Advertisement
Menu
/ elpais.com

Władza absolutna

Artykuł Diego Torresa

José Mourinho wchodził do samolotu do Madrytu z wypiętą piersią i z połowicznym uśmiechem przepełnionym satysfakcją. W poprzedni czwartek nad ranem Portugalczyk zakończył operację zdobycia Pucharu Króla, pierwszego tytułu dla Realu Madryt od trzech lat. Na lotnisku w Walencji piłkarze obserwowali, jak trener głośno cieszył się ze zwycięstwa. - Taki jest futbol - mówił Mou o oddaniu futbolówki Barcelonie. - Taki jest futbol!

Asystenci trenera zwierzali się niektórym członkom ekspedycji z idei, o której mówił im Mourinho. - Barça to, w dużym stopniu, wynalazek mediów. Gdy przychodzi do rywalizacji, nie jest to drużyna godna zaufania.

Przed finałem Mourinho przez tydzień bombardował drużynę sloganami, które miały przekonać zawodników, że posiadanie piłki nie jest im potrzebne do zwycięstwa. Twierdził, że kluczowe dla uniknięcia pierwszej linii pressingu Barcelony jest zaprzestanie grania piłką w środku pola. - Posyłajcie długie piłki - powtarzał.

Dla Mourinho te długie piłki na napastników, mniej lub bardziej pochopnie, były ostatecznym rozwiązaniem na mecz z Barceloną. To był definitywny instrument, który miał odkryć wszystkie niedociągnięcia rywala i skończyć z jego hegemonią. Tak więc przed meczem na Mestalla na wielu ze swoich pogadanek taktycznych - zarówno drużynowych i indywidualnych - Mourinho powtarzał w mistycznym stylu: "Długa piłka!".

Mourinho wiedział, że przekazuje zawodnikom wiadomość kontrkulturową. Wiedział, że taki plan nie spodoba się większej części z jego zawodników - dumnych piłkarzy wychowanych na rozgrywkach, w których od lat dominuje przekonanie, że wielcy zawodnicy powinni starać się przejąć inicjatywę dzięki piłce, ponieważ to jej posiadanie jest kluczem do sukcesu. Dlatego po podniesieniu pucharu Mourinho nie zapomniał przypomnieć wszystkim, kto miał rację. Że są też inne sposoby gry, że nawet jeśli ktoś tylko wybija piłki, to też jest piłkarzem.

Piłkarze podkreślają, że w sensie taktycznym Mourinho nie wniósł niczego nowego. Nie jest to ani Sacchi, ani Guardiola, ponieważ zbudowanie drużyny opartej na grze piłką wymaga czasu, a Mou gwarantuje wyniki od razu. Gracze zapewniają, że Mou to przesadny detalista, gdy przychodzi do gry defensywnej. Jednak gdy drużyna odbierze piłkę, to jego idee są ograniczone, przede wszystkim przeciwko ekipom, które zamykają się na własnej połowie. Jeśli piłkarze doceniają coś w Portugalczyku, to, po pierwsze, jego zaawansowane metody przygotowania fizycznego - zawsze z piłką - które pomagają przyzwyczaić się do wydarzeń boiskowych. Po drugie, jego intuicję jeśli chodzi o wyszukiwanie słabych stron rywala i proponowanie najprostszych metod ich wykorzystania. Po trzecie, z powodu jego umiejętności przekonywania ludzi do zaangażowania się w zamian za ochronę. W tym aspekcie Mourinho pokłada większą część swojej energii mentalnej. To wielki obrońca swojej pracy. By w pełni wykonywać to zadanie musi być dyrektorem komunikacji, prawdziwym i trenerskim. Oprócz Casillasa żaden piłkarz Realu nie wypowiada się publicznie bez jego pozwolenia.

Trener akumuluje swoją władzę także przez to, że piłkarze wiedzą, iż ten kto mówi, ma wpływ na ich kariery. Od czasu przyjścia do klubu Mourinho przejął niektóre przywileje, które dotychczas należały wyłącznie do prezesów. Zaczął od poproszenia o przedłużenie kontraktu z Pepe. Nie został wysłuchany. Prosił o transfer Hugo Almeidy. Zignorowano go. Po 5:0 na Camp Nou zaczął okazywać nerwowość. 19 grudnia, w dniu meczu z Sevillą, wszczął kryzys. Przed ogłoszenie mediom błędów arbitra i spisku sędziowskiego, wykorzystał w szatni obecność jednego z działaczy i zainscenizował utratę nerwów przed zawodnikami. - Mówicie, że to honorowy klub, a to jest gówniany klub! Sram na honorowość! Teraz idźcie i powiedzcie to prezesowi! Wyjeżdżam na wakacje i jeśli chcecie mnie zwolnić, to do mnie nie wracajcie!

Przytłoczony Florentino Pérez myślał nad zwolnieniem Mourinho. Następnego dnia w czasie świątecznego obiadu przejął mikrofon i przesłał zaszyfrowaną wiadomość. - W klubie są ludzie, którzy wierzą, że są w stanie pracować w każdej firmie i nie zdają sobie sprawy, że Real Madryt to największa firma. Nie wszyscy są w stanie tu pracować. Tutejsza presja nie jest dla wszystkich. Niektórzy przez nią popadają w obłęd.

Daleki od bycia zastraszonym Mourinho na kolejnym prywatnym spotkaniu z prezesem wywarł na nim presję. - Ani ja nie jestem trenerem, którego pan oczekiwał, ani pan nie jest prezesem, o jakim myślałem.

Florentino zaczął obawiać się kolejnego sezonu bez tytułów, do tego przekonały go ankiety poparcia dla Mourinho wśród fanów, którzy uważają go za idola, więc w końcu się ugiął i wypożyczył Adebayora. Mourinho zadowolony z obrotu sprawy ogłosił drużynie swoją strategię przed derbami. - Nie jestem hipokrytą. Po sezonie albo odejdzie Valdano, albo ja. Nie widzę innej możliwości. Jeśli zostanę, to będę pierwszym odpowiedzialnym za zarządzanie sportem w tym klubie, poza sekcjami marketingu i koszykówki. Klucz do tego wszystkiego macie wy. Jeśli wygracie tytuł, zostanę, a Valdano odejdzie. Jeśli przegracie, on zostanie, a ja odejdę. Od teraz będę patrzył, kto jest z drużyną, a kto przeciwko.

Liderzy szatni byli w trudnej sytuacji. Jeden z nich na spotkaniu drużyny głośno wypowiedział się na temat całej sprawy. - On gra z naszą wolą. Robi z nas swoich wspólników. Jeśli coś wygramy, to powie prezesowi, że jesteśmy z nim i przeciwko Valdano. Jeśli będziemy mieli gorszy dzień, to staniemy się jego wrogami.

Po latach bez wygrania tytułu, przekonani o potrzebie ochrony swoich kontraktów i prestiżu, przestraszeni piłkarze ograniczyli się do wypełniania próśb Mourinho.

Puchar zdobyty w Walencji był pierwszym trofeum Florentino Péreza od 2003 roku. Oznacza to umocnienie się trenera na wszystkich płaszczyznach. Oznacza władzę absolutną dla José Mourinho.

Artykuł został napisany przez Diego Torresa, któremu wielu zarzuca jątrzenie przy atmosferze w drużynie i próby zdyskredytowania Mourinho. Niektórzy otwarcie nazywają go "wrogiem tego Realu Madryt".

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!