Advertisement
Menu
/ Marca

Casillas: Ten herb znaczy bardzo dużo

Pierwsza część wywiadu dla <i>Marki</i>

Jaka była najlepsza, a jaka najgorsza rzecz w tym sezonie?
Najlepsza jest taka, że drużyna zyskała na pewności siebie. Mamy skład złożony z młodych ludzi i ten pierwszy rok posłużył temu, żeby zdobyć bezpieczeństwo. Także żeby zdobyć tytuł, i chociaż jest on mniej medialny, to myślę, że forma jego zdobycia, w finale z Barceloną i po drodze wyeliminowanie Atleti i Sevilli, sprawia, że trzeba być z niego bardzo zadowolonym. Drużyna sprostała oczekiwaniom, ponieważ stanęła na wysokości zadania. W Lidze zajęliśmy drugie miejsce, a w Lidze Mistrzów Real Madryt znowu zagrał w półfinale, jest w czwórce najlepszych drużyn w Europie. Najgorsze w tym sezonie było wszystko, na dobre i na złe, co mówiło się w trakcie czterech Klasyków. Wydawało się, że niektórzy wręcz tylko na to czekali.

Nie wydaje ci się, że wokół tych meczów było za dużo presji i napięcia?
Tak, ale z każdym spotkaniem jest coraz więcej prasy i mediów. Za każdym razem ludzie mówią coraz więcej, jest coraz więcej opinii, a jeśli zdarzają się cztery Klasyki w 20 dni, to wyobraź sobie ile jest tematów do rozmowy. Już po wszystkim i my po prostu idziemy do przodu patrząc jedynie przed siebie. Nie trzeba już więcej o tym myśleć, a raczej skupić się na planowaniu nowego sezonu i uwierzeniu, że możemy ich pokonać.

Jaka różnica zadecydowała o tym, że Real Madryt przegrał z Barceloną Ligę?
Trudno powiedzieć. Sezon był długi i daliśmy uciec wielu punktom, przede wszystkim z drużynami, z którymi mecze wydawały się łatwiejsze. To ciekawe, że nie przegraliśmy meczu z nikim z pierwszej dziesiątki oprócz Barcelony, z którą przegraliśmy na wyjeździe i zremisowaliśmy w Madrycie.

Co zaważyło na tych niespodziewanych potknięciach?
Naprawdę nie wiem. W niektórych meczach zasługiwaliśmy na więcej niż ugraliśmy, jak na przykład u siebie ze Sportingiem. Również w meczu z Saragossą. W spotkaniu na Riazor nie mieliśmy szczęścia, zremisowaliśmy pierwszy mecz w Lidze z Mallorcą... Trzeba być regularnym, dostrzegasz to dopiero wtedy jak przegrasz Ligę. Jednak oczywiście pewnie były spotkania, które wygraliśmy pomimo tego, że na to nie zasługiwaliśmy.

Czy w tym roku zbudowaliście podstawy do obalenia hegemonii Barcelony?
Sądzę, że tak. Już mamy motywację na początek nowego sezonu, ponieważ po tych meczach pozostał mały niesmak.

Czy wolałbyś, żeby te cztery Klasyki nie były śledzone przez tylu kibiców?
Być może. Ale prawda jest taka, że taka rzecz nie wydarzy się ponownie przez najbliższe 100 lat. Dużo o nich mówiono. W czasie, gdy graliśmy odpowiednio z Tottenhamem i Szachtarem, już rozmawiano o półfinale Real - Barcelona.

Real Madryt to globalna marka. Czy to normalne, że największy klub na świecie odwołuje się do tłumaczeń, które nie mają nic wspólnego z piłką, typu sprawy z terminarzem czy sędziami...?
Sądzę, że kiedy o tym mówiono, to argumenty były solidne. Kiedy trener robi kolejny krok i mówi o jakiejś sprawie, robi to dlatego, że jest o tym przekonany i wie, co może na ten temat powiedzieć. Nikt nie wpłynie na Real Madryt jedną kontrowersją ze światowymi reperkusjami. Ten herb znaczy bardzo dużo i jeśli w jakiejś chwili mówisz coś, co nie jest dobrze odbierane, to za plecami wciąż jest cała instytucja, a nie sam José Mourinho.

A czy ty czujesz się prześladowany przez UEFA?
Wszystko już zostało w tej sprawie powiedziane. Wszyscy widzieli zdjęcia i filmy, a jeśli UEFA mówi inaczej, to co można do tego dodać. Najgorzej będzie jeśli w następnym meczu jakiś piłkarz powie coś uwłaczającego drugiemu i zostanie za to ukarany. Ja nie proszę o nic dla moich kolegów czy tym bardziej przyjaciół, ale są obrazki. Ci, którzy bronią faktu, że Busquets nie powiedział do Marcelo "małpa", według mnie są ślepi. Kiedy ja się mylę, przyznaję to. W meczach z Barceloną wiele razy chowałem twarz w dłoniach i przyznawałem, że się pomyliłem. To mecz Real - Barcelona, finał czy walka o wejście do niego, więc w takim meczu muszą być gorące momenty. Nie wiem czy Marcelo powiedział coś Busquetsowi wcześniej, ale kamery uchwyciły Sergio. Dlatego stwierdzam, że tego nie rozumiem.

Czy nie naruszono kodeksu, że co dzieje się na boisku, na nim pozostaje?
Tutaj jakąś winę ponosi również prasa. Taka jest moja opinia. Skarga Realu do UEFA wpłynęła przez to, że tyle się o tym mówi, rozmawia, komentuje... Chcę przez to powiedzieć, że fakt, że w 20 dni rozgrywa się cztery Klasyki, jest dla mediów niezdrowy. Jednak oczywiście nie twierdzę, że spoczywa na was cała odpowiedzialność. Osobiście na koniec miałem tych meczów już po dziurki w nosie.

Po finale Mundialu pierwszym, którego uściskałeś, był Busquets. Zaskoczyło cię to, że to wokół niego narosło to zamieszanie?
Mam z Busquetsem fenomenalne relacje. Naprawdę. To super chłopak, doskonały i nie mogę powiedzieć o nim nic złego. Jednak na boisku w czasie meczu są chwile, w których się zagotowujesz, ponieważ grasz o wielką stawką. On broni Barcelony, ja Realu Madryt. W tamtej chwili się pomylił i to wszystko. Nie trzeba do tego wracać.

Czy reprezentacja może odczuć to wszystko, co się działo?
Nie. Na przykład teraz już więcej mówi się o drużynach, które walczą o uniknięcie spadku. Kiedy skończą się Liga i Champions League, minie kilka dni i wszyscy zapomną o Klasykach. Pojawiłem się z Villą na imprezie i rozumiem te pytania o reprezentację, ponieważ przez 20 dni patrzyliśmy tylko na swoje interesy, jakbyśmy toczyli stałą wojnę.

Czy Xavi i ty macie klucz do odzyskania normalnych relacji w reprezentacji jako ci najbardziej doświadczeni?
Z Xavim nie rozmawiałem od półtora miesiąca. Myślę także, nie musimy robić jakiegoś specjalnego spotkania. Jestem przekonany, że kiedy przyjedziemy na reprezentację, przywitamy się i zaczniemy od słów: "głupku", "łajdaku"... I w jednym momencie wszystko będzie naprawione. Nie trzeba już do tego wracać. Bardziej martwię mnie to, że dziennikarz ogląda mecz i wyciąga z niego błędne wnioski, uważając, że kopniak Arbeloi w Villę oznacza konflikt. Dlatego stwierdziłem, że to też zasługa prasy. Na pewno będziecie uważnie przyglądać się każdemu gestowi, jak żyją ze sobą Ramos i Piqué, dosłownie wszystko. A to nie jest dobre. Jestem przekonany, że kiedy zobaczę Xaviego, powiemy sobie prawdę, pokrzyczymy i będzie po wszystkim.

Wciąż w finale Ligi Mistrzów jesteś za piłką?
Tak, to jest moja opinia. Chcę, żeby dwaj finaliści rozegrali piękny mecz, czysty mecz, żeby nie było negatywnych incydentów i żebyśmy wszyscy cieszyli się tym spotkaniem. Jeśli wygra Barcelona, będę się cieszył z powodu Xaviego, Busiego... Z powodu ludzi, których znam. Obyśmy zobaczyli dobry finał i cieszyli się tym spotkaniem.

Dlaczego nastrzelaliście mnóstwo bramek na tak trudnych terenach, jak San Mamés, Mestalla, Madrigral czy Sánchez Pizjuán, a z Barceloną graliście jakby skrępowani?
Sądzę, że to był problem z pewnością siebie. W tym sezonie doszło wielu nowych piłkarzy, musieliśmy się zgrać i to było widać w pierwszym meczu z Barceloną, kiedy wbili nam pięć bramek. Byli lepsi we wszystkim. Jednak to żadna wymówka. Barcelona zagrała swój mecz, a my byliśmy tragiczni. Przerósł nas nastrój, gra... Wszystko. Jednak w drugiej części rozgrywek poprawiliśmy się i dokonałbym dobrej analizy tych czterech ostatnich Klasyków. Jeden przegraliśmy, drugi wygraliśmy, dwa zremisowaliśmy. To prawda, że przegraliśmy najpiękniejszy dwumecz w Lidze Mistrzów, ale też na pewno zrobiliśmy krok do przodu. W następnym sezonie te mecze będą jeszcze bardziej emocjonujące, ale wiemy, że Liga nie będzie zależała tylko od meczów Real - Barcelona, trzeba będzie zmierzyć się także z Betisem czy Sportingiem... W tych meczach rozstrzygnie się Liga.

Czy zyskaliście taką pewność siebie, żeby grać z Barceloną otwartą piłkę?
Zawsze graliśmy otwartą piłkę, zawsze trzymaliśmy się swojego stylu, na dobre i na złe.

Ale w finale Pucharu Króla graliście wyżej niż w innych meczach.
Tak, ale prawdą jest też, że to był finał, jeden mecz o trofeum. Na pewno pokazaliśmy, że 5:0 było wypadkiem. Mamy nadzieję, że w Superpucharze po raz kolejny zobaczymy dobry Real Madryt.

Teraz, gdy tak wiele mówi się o świetnej grze w piłkę Barcelony, co znaczy dla Realu Madryt bycie najskuteczniejszą drużyną w Lidze i posiadanie w składzie Pichichi?
Nie mamy już szans na żadne trofeum, więc pięknie jest strzelać po prostu kolejne bramki i wspomagać Cristiano. Chcielibyśmy, żeby gracz Realu został Pichichi i zdobył Złoty But.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!