji, czasem żartowali: "Dziadek, niemożliwe, że masz już prawie 40 lat".

Przychodząc do Madrytu, dobrze wiedziałem, że będę zmiennikiem Casillasa. Szacunek wzbudziłem tym, że nigdy nie robiłem fochów. Skoro "Dziadek" mógł harować na całego, nie mając dużych szans na grę, tym bardziej musieli tyrać młodsi.

Czułem się jedną z gwiazd, bo nie jestem anonimowy, ale nie kaprysiłem. W ostatnich miesiącach, kiedy po rozgrzewce przychodził trener bramkarzy i mówił: "Idziesz na trybuny, Adán siada na ławce", mogłem powiedzieć: "Nawet mnie nie wk...iaj. Skoro tak, to jadę do domu". W Realu widziałem, jak się obrażali i bez słowa schodzili z boiska albo rzucali butem w trenera.

Wkurzałem się, kiedy coś nie szło po mojej myśli, ale nie przekraczałem granicy. Ciężko było mi iść na trybuny, czasem miałem ochotę obrazić się na cały świat, ale wolałem następnego dnia przyjechać na trening i pracować więcej od innych. To pożegnanie było więc rekompensatą i docenieniem. W szatni trzymałem się z obcokrajowcami, ale ten szpaler jest dowodem na to, że ze wszystkimi miałem znakomite kontakty.

Dostałeś coś na pamiątkę?
Statuetkę z grawerką: "Jerzy Dudek: Real Madrid 2007-2011". Mam też koszulkę z podpisami zawodników i trenerów. Przywiązuję do takich pamiątek dużą wagę. Mam koszulkę ze swojego pierwszego i ostatniego meczu w Realu. (...)

Dalszą część wywiadu przeczytać można tutaj.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!