Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Okiem kibica: Real - Lyon raz jeszcze, część 1.

Relacja z wyjazdu na rewanżowy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów

Wszystko co dobre szybko się kończy. Teraz poczułam prawdziwe znaczenie tych słów. Powrót z Madrytu był jedną z najbardziej nieprzyjemnych chwil w moim życiu.

Pięć dni wystarczyło, żeby przyzwyczaić się do miasta, do ludzi, do klimatu… I nie mówię tu o kilkunastu stopniach w plusie, pięknym, choć nieczęsto pojawiającym słońcu, i cudownym lekkim wiaterku, tylko o klimacie, jaki panuje w stolicy Hiszpanii, kiedy Real po raz kolejny staje przed szansą awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

„1/8 na zawsze” to bardzo popularne wyrażenie, będące hasłem krążącym pomiędzy madridistas, gdy Real po raz kolejny żegna się na tym etapie rozgrywek z Ligą Mistrzów.

Nie można wiecznie odpadać w 1/8 finału! To pora na przełomowy moment. Mój pierwszy wyjazd na mecz Realu, 1/8 finału Ligi Mistrzów na żywo i awans do ćwierćfinałów! Tak to sobie obmyśliłam. Jak widać był to strzał w dziesiątkę! :).

Obiecałam znajomym być talizmanem szczęścia Królewskich, jednak te sześć lat czegoś nas nauczyło i wielu miało wątpliwości. Mnie również one gnębiły, nawet jeśli nie dawałam tego po sobie poznać. „Jeśli nie przejdą, nie masz po co wracać”- słyszałam przed wyjazdem. Jednak z uporem odpowiadałam- „Przejdą, obiecuję!”

Nasz lot, z przyczyn awarii technicznej, opóźnił się o dobre parędziesiąt minut, na domiar złego lało jak z cebra, ale Madryt nocą z okien samolotu wygląda przepięknie. Widoki wzbudziły zachwyt wielu pasażerów na pokładzie. Lotnisko Barajas, na którym wylądowaliśmy, również robi niesamowite wrażenie.

Puerta del Sol (Brama Słońca) - tak nazywała się dzielnica, w której znajdował się nasz hostel. To także największy plac w Madrycie, w samym centrum miasta. To miejsce chyba nie zasypia. Pięknie oświetlony plac, śliczne kawiarenki, sporo turystów. Mogliśmy się o tym przekonać spędzając tam kolejne wieczory. Znajduje się tam również symbol Madrytu - Niedźwiedź obok drzewa truskawkowego.

Nazajutrz (wtorek) pogoda również nie była zbyt ciekawa. Chłodno, na szczęście bezdeszczowo, ale brak słońca robił swoje. Plan dnia bardzo napięty więc trzeba było wcześnie opuścić pokój i udać się na zwiedzanie, przecież doba ma tylko 24 godziny. Już przed wyjazdem zakupiliśmy plan miasta, więc z dotarciem na docelowe miejsca nie było najmniejszego problemu.

Jeszcze przed wyjściem odebraliśmy od naszego gospodarza bilety na mecz, które dostarczono do naszego hostelu. A na pierwszy ogień zwiedzania poszło, jakżeby inaczej… Santiago Bernabéu! Kilka przystanków metrem linii numer 10 i jesteśmy na miejscu. O tej chwili marzyłam od kilku ładnych lat. Z zewnątrz stadion wygląda po prostu przepięknie.

Kolejka do kasy była dość spora. „Zawsze tyle chętnych na zwiedzanie?”- zapytałam stojącego obok mnie Hiszpana. Wyjaśnił, że w przeddzień ważnego meczu przeważnie jest sporo turystów i to z różnych stron świata. Miał rację. Można było usłyszeć język niemiecki, rosyjski, tylko gdzie francuski…?

16 euro - tyle kosztował bilet na zwiedzanie stadionu i… wchodzimy do środka!

Niezapomniane wrażenia! Spędziliśmy tam dwie godziny i uważam, że to i tak absolutne minimum! Ponieważ stadion jest dość wysoki, ktoś bardzo słusznie pomyślał o ruchomych schodach. Widok na Bernabéu z góry, muzeum, które kryje w sobie niesamowitą historię, sala konferencyjna, sklepik Realu... Dotarłam do każdego z tych miejsc.

Ciekawym przeżyciem było znalezienie się przy ławkach rezerwowych. Są one niesamowicie wygodne, posiedziałam chwilkę i poobserwowałam przedmeczowe prace trwające na murawie. Niestety zabrakło najważniejszego. Zwiedzanie szatni w ten dzień było niemożliwe.

Byłam zachwycona absolutnie wszystkim, ale chyba największe wrażenie zrobiło na mnie muzeum. Łza kręci się w oku, jak ogląda się niektóre zdjęcia i puchary. Wspomnienia wracają i przeszywa Cię wiadomy dreszczyk.

W jednym z miejsc na stadionie wykonywano zdjęcia z piłkarzami. Stawało się na tle zdjęcia murawy wyciągając rękę, jakby chciało się kogoś objąć, następnie komputerowo dostawiano piłkarza i fotka zrobiona. Dla mnie efekt końcowy nie wyglądał zbyt wiarygodnie, więc darowałam sobie te „sztuczne” zdjęcia. Jednakże spora grupka przede mną uległa pokusie. Niemal każdy poprosił o zdjęcie z Cristiano Ronaldo.

Tuż przed opuszczeniem stadionu stanęłam na górze i spojrzałam ostatni raz. Wiedziałam, że jutro to wszystko będzie wyglądać zupełnie inaczej. Oczami wyobraźni widziałam ten wypełniony po brzegi stadion i Królewskich na boisku.

Tego samego dnia, tak jak zaplanowaliśmy, zwiedziliśmy jeszcze kilka innych fantastycznych miejsc. Park Retiro, o który tak często są pytani piłkarze, a także niedawno sam Mourinho. Trener przyznał jednak w wywiadzie, że jeszcze nie miał okazji go zwiedzić. Ja na szczęście miałam. :)

Pod koniec zwiedzania parku zaskoczyła nas wielka ulewa, więc z konieczności zatrzymaliśmy się w uroczej pizzerii. W Hiszpanii pizza podawana jest bez sosów, ale za to jako przystawkę dostaliśmy przepyszne oliwki. Szybko poprosiliśmy o dokładkę. Pizza również była bardzo dobra, a obsługa przemiła.

Następnie udaliśmy się do muzeum Prado. We wtorki od godziny 18.00 do 20.00 zwiedzanie jest za darmo. Żal byłoby nie skorzystać. Zbiory Muzeum Prado obejmują dzieła z kolekcji królewskiej. Niestety wewnątrz nie można było robić zdjęć. Tematyka obrazów była różna, przeważała ta czysto sakralna. Od razu przyszedł mi na myśli Kaká. Myślę, że zdążył już to miejsce odwiedzić. :).

Wieczorem obowiązkowy był spacer po ulicy Gran Via oraz obejrzenie Metropolis i Palacio de Comunicaciones w Madrycie, które w nocy wyglądają przecudnie. Prawdziwe zwieńczenie wyjazdu miało dopiero przyjść w środę, w dniu rewanżowego spotkania z Lyonem.

Część druga artykułu oraz materiały foto i video wkrótce.

*Pomoc przy publikacji - Grzegorz "Qras" Kurek.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!