Advertisement
Menu
/ Marca

Pellegrini: Real Madryt na pewno coś wygra w tym sezonie

Wywiad z byłym trenerem Królewskich

Pańska Málaga w dalszym ciągu znajduje się w strefie spadkowej. To normalna sytuacja?
Wiedziałem, że bardzo ciężko będzie nam opuścić tę strefę spadkową, ale nie spodziewałem się, że aż tak ciężko... Co by jednak nie mówić, to jest właśnie pierwszy akt naszego ponad dwuletniego porozumienia, które zamierzam wypełnić. Klub oferował mi podpisanie kontraktu na pięć lat, ale zdecydowałem się ograniczyć to do połowy, by móc później na spokojnie przeanalizować całą sytuację. Cieszę się, że mogę rozpoczynać nowy projekt sportowy w ambitnym klubie. Inne oferty mnie nie interesowały, dlatego odrzucałem propozycje z Europy i Ameryki. Nowy Villarreal? Mam nadzieję, że w ciągu tych pięciu lat tak się właśnie stanie. Villarreal to dla nas idealny przykład.

Uważa pan, że popełnił błąd, wyznając po meczu na Santiago Bernabéu, że w tym spotkaniu nie walczyliście o punkty?
Źle się wyraziłem. To moja wina. Chciałem powiedzieć, że drużyna może grać o najwyższe cele tylko wtedy, gdy ma do dyspozycji wszystkich piłkarzy, a wtedy tak nie było. Graliśmy w poniedziałek, później w czwartek, a w niedzielę czekało nas starcie z Osasuną, a mieliśmy sześciu kontuzjowanych. Niczego z góry nie odpuszczaliśmy. Cała ta polemika związana z moim powrotem do Madrytu bardzo mnie ekscytowała, dlatego się pomyliłem. Wyrządziłem szkodę Máladze, stawiając na pierwszym planie moje ego. A tego nie można stawiać ponad interesy klubu.

Jest pan bardzo spokojnym i cierpliwym trenerem. Nad tym też trzeba pracować?
Tak, musiałem zmienić swój charakter. Jako zawodnik byłem wybuchowy, ale zrozumiałem, że muszę się zmienić. Gdy żyjesz w ciągłym podekscytowaniu, to szanse na popełnienie błędu rosną. Kluczowy moment w moim życiu nadszedł, gdy miałem 25 lat. Ukończyłem Inżynierię i postanowiłem, że po zakończeniu kariery zostanę trenerem. Starałem się kontrolować moje emocje. Czytałem bardzo wiele książek. Zrozumiałem, że często sukces odnosi nie najlepszy, ale ten, kto potrafi połączyć wiedzę z jej praktycznym zastosowaniem. Ważne jest tutaj podejmowanie konkretnych decyzji.

Tak było z Riquelme.
Lub z Raúlem, chociaż krajało mi się serce.

To pan jako pierwszy posadził go na ławce.
Tak i muszę przyznać, że to był najinteligentniejszy piłkarz, z jakim kiedykolwiek pracowałem. Uznałem po prostu, że Higuaín i Cristiano byli od niego lepsi i podjąłem taką, a nie inną decyzję. Gdy mówiłem, że Raúl jest niekwestionowanym zawodnikiem pierwszego składu, to odnosiłem się do jego odczuć i gotowości do poświęceń. Gdy na boisko wybiega nawet na pięć minut, to podchodzi do tego jak do najważniejszego meczu swego życia. Uważam, że jeśli chodzi o budowanie drużyny, to zawsze byłem bezstronny. I tę cechę musi mieć każdy trener.

Florentino starał się mieszać w wystawianie pierwszego składu?
Nie, nigdy. Możliwe, że miał swoje preferencje i wolałby oglądać na boisku innego piłkarza, ale nigdy mi niczego nie insynuował, jeśli chodzi o pierwszy skład. Higuaín był w poprzednim sezonie lepszy od Benzemy, ale to normalne, że forma u zawodników jest zmienna.

Jest pan zaskoczony obecną postawą Karima Benzemy?
Nie, ponieważ bardzo dobrze wiem, że ma olbrzymie umiejętności techniczne. W poprzednim sezonie do drużyny dołączyli Cristiano, Kaká i on. Wszyscy trzej musieli się od nowa zaadaptować do zespołu. Karmowi po prostu zajęło to trochę więcej czasu i tyle. Chociaż gdybyśmy się przyjrzeli, to Benzema u mnie również dostawał wiele szans.

Jeśli miałby pan wybrać jeden moment ze swojej przygody w Realu Madryt, to jaki by to był?
Ligowy mecz na Camp Nou. Przegraliśmy, ale byliśmy lepsi. Zabiła nas bramka Ibrahimovicia... Ale nie narzekam. Myślę, że to właśnie La Liga najlepiej oddaje twoje zasługi, ponieważ wymaga od ciebie pracy przez cały rok. Największy prestiż i największe zamieszanie jest wokół Ligi Mistrzów, ale to La Liga tak naprawdę cię sprawdza.

A jak to było z Alcorcónem?
To była wielka porażka, a jedynym odpowiedzialnym za nią byłem ja. To trener jest odpowiedzialny za to, aby w drużynie była odpowiednia motywacja, a ja to zaniedbałem. Jedenastka na rewanż? Postawiłem na trzech obrońców, trzech pomocników, aby rywal nie mógł wyjść z własnej połowy, a także na czterech napastników - Kakę, Raúla, Van Nistelrooya i Higuaína. Cristiano był wówczas kontuzjowany. I jedyną bramkę udało się nam zdobyć dopiero pod koniec... Każdy może mówić, co mu się żywnie podoba. Ja uważam, że to nie Alcorcón czy Lyon byli moimi katami, ale moje relacje z prezesem. Bycie trenerem Realu Madryt jest bardzo ciężkie, a najtrudniejszy jest ten pierwszy rok. Dodatkową trudnością jest walka z tą Barçą. Jeśli dodasz do tego, że trener nie ma poparcia ze strony prezesa, a prasa cały czas go atakuje... Taki przykład - wygraliśmy w A Coruńi po raz pierwszy od dziewiętnastu lat, a na drugi dzień niektóre gazety skupiły się na tym, że nie dałem kilku minut Mosquerze.

Nie miał pan wpływu na przeprowadzane transfery?
W dalszym ciągu się zastanawiam, dlaczego prezes mnie od tego odsunął. Moim obowiązkiem było zakomunikować mu, że Robben i Sneijder byli dla nas bezcenni. Ostatecznie obaj odeszli i zdobyli ze swoimi drużynami mistrzostwa Niemiec i Włoch, a także zagrali w finale Ligi Mistrzów i Mundialu... Nikt nie chciał mnie wtedy posłuchać.

Zabolała pana ta uwaga z Mosquerą, prawda?
Posłuchaj, tutaj nie chodzi o to, aby wspierać konkretną osobę, ale konkretną funkcję. To było dla mnie nienormalne, że prasa wyszukiwała najmniejsze szczegóły, aby tylko skrytykować moją pracę. Pierwszy mecz przegraliśmy w Sewilli i od razu pojawiła się wielka krytyka, chociaż mieliśmy za sobą komplet zwycięstw w La Liga i w Lidze Mistrzów. Alcorcón sprawił, że już nie miałem ani chwili spokoju. Mówiono, że nie radzę sobie z Bernabéu... Przeinaczano różne fakty i mam na to wiele przykładów. Gdy powiedziałem, że ten Real Madryt ma najlepsze statystyki w La Liga w swojej historii, to od razu zarzucono mi, że stawiam się ponad Zidane'a. Nie rozumiem tego stylu dziennikarstwa, jaki panuje w Hiszpanii. Zarówno w Madrycie, jak i w Barcelonie.

Czym jest obecnie dla pana Real Madryt?
Cieszę się, że dobrze im idzie, że się wzmocnili, że trener ma w końcu mocną pozycję... Nie mam wątpliwości, że w tym sezonie zdobędą jakiś tytuł, a ja ze swojej strony bardzo się będę z tego cieszył.

Co pan sądzi o Mourinho?
Nie znam go. Nie chcę wchodzić w żadną polemikę ani z nim, ani z Realem Madryt. Ta cała otoczka, jaka wytworzona jest wokół Realu Madryt, jest nieprawdopodobna. Cristiano i Kaká wiele razy mówili, że Manchester i Milan nie równa się z tym, co tutaj przeżywają.

Pan w dalszym ciągu jest wierny swojej grze skrzydłami, prawda?
Oczywiście. W Hiszpanii pracuję sześć lat i myślę, że stworzyłem tutaj coś, czego nie było wcześniej - mieszankę południowoamerykańską i europejską. Moje drużyny zawsze grały skrzydłami. Kluczem jest znalezienie wolnej przestrzeni dla konkretnego zawodnika. Barça Rijkaarda była wielką drużyną, ale Guardiola ją przebił, ponieważ uwolnił skrzydła, na których wcześniej występowali Messi i Ronaldinho. Guardiola wykonał krok naprzód, ponieważ dał swobodę Leo.

Pan również wspiera taki styl gry.
Ten styl zastosowałem w Villarrealu i wciąż jestem mu wierny. Ponadto wcześniej niewielu stosowało mój system defensywny - obrońcy mają się patrzeć na piłkę i przemieszczać się wraz z nią. Tylko tak można zgrać całą czwórkę defensorów. System statyczny odszedł już w zapomnienie. Cristiano grał u mnie na wszystkich pozycjach ofensywnych, strzeliliśmy w sumie 102 bramki... Proszę! Dużo lepszym zawodnikiem stał się ostatnio Joaquín, ponieważ nie jest już jedynie skrzydłowym.

Jaki tak naprawdę jest Cristiano?
Na treningu stawia się jako pierwszy i jako ostatni wraca do domu. Ma niesamowitą mentalność. Największą zasługą Guardioli jest to, że cały czas wymaga od swoich zawodników maksimum. Może to się wydać dziwne, ale sukcesem tej Barçy jest gra defensywna. Ciągły pressing na rywalu, linia obrony ustawia się do piłki... Resztę zapewnia talent Iniesty, Xaviego i Messiego. Real Madryt nigdy nie będzie tak grał... A z drugiej strony Barça nigdy nie będzie mieć takiego potencjału i szybkości, jakie ma Real Madryt z Di Maríą czy z Cristiano...

A więc Real Madryt może pokonać Barcelonę.
Już ci mówiłem - w tym sezonie na pewno coś zdobędą.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!