Advertisement
Menu
/ elconfidencial.com

"Liga jest przegrana"

Działacze będą szukać przyczyn porażki

"Już po Lidze, jest przegrana. Pozostało jedynie skupić się na Lidze Mistrzów i Pucharze", powiedział wczoraj anonimowo jeden z najbliższych dyrektorów Florentino Péreza. "Nie ma co tracić czasu na tę Ligę". Jednak działacze Królewskich nie poprzestali jedynie na obejrzeniu tabeli i stwierdzeniu, że Barcelona wyprzedza ich klub o 8 punktów. Refleksja doprowadziła do głębszych przemyśleń.

Są trzy czynniki, które mocno martwią Péreza i jego współpracowników. Pierwszy to oczywiście rywale, z którymi Real pogubił punkty. Poza porażką z Barceloną na Camp Nou, Królewscy remisowali lub przegrywali z Mallorcą, Levante, Almeríą, Sportingiem, Osasuną i Deportivo - wszystkie te drużyny znajdują się w środku lub dole tabeli. "Trzeba poszukać przyczyn tych potknięć. Jednak zrobimy to dopiero za kilka dni", twierdzi wspomniany działacz. Na razie wszyscy wiedzą, że najważniejszy jest jutrzejszy mecz z Tottenhamem, chociaż wydaje się, że to nie z jego powodu ten tydzień może być długi.

Drugi czynnik to gra w meczach bez zwycięstwa, w których pierwsze połowy były bardzo słabe. Szczególnie widać to było w starciach z Almeríą, Deportivo czy Sportingiem. Ten temat mocno martwi także samego Mourinho, który wiele razy poruszał tę kwestię na zebraniach technicznych. Między innymi Casillas przyznał po sobotnim meczu, że pierwsza połowa to było "totalne odpuszczenie".

Trzeci czynnik to nastrój w szatni. Podział na grupki jest coraz wyraźniejszy. Mimo że w sumie jest to normalne w tak dużej drużynie piłkarskiej, to działacze coraz uważniej patrzą na portugalsko-brazylijski klan złożony z Pepego, Ronaldo i Marcelo. Ta trójka z każdym dniem jest podobno coraz dalej od drużyny.

Ostatnim powodem, może nie zmartwień, ale do wielkiej złości był człowiek, który obudził Królewskich ze snu o Lidze - Manolo Preciado. Trener Sportingu kilka miesięcy wcześniej potrafił obrazić Mourinho nazywając go łajdakiem. Jednak przed samym spotkaniem zmienił nastawienie, stwierdził nawet, że Portugalczyk to na pewno "fajny gość". I skończyło się tym, że Kantabryjczyk nie tylko podbił Bernabéu, ale też zabrał Realowi Ligę. Podobno to wszystko zabolało najważniejszych działaczy Królewskich nawet bardziej niż 5:0 z Camp Nou.

"Jak dobrze, że jutro czeka nas kolejny mecz", powiedzieliby niektórzy...

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!