Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Okiem kibica: Derby z Atlético

Miłe wspomnienia z marcowych derbów Madrytu

Koniec sierpnia 2010 roku. Wraz z kolegą Pawłem postanowiliśmy, że w przyszłym sezonie musimy wybrać się na mecz Realu Madryt na Estadio Santiago Bernabéu. Na oficjalnej stronie klubu właśnie został ogłoszony terminarz kolejek ligowych na sezon 2010/2011. Zaczęliśmy szukać odpowiedniego spotkania, które odpowiadałoby nam datą i poziomem atrakcji. Jedną z niewielu opcji (głównie ze względu na ceny biletów i terminy lotów) były derby Madrytu z Atlético. Ustaliliśmy, że mecz odbędzie się na Bernabéu 20 Marca 2011 roku. Po dokładnym sprawdzeniu potrzebnych danych zdecydowaliśmy się na wyjazd i zamówiliśmy bilety samolotowe.

Po miesiącu sprawdziłem terminarz na RealMadrid.pl – okazało się, że 20 marca Real gra derby na wyjeździe! Faktycznie, rzut oka na oficjalny terminarz pozbawił nas złudzeń. Nie wiem, czy pomyliśmy się przy zamawianiu biletów, czy terminarz został zmieniony… W każdym razie zamówiliśmy bilety na mecz na Calderón. Szczęście w nieszczęściu, można powiedzieć. Co byłoby, gdyby był to wyjazdowy mecz z Sevillą czy Valencią?

W każdym razie, długo nie rozpaczając, pogodziliśmy się z oglądaniem meczu wśród kibiców klubu zza madryckiej miedzy. Pół roku minęło szybko. Nadszedł dzień wyjazdu. Wyruszyliśmy do Katowic. Lotnisko w Pyrzowicach pożegnało nas opadami śniegu i koniecznością "odmrażania" samolotu, co opóźniło lot o 30 minut. Podczas podniebnej podróży cały czas były pod nami chmury, a gdy znaleźliśmy się nad Hiszpanią, naszym oczom wreszcie ukazała się powierzchnia Ziemi. Madryckie Barajas przywitało nas o wiele cieplejszym klimatem (w weekend termometry wskazywały nawet 30 stopni Celsjusza!).

Nocowaliśmy około 30 kilometrów od centrum Madrytu. W Seseńii, gdzie mam rodzinę (właściwie nie znałem tych ludzi wcześniej, w każdym razie są świetni :)). Okazało się, że Olek, u którego mieszkaliśmy, należy do Ultras Sur. Dopiero wtedy zaczęliśmy naprawdę żałować, że nie przyjechaliśmy na mecz na Bernabéu!

Już po przylocie wybraliśmy się na nocne zwiedzanie Toledo, dawnej stolicy Hiszpanii. Piękne miasto, aczkolwiek polecam podziwiać jego uroki w ciągu dnia.

Nadeszła sobota – dzień meczu. Z samego rana udaliśmy się do Madrytu, aby zwiedzić Świątynię Madridismo, Estadio Santiago Bernabéu. Zaparkowaliśmy pod stadionem. Przed zwiedzaniem udaliśmy się na tradycyjne piwo bezalkoholowe w barze przy stadionie. Bernabéu wyglądało bardzo spokojnie, chociaż trafiliśmy na wycieczki turystów. Warto wspomnieć o bardzo ładnej Włoszce, która również została uwieczniona w naszej fotorelacji. :)). Musieliśmy czekać około 20 minut w kolejce do kasy, aby kupić bilety na Tour Bernabéu.

Po zakupie rozpoczęliśmy zwiedzanie – ilość eksponatów, multimediów i pucharów w muzeum stadionowym była oszałamiająca. Widok na murawę również (zdjęcie tytułowe). Siedzieliśmy na wygodnych ławkach rezerwowych, odwiedziliśmy stadionowy sklep, gdzie wywołaliśmy zdjęcie z Pucharem Europy. I tak pół dnia minęło.

Nastała pora meczu. Atmosfera pod stadionem, na dwie godziny przed meczem, była fenomenalna. Wszędzie były rozstawione stragany z gadżetami dla antimadridistas. Kibice Atlético, wraz z małą grupką polskich kibiców Ruchu Chorzów wypełnili okoliczne skrzyżowania i bary, i zbierając się w większe grupy śpiewali klubowe przyśpiewki. Tak jakby wierzyli, że po jedenastu latach w końcu coś się zmieni…

Bardzo podobało nam się, jak kibiców traktują służby administracyjne. Kibice piją na ulicach alkohol , śpiewają, parkują gdzie chcą… jednym słowem sielanka. Widać, że ten kraj ma zaszczepioną kulturę kibicowania od dawna (i nikt nie wejdzie tam na stadion z tasakiem czy mieczem).

Na Estadio Vicente Calderón weszliśmy ok. półtora godziny przed meczem. Byliśmy praktycznie tylko my i Ultras Sur, którzy przy każdej próbie śpiewu byli wygwizdywani przez niewielu zgromadzonych już na stadionie fanów Los Rojiblancos. Nawet to sprawiało świetne wrażenie solidarności z drużyną, która od tak dawna nie wygrała z Realem Madryt.

Przed meczem na środku boiska rozłożono transparent solidarności z Japonią, co było bardzo ładnym gestem ze strony Hiszpanów. Następnie bramkarze Realu wybiegli na rozgrzewkę, a chwilę po nich De Gea i jego zastępcy. Nie minęło wiele czasu i na stadionie rozległy się ogromne gwizdy oraz buczenie: to drużyna z Concha Espina 1 pokazała się na murawie. Nagle wrogie nastawienie widowni zmieniło się później w brawa, ponieważ wybiegli także zawodnicy "Atleti".

Siedzieliśmy za bramką, za którą siedzą zagorzali kibice rywala. Muszę przyznać, że w gruncie rzeczy było to ciekawe doświadczenie. Za nami znalazła się grupa fanów z Polski, kibiców Ruchu Chorzów i Widzewa Łódź, którzy są zbratani z Atlético. Po rozpoczęciu meczu nasz sektor był naprawdę gorący. Przynajmniej do 11. minuty. Po strzeleniu bramki przez Karima, którą uczciliśmy tylko dyskretnym przybiciem „piątki” oraz skromnymi brawami, na stadionie zapadła chwilowa cisza (tak samo stało się po bramce Özila, z której nagranie możecie obejrzeć w materiale video na końcu artykułu).

Cisza później zamieniła się w liczne wyzwiska w kierunku piłkarzy Realu, o czym już zapewne czytaliście. Wyjątkowo traktowany był oczywiście CR7 (jego gra doceniona została słynnym Ese portugués que hijo puta es, co często słychać na naszym filmie). Natomiast schodząc z boiska pożegnany został szaleńczymi gwizdami oraz przyśpiewką „Ronaldo, zdechnij!” (tak, tą samą, którą kiedyś obrażano Mourinho).

Postawa Cristiano w derbowym pojedynku mogła prowokować kibiców do czegoś takiego, ale mimo to widać w nich nienawiść do Portugalczyka. Nie lepiej traktowana była reszta drużyny („Marcelo, jesteś małpą” itp.). Na szczęście nasi ulubieńcy nie przejmowali się wrogim nastawieniem, a tylko zachęcali fanów Atleti do dalszych okrzyków w ich stronę.

Na szczęście bieg historii się nie zmienił i kibice lokalnego rywala kolejny raz w tym sezonie musieli uznać wyższość Los Blancos. Po meczu wszyscy rozeszli się w miarę spokojnie. Jak już wspominałem, kultura kibicowania jest naprawdę na wysokim poziomie. Chodzi mi tutaj o pozycję kibica w społeczeństwie, bo obraźliwe przyśpiewki to całkiem inna sprawa. No ale hiszpańscy kibice przynajmniej nie dewastują własnych stadionów, tak jak to bywa w Polsce.

Podczas meczu spotkał nas ciekawy incydent. Paweł nagrywał fragmenty meczu i przy zmianie w ekipie z Bernabéu skierował kamerę na Adebayora, co zauważył jeden z kibiców siedzących za nami. Od razu klepnął Pawła po plecach i powiedział, aby ten przestał nagrywać piłkarza Królewskich. Dobrze, że nie mieliśmy przy sobie nic związanego z Realem, bo w takim otoczeniu mogłoby się to źle skończyć.

W niedzielę, wykorzystując okazję, udaliśmy się na mecz Alcalá - Castilla, wygrany przez canteranos Realu 2:0. Bilet kosztował 5 euro dla młodzieży i 12 euro dla dorosłych. Widzieliśmy nasze perełki z bardzo bliska. Morata, Alex, Juanfran, Sarabia, Meijas i spółka byli na wyciągnięcie ręki. Po zakończeniu spotkania nieoczekiwanie wszyscy wybiegli na murawę, więc skorzystaliśmy z okazji i dołączyliśmy do piłkarzy. Dzięki temu udało mi się otrzymać na koszulce autografy kilku piłkarzy Castilli, m.in. Cavajala oraz Sarabii, a Paweł uwiecznił się z nimi na nagraniu i fotkach. Alvaro Morata natomiast uciekł z placu gry bardzo szybko.

Przynajmniej na tym stadionie nie musieliśmy się kryć ze swoimi emocjami i mogliśmy założyć barwy ukochanego klubu, ponieważ część lokalnych kibiców to Ultras Sur. W samej Alcali jest też kilka ciekawych miejsc, które warto zwiedzić, jak np. Rynek , czy ławka , gdzie można odpocząć z bohaterami Cervantesa, Sancho Pansą i Don Kichotem.

Nie opisywałem zwiedzania Madrytu i stadionu Królewskich, ponieważ wszystko działo się bardzo szybko. Nie planowaliśmy wycieczki sami: wszędzie oprowadzali nas Aga i Olek. Poza tym bardzo dobrze zrobiła to przed nami koleżanka Alejandra, która napisała relację z meczu z Lyonem.

W poniedziałek zwiedziliśmy miasto, kupiliśmy kilka pamiątek i wieczorem wróciliśmy do Polski. Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości zawitamy na mecz na Bernabéu wśród Ultras Sur.

Poniżej zamieszczamy jeszcze 2 filmy, które nagraliśmy. Jeden to ciekawsze fragmenty z meczu derbowego, a drugi dotyczy meczu Castilli. Czasami obraz strasznie się „trzęsie”, ale chcielibyśmy, abyście przede wszystkim usłyszeli kibiców Atlético i zobaczyli, jak wyglądają zmagania młodych canteranos, nie zawsze przecież dostępne w transmisjach internetowych.

Hala Madrid !
Dawid & Paweł.

Więcej zdjęć z wyjazdu.

Video: Atmosfera na trybunach.

Video: Alcalá - Castilla

Pomoc przy publikacji - Grzegorz "Qras" Kurek.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!