Advertisement
Menu
/ marca.com

Mourinho: Guardiola rozpoczął nowy cykl - krytyka dobrych decyzji arbitra

Przedmeczowa konferencja z trenerem <i>Blancos</i>

Co pan sądzi o zamieszaniu związanym z wyborem arbitra na jutrzejszy półfinał Ligi Mistrzów?
Sam wybór arbitra czy presja związana z tym, aby nie sędziował Proença, nie są tutaj najważniejsze. Najważniejsze jest to, że rozpoczął się zupełnie nowy cykl. Do tej pory mieliśmy dwie grupy trenerów. Jedna, która jest dosyć wąska, nigdy nie porusza kwestii arbitra i nie wypowiada się na jego temat. Druga, w której jestem ja, krytykuje arbitra, gdy ten popełni jakiś błąd. Ja niestety jestem z tego rodzaju ludzi, którzy nie potrafią kontrolować swojej frustracji, ale jednocześnie umiem pochwalić arbitra, gdy ten wykona wielką pracę. Jednak po deklaracjach Guardioli wchodzimy w nową erę. Powstała trzecia grupa, w której jest tylko Guardiola - krytyka dobrych decyzji arbitra. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. On był przyzwyczajony do tego, co wydarzyło się na Stamford Bridge, dlatego teraz nie jest zadowolony, gdy arbiter podejmuje dobre decyzje. W tym roku Arsenal był bliski awansu, ale wszyscy wiemy, co się wówczas wydarzyło. A teraz krytykuje liniowego za to, że podjął bardzo trudną, ale poprawną decyzję.

I ostatecznie arbitrem jutrzejszego meczu będzie Wolfgang Stark.
Mam nadzieję, że piłkarze pomogą Starkowi, aby ten miał jak najłatwiejszą pracę. I nie marzę o tym, aby popełniał błędy na naszą korzyść. Chcę jedynie, aby po meczu obie drużyny były zadowolone z jego pracy. Chociaż z Pepem nie będzie to możliwe, gdyż aby on był zadowolony, to arbiter musi popełniać błędy. Ja nie jestem przyjacielem sędziów - krytykuję ich, gdy mylą się na moją niekorzyść. Przegrałem jeden półfinał Ligi Mistrzów przez bramkę, której nie było, a Stark nie odgwizdał nam ostatnio karnego w meczu z Lyonem. Ale potrafię docenić dobrą pracę arbitra. Jedynym sędzią, który jest moim przyjacielem, jest Mark Halsey, który z powodów zdrowotnych przeszedł w 2006 roku na emeryturę. I właśnie to pozwala mi być jego przyjacielem.

Czy zdobycie Copa del Rey sprawia, że Real Madryt podchodzi do tego półfinału z większymi szansami?
Uważam, że nasze podejście byłoby takie samo nawet w przypadku porażki w finale Copa del Rey. Te rozgrywki są niezależne od siebie. Każdy mecz pisze swoją własną historię. Drużyna zachowuje spokój. To półfinał Ligi Mistrzów, w którym każdy musi dać z siebie wszystko i zapomnieć o tym, co się działo we wcześniejszych spotkaniach.

Uważa pan, że to Real Madryt ma większe szanse na awans?
Tutaj nie ma faworytów. Obie drużyny dobrze się znają i mają w swoich składach zawodników, którzy grali już z wielkich meczach i odnosili sukcesy. Spójrz na mecz Schalke z Manchesterem. Tam również nie da się wskazać jakiegoś wielkiego faworyta.

Czy Barcelona jest według pana najlepszą drużyną w historii?
Nie wiem, czy jest najlepsza. To bez wątpienia wielka drużyna, ale nie wiem, czy najlepsza.

Jest pan zaniepokojony tym, że o jedną kartkę od zawieszenia jest aż czterech zawodników Realu Madryt?
Trzeba by się zastanowić, dlaczego w ogóle dopuściliśmy do takiej sytuacji. Ale nie chcę się tutaj wypowiadać na temat tego, dlaczego inni mogą wymuszać żółte kartki, a my nie. Niestety nie mogliśmy się wyczyścić w meczu z Tottenhamem, gdy wygrywaliśmy czterema bramkami. Nasi rywale dobrze o tym wiedzą. Gdyby byli naprawdę najlepszą drużyną na świecie, to nie musieliby wymuszać żółtych kartek. Jeśli są uczciwi, to mecz będzie lepszy. I jeśli nas pokonają, to im pogratuluję.

Jaki wynik pozwoliłby panu na spokojnie przystąpić do rewanżu?
Nigdy nie można ze spokojem udać się na Camp Nou. Z Tottenhamem, który jest dobrą drużyną, ale nie na poziomie Barcelony, wygraliśmy 4:0, a mimo to mieliśmy pewne trudności. Czasami zdarzają się wyjątki, ale zazwyczaj przed rewanżem wszystko jest jeszcze otwarte. Remis byłby słabym wynikiem, gdybyśmy grali lepiej od nich i mieli więcej sytuacji strzeleckich. Z kolei jeśli to rywal byłby ogólnie lepszym zespołem, to remis nie byłby zły.

Jak wyglądają pańskie techniki motywacyjne?
Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Przede wszystkim motywuję sam siebie, a dopiero później zawodników. Przed finałem Copa del Rey powtórzyłem im tylko frazę Einsteina: "Jest tylko jedna siła napędowa większa od energii parowej, elektrycznej czy atomowej - własna wola". Niedawno udzieliłem wywiadu dla jeden stacji telewizyjnej i podkreśliłem, że wciąż jestem tym samym trenerem, który kilka miesięcy temu przegrał z Barceloną pięcioma bramkami. Jestem naprawdę pracowity i daję z siebie wszystko, aby pomagać drużynie. Jednak jestem tylko trenerem i nie chcę, aby niektórzy patrzyli na mnie jak na jakiegoś czarodzieja, który ma magiczny eliksir.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!