Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Cykl wywiadów RealMarcelo

Wywiad z brazylijskim obrońcą

Sweetest Girl w wykonaniu Wyclefa Jeana i Akona to jedna z ulubionych piosenek Marcelo.
Mam wiele ulubionych piosenek, ale właśnie tę chciałbym zadedykować mojej żonie, która jest dla mnie słodkim cukiereczkiem.

Lubisz tańczyć przy tej piosence w Valdebebas. To właśnie ty narzucasz rytm przed, podczas i po treningach. Taki jest twój styl bycia - zawsze uśmiechnięty, szczęśliwy, radosny...
Będąc dzieckiem, gdy przechodziłem i przez cięższe, i lepsze chwile, nauczyłem się, że w życiu musimy być szczęśliwi. A przynajmniej starać się tacy być. Ja zawsze taki byłem i teraz staram się tym zarazić cały zespół. Radość sprawia, że na świat patrzysz w zupełnie innych barwach. Zawsze ciężko pracowałem i wiem, że jeśli już coś osiągnąłem, to muszę umieć to docenić.

Jedno jest pewne - w zespole Realu Madryt to ty tańczysz najlepiej. Ani Cristiano, ani Casillas...
Oni również się starają, ale my, Brazylijczycy mamy taniec we krwi. Nie potrzebujemy nawet muzyki. Wychodzimy na parkiet i wszystko nam wychodzi.

Muzyka jest dla ciebie bardzo ważna?
Podróż z domu na trening zajmuje mi dziesięć minut i to normalne, że słucham wtedy muzyki.

A jak to jest z grami konsolowymi? Podobno toczycie z Pepe wielki bój.
Nie, ja bardziej zajmuję się filmami i muzyką. To Pepe jest specjalistą od konsoli. Nie ma sobie równych, jest najlepszy.

Gdy jestem pytany o Marcelo, to zawsze sobie myślę - jest dorosły, ale zawsze będzie miał duszę dziecka...
Dziecka, które wiele się w życiu nauczyło. Zarówno na porażkach, jak i na zwycięstwach. Możliwe, że niektórzy patrzą na mnie jak na dziecko, ponieważ zawsze jestem szczęśliwy i uśmiechnięty. Ale takie podejście po prostu pomaga mi w życiu.

Opowiedz nam coś o swojej młodości. O tym chłopaku, który dorastał w dzielnicy Catete w Rio de Janeiro.
Byłem zwyczajnym chłopcem. Byłem szczęśliwy, grałem w piłkę na ulicach, w halówkę, chodziłem na plażę... To właśnie tam poznałem moją żonę. W dalszym ciągu mam tam wielu przyjaciół. To były wspaniałe czasy.

Jak dokładnie zaczął się twój związek z Clarisą?
Na początku byliśmy przyjaciółmi z tej samej paczki. Poznałem jej brata i później zaczęliśmy ze sobą chodzić. Później przeprowadziła się tutaj do mnie na stałe. I w końcu się pobraliśmy, chociaż już wcześniej czuliśmy się jak małżeństwo.

Przechodziłeś w życiu przez jakieś ciężkie chwile?
Ciężkie chwile? Było ich niewiele. Myślę, że w życiu każdego z nas zdarzają się gorsze i cięższe chwile. Ale ja nie narzekam. Rodzina zawsze robiła dla mnie wszystko i nigdy niczego mi nie brakowało. Miałem w życiu pewien naprawdę gorszy moment, ale to nic ważnego.

Jak wyglądała ta grupa przyjaciół Marcelo w Catete?
Było ich wielu. Z niektórymi nie utrzymuję już kontaktu, ponieważ ich życie potoczyło się zupełnie inaczej. Było nas siedmiu czy ośmiu. Wciąż staram się z nimi regularnie rozmawiać. Niektórzy pracują, inni studiują...

Jak wygląda Catete?
To jedna wielka plaża i wiele małych chatek. Przez środek przechodzi jedna duża ulica, a reszta jest wokół niej. To właśnie tam się urodziłem i wszystko poznawałem od podszewki. Takie jest Catete. Moja rodzina w dalszym ciągu tam mieszka.

Ciężko jest być dzieckiem w Rio de Janeiro?
Mi nie było ciężko, ponieważ zawsze miałem wokół siebie przyjaciół i rodzinę. Grałem w piłkę, chodziłem na plażę... Mogłem robić wszystko. Oczywiście, że panuje tam duża bieda, ale takie jest życie w Brazylii. Trzeba się po prostu uczyć lub jak najszybciej znaleźć stałą pracę, aby utrzymać rodzinę. Sam musisz się w tym odnaleźć.

Podobno pewnego razu, wracając nocą z plaży, zostałeś mocno wystraszony... Opowiedz nam o tym.
Tak, ukradli mi zegarek w tunelu. Nasza drużyna mecze rozgrywała we wtorki i żeby się dostać na plażę, musiałem przechodzić przez otwarty tunel. Jednak w nocy było tam niebezpiecznie. Tej nocy brama była zamknięta, a przed nią stał jakiś chłopak. Zapytał mnie, czy znam jakiegoś gościa. Byłem bardzo przestraszony i zacząłem płakać. Wtedy mi powiedział, żebym dał mu zegarek. Nie wahałem się i od razu mu go oddałem.

Twój ojciec jest strażakiem, a mama nauczycielką. Zapewne zawsze ci powtarzali, że nauka jest najważniejsza.
Zawsze. Moja mama i babcia zawsze mówiły: "Trzeba się uczyć, trzeba się uczyć". A ja zawsze odpowiadałem, że tak, już idę. Jednak dziadek mówił z kolei: "Trzeba się uczyć, ale też grać w piłkę". Zawsze mnie namawiali do nauki, ale przez futbol nie mogłem robić dwóch rzeczy naraz. Chociaż się starałem.

To właśnie twój dziadek, Pedro, pomógł ci stawiać pierwsze kroki w świecie futbolu i to dzięki niemu jesteś teraz tu, gdzie jesteś.
Bez wątpienia. Jestem wdzięczny całej mojej rodzinie, ponieważ zawsze była u mego boku, ale to dziadek zawsze mnie namawiał do futbolu... Gdy zagrałem gorzej, to on zawsze mówił, że to był mój najlepszy mecz. Zawsze wywyższał mnie ponad wszystkich. Od dziecka mogłem liczyć na jego pełne wsparcie.

To on cię odprowadzał na treningi. Ponadto chwytał się każdej pracy, aby tylko opłacać ci treningi w klubie.
Tak, na początku pracował jako kierowca. Był szoferem jednego z brazylijskich banków. Później przeniósł się do biura. Ale mój rozwój wymagał coraz większych pieniędzy, ponieważ przenosiłem się do oddalonego Fluminense, dlatego dziadek szukał innej pracy. Musiał na mnie przeznaczać trzynaście realów brazylijskich dziennie, a to dosyć dużo.

Jest pewna anegdota. Podobno pewnego dnia pan Pedro nie miał pieniędzy, żeby móc cię zabrać na trening i powiedział ci: "Mam tylko te monety". Co z nimi zrobiłeś?
Tak, miałem tylko jednego reala, a w pobliskim barze był automat do gry. Tego dnia nie mieliśmy pieniędzy na przejazd na trening. Ja nie musiałem płacić za bilet, ponieważ byłem dzieckiem, ale dziadek musiał. Pamiętam to jak dziś. To była maszyna krajów. Postawiłem na Chorwację i wygrałem 25 realów. Tego dnia objadałem się hamburgerami.

To właśnie twój dziadek od początku na ciebie stawiał. Musiał mieć jakieś przeczucie, że Marcelo zostanie wielkim piłkarzem.
Gdy zaczynałem grać we Fluminense, to drużyna nie była zbyt silna. Wolałem grać w halówkę. Jednak dziadek zawsze był tym wszystkich podekscytowany i ten jego zapał dodawał mi sił.

We Fluminense zacząłeś grać w wieku trzynastu lat. Kiedy sobie uzmysłowiłeś, że zostaniesz zawodowym piłkarzem?
Kiedy rozegrałem pierwszy oficjalny mecz w barwach Fluminense. Jednak dla mojego dziadka byłem najlepszy już od piątego roku życia.

Pamiętasz swoje pierwsze wynagrodzenie?
Byłem w młodzieżowej drużynie Fluminense i dostałem sto realów. Wszystko oddałem wówczas dziadkowi, który zawsze mnie wspierał. Ja wtedy nie myślałem o pieniądzach. Dla mnie liczyli się przyjaciele, żarty, piłka nożna...

Co pamiętasz ze swojego debiutu we Fluminense?
Pamiętam, że już w pierwszym meczu zdobyłem bramkę, którą zadedykowałem dziewczynie i całej mojej rodzinie. Celebrowałem ją, wykonując ręką znak litery C, ponieważ Clarisa zawsze była u mego boku.

A jak wielki wpływ na twoją karierę miała Clarisa?
Bardzo wielki, ponieważ nie jest tylko moją żoną, ale także najlepszą przyjaciółką. Zawsze mnie wspiera i jest obok mnie. To matka mojego pięknego dziecka. Podobnie jak w przypadku dziadka, chyba nigdy nie będę potrafił się jej za to wszystko odwdzięczyć.

Jedną z twoich słabości są trzy psy, jakie masz w domu.
Tak. Gdy wracam do domu, to niezależnie od tego, czy pada deszcz czy świeci słońce, czy jestem szczęśliwy czy smutny, moje trzy pieski zawsze są obok mnie.

Czy Marcelo bywa kiedykolwiek smutny?
Zdarzają się gorsze dni. Na przykład gdy drużyna przegrywa i nie byłeś w stanie jej pomóc tak, jakbyś tego chciał. Zawsze staram się być radosny, ale czasami po prostu zdarzają się smutniejsze chwile. Wcześniej, gdy byłem smutny, to zamykałem się w sobie. Ale teraz moja żona i pieski zawsze mnie wysłuchają.

Caio również jest bardzo ważną osobą w twoim życiu.
To mój szwagier, brat cioteczny... Jest dla mnie wszystkim. Codziennie mi pomaga. Znam go od dziecka i wiem, że zawsze mogę na niego liczyć. To kolejna osoba, której bardzo wiele zawdzięczam.

Jeden z kluczowych momentów twojego życia nadszedł w 2006 roku, kiedy zainteresował się tobą Real Madryt. Jak się o tym dowiedziałeś?
Po debiucie w reprezentacji Brazylii, w którym od razu zdobyłem bramkę, wiele drużyn się mną zainteresowało. CSKA, Sevilla, Juventus... Miałem wiele propozycji. Rozmawiałem z moim agentem i powiedziałem mu, że wybieram Real Madryt. Jednak okazało się, że Fluminense ma wstępne porozumienie z Sevillą, o którym nie wiedziałem. Brakowało tylko mojego podpisu. Na szczęście udało mi się przejść do Realu Madryt. Gdy tutaj przybyłem i podpisałem kontrakt, poczułem ogromną ulgę. To było dla mnie niczym spełnienie marzeń. Zadzwoniłem do żony i pomyślałem, że teraz trzeba się skupić na pracy.

Czym jest dla ciebie gra w Realu Madryt?
Gdy zapytasz jakiegoś dzieciaka, gdzie chciałby grać, to powiedziałby, że w Realu Madryt. Ja i moi przyjaciele byliśmy tacy sami. To wielki klub i to nie tylko w wymiarze czysto sportowym. Skupia się także na innych kwestiach, jak na przykład pomoc potrzebującym.

Jaki wpływ miał na ciebie Real Madryt?
Ogólnie czas uczy cię wielu rzeczy. Gdy tutaj przyszedłem, to praktycznie nie dostawałem szans na grę, czasami byłem poza kadrą... Jednak samo dzielenie szatni z najlepszymi na świecie sprawia, że cały czas się uczysz.

Jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość? Chciałbyś zakończyć europejską karierę właśnie w Realu Madryt?
Oczywiście. Od samego początku ja, a także cała moja rodzina byliśmy tutaj fantastycznie traktowani. Miasto jest niesamowite. Chcę tutaj odnosić sukcesy, zdobywać trofea, a jeśli mógłbym tu zakończyć karierę, to byłby to dla mnie wielki zaszczyt.

Jesteś jednym z ulubieńców Florentino Péreza, który powtarza, że będziesz najlepszym lewym obrońcą na świecie.
Jestem mu wdzięczny za te słowa, ale żeby tak się stało, muszę się skupić na pracy. Muszę się jeszcze poprawić pod wieloma względami.

Twoimi najlepszymi przyjaciółmi w zespole są Pepe i Cristiano. Jacy oni są?
Ludzie, którzy ich krytykują, w ogóle ich nie znają. Nie spędzają z nimi każdego kolejnego dnia. Pepe i Cristiano są dla mnie w tym klubie niczym bracia. Zawsze są uśmiechnięci i spędzamy razem dużo czasu.

Casillas również cię traktuje jak młodszego brata. Zdarza się, że czasami na boisku zrobi ci burę.
Darzę go ogromnym szacunkiem. Po prostu czasami dla dobra zespołu trzeba przedyskutować pewne kwestie. Iker to nie jest typ poważnego i wysokiego kapitana. Jest dla nas niczym brat, który zawsze nas wspiera, zawsze jest w dobrym humorze, a ponadto jest idolem całego madridismo. Z kolei Sergio Ramos mimo młodego wieku ma wielkie doświadczenie. Jego słowa są uważnie słuchane w szatni.

Wydaje się, że w zespole panuje naprawdę świetna atmosfera...
Wszyscy ze sobą rozmawiamy, a to nam później pomaga na boisku. I nawet jeśli podczas meczu pojawi się jakieś nieporozumienie, to później o tym zapominamy.

Przed wami najważniejszy moment sezonu.
Od samego początku sezonu bardzo ciężko pracowaliśmy, aby tutaj zajść. Mamy się dobrze i jesteśmy pewni swoich umiejętności. Ale do tego miesiąca musimy podejść z wielką pokorą. Chcemy i musimy wygrać.

Mourinho zawsze wypowiada się o tobie w samych superlatywach.
To najlepszy trener na świecie. Sama świadomość, że chce cię w swoim zespole, jest wielką motywacją. Zawsze chcę pomagać drużynie i dzięki trenerowi poprawiłem się, jeśli chodzi o agresywność i kwestie taktyczne.

Maradona powiedział, że oprócz Cristiano i Messiego to Marcelo jest najbardziej wyróżniającym się zawodnikiem w La Liga.
To wspaniałe słowa z ust jednego z najlepszych piłkarzy w historii. To dla mnie zaszczyt, że wypowiada się o mnie w takich słowach.

Bernabéu to bardzo wymagający stadion, ale wydaje się, że już na dobre wywalczyłeś sobie ciepło trybun.
Na początku bywałem od czasu do czasu wygwizdywany, ale wiem, że tylko i wyłącznie dlatego, iż robiłem coś nie tak. Bardzo ciężko pracowałem, dzięki czemu się poprawiłem i miałem okazję słuchać, jak Bernabéu wyśpiewuje moje imię. To jeszcze bardziej mi pomaga i motywuje do zwycięstwa.

Bernabéu było niesamowite w meczu z Tottenhamem. Jak na takie wsparcie zareagowała drużyna?
Jeszcze przed meczem widać było, że kibice będą nas bardzo wspierać. Takie rzeczy się czuje już podczas rozgrzewki. To nastawienie bardzo nam pomogło wejść w to spotkanie. W tych dwóch ostatnich meczach Ligi Mistrzów widać było, że wsparcie kibiców jest nieocenione. Gdy czujemy ich doping, to wszystko staje się łatwiejsze.

Mimo pokaźnego zwycięstwa nie można być zbyt pewnym siebie...
Nigdy nie można być zbyt pewnym siebie. Ten wynik na pewno bardzo nam pomoże, ale musimy potwierdzić awans w Londynie. Musimy zachować spokój, a na boisko wyjść po to, aby wygrać. Real Madryt zawsze szuka zwycięstwa.

Jesteście coraz bliżej wymarzonego Pucharu Europy.
Trzeba iść z meczu na mecz, ale faktem jest, że ta Liga Mistrzów jest dla nas szczególna. Już od dawna nie potrafiliśmy przejść 1/8 finału, a teraz jesteśmy o krok od półfinału. Musimy być silni i zjednoczeni. Będzie ciężko, ale myślę, że stać nas na to.

Jakie są zainteresowania Marcelo?
Lubię się bawić i spędzać czas z synkiem i z psami. Także chodzić do kina, spacerować po Madrycie, jeść w restauracjach... Raz na zgrupowaniu we Fluminense zrobiliśmy pewien żart. Podczas treningu zamówiliśmy pizzę na nazwisko innego zawodnika, który dostał później za to karę i został odesłany do domu.

Jaki jest Marcelo prywatnie?
Lubię spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi. Jakim jestem ojcem? Mój synek jest jeszcze malutki, więc na razie ograniczam się tylko do żartów. Jeśli chodzi o gotowanie, to lubię sobie przyrządzać jajecznicę. Z reguły jadam w klubie.

Co czujesz, mijając Cibeles?
Już dwa razy miałem okazję tam świętować. W dalszym ciągu mam przed oczami Raúla, który wchodzi na fontannę i zakłada szalik. Za każdym razem, gdy mijam Gran Víę i widzę Cibeles, jestem podekscytowany i mam jeszcze większą ochotę na jakiś triumf. Będzie ciężko, ale mam nadzieję, że w tym sezonie będziemy mogli się stawić na Cibeles.

RealMourinho
RealCasillas
RealRamos
RealHiguaín
RealAlonso
RealGranero
RealAdán

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!