Advertisement
Menu
/ as.com, repubblica.it

Messina: Real Madryt nie wspiera własnego trenera

Kilka słów prawdy o sytuacji byłego trenera koszykarzy

Trudno oczekiwać, aby były szkoleniowiec koszykarskiego Realu Madryt, podczas konferencji prasowej, odbywającej się na terenie Estadio Santiago Bernabéu, powiedział wprost, dlaczego zdecydował się odejść. Włoch zmienił ton wypowiedzi, kiedy o wywiad poprosił go przedstawiciel rodzimego dziennika La Repubblica.

Jak przebiega obecne życie codzienne Ettorego Messiny w Madrycie?
Nie poukładałem sobie jeszcze wszystkiego w głowie, sytuacja ta jest dla mnie czymś niespotykanym podczas dwudziestu lat spędzonych na ławce trenerskiej. Poświęcam więcej czasu mojemu synowi, Filippo, który gra w piłkę. Pozycja? Jest jeszcze młody, atakuje bądź stoi na bramce. Oczywiście więcej teraz czytam, czego zaprzestałem po trzech miesiącach od przybycia tutaj.

W pańskiej rezygnacji kluczową rolę odegrała prasa. Kibice Realu Madryt sugerują, że wrogo nastawieni nie byli wcale dziennikarze z Barcelony, lecz fałszywi przyjaciele pośród madryckiego grona żurnalistów.
Zdecydowanie jest to prawda. Madryt wypełniony jest prasą pozbawioną godności oraz umiaru w stosowaniu sarkazmu i prowokacji. Szukają sensacji. Zawsze będą bronić hiszpańskich zawodników, stawiać ich ponad obcokrajowców, skłócając jednego przeciwko reszcie, szukając konfliktów, a nie jedności.

Jeżeli Florentino Peréz powiedziałby: „Messina, zostań”, Ettore Messina zostałby?
Dostęp do niego nie jest łatwy. Rozmawiałem z Valdano, aby poinformować go o mojej decyzji.

A z Perézem?
Zjedliśmy wspólnie obiad w sobotę, jednak wtedy nie było już odwrotu. Mam z nim dobre relacje.

Jak wytłumaczył pan Perézowi swoją sytuację?
Wyjaśniłem mu, że struktura Realu Madryt nie chroni, ani też nie wspiera trenera. Klub powinien posiadać strukturę menadżerską. Brakuje tu funkcji, obecnej we wszystkich wielkich klubach w Europie – takiej, jaką mają Minucci w Sienie, Kuszczenko w Moskwie czy Querejeta w Vitorii. W innym przypadku, czujesz się źle.

Co zmieniło się przez ostatni miesiąc, od czasu, gdy Madryt odniósł zwycięstwo w Sienie, do momentu, kiedy zdecydował się pan odejść?
Pojawił się wywiad, który nie powinien powstać, zupełnie pozbawiony sensu, z Felipe Reyesem. W dużym klubie coś takiego nie powinno zaistnieć. Później sytuacja z rewanżem ze Sieną. Byliśmy pewni pierwszego miejsca, co nie powinno odgrywać żadnej roli, a hala była w połowie pusta. Racja, w tym samym czasie grała drużyna piłkarska, ale dla mnie takie wymówki nie istnieją. To nie było dojrzałe zachowanie.

Jakiej oczekiwał pan reakcji?
Żadnej. Porzuciłem pracę, półtora roczny kontrakt i zespół z okazją do gry w Final Four Euroligi. Jedyną rzeczą, której oczekiwałem, na którą przynajmniej miałem nadzieję, był szacunek.

Podczas pierwszego meczu bez pana, kibice okazali wsparcie Messinie, krytykując jednocześnie własny klub.
Nie wtargnęli na parkiet, ale, jak na standardy madryckie, była to mocna reakcja.

Pokazał pan, że wybitny trener może zrezygnować z posady w Realu Madryt.
Nie jestem ponad nikim. To nie jest normalne, ale nie jestem też żadnym bohaterem. Zrobiłem to, co uważałem za słuszne, dla dobra i przyszłości Realu Madryt.

A ściślej?
Drużyna przechodzi przez okres poszukiwania lidera w grupie zróżnicowanej, bardzo młodej i ciekawej. Prawdziwa batalia dla Realu Madryt to życie z anachroniczną potrzebą zwycięstwa. Dzisiejszą esencją sportu jest współzawodnictwo na najwyższym poziomie. Jeżeli jesteś kompetentny, wygrywasz. Dziś młodzi ludzie wyzbywają się presji, co tylko przyśpiesza ich wzrost.

Trener jednak, w wielu przypadkach, sam stanowi źródło presji.
Trener jest wybitnym, jeżeli stoi za wybitną drużyną, mającą w składzie dwóch czy trzech istotnych zawodników, na parkiecie, jak i poza nim, takich jak Ginóbili czy Rigaudeau, Danilović czy Brunamonti, Pittis czy Nicola, Smodiš. Trener, opuszczając szatnię, musi mieć pewność, że znajduje się tam lider, mogący pomóc drużynie w rozwoju – w lepszym trenowaniu, zaakceptowaniu wyzwania. To liderzy robią różnicą.

Czy możemy powiedzieć, że w Madrycie to trener jest główną postacią, znajduje się w centrum?
Nie, jest zupełnie odwrotnie. Ale oni i tak zostawiają cię tam samego, abyś uporządkował sprawy.

Mourinho kontaktował się z panem?
Tak, szanuję go, dlatego też nie zdradzę, co mi powiedział. Było to bardzo serdeczne.

Jak zareagowała drużyna?
Smutek, poczucie winy po porażce w spotkaniu ze Sieną. Powiedziałem im, że rozpadli się po zapewnieniu sobie pierwszej pozycji w grupie. Otrzymałem wiele wiadomości od młodych, od Amerykanów i Prigioniego.

Pana zaufany asystent, Molin, zadebiutował jako główny trener.
Klub zapytał mnie, czy Lele byłby dobrym wyborem, a ja powiedziałem im, że zrobią dobrze, jeśli na niego postawią. To najlepszy człowiek, aby kontynuować trenerski projekt pracy i pomóc drużynie w rozwoju. To niezależny szkoleniowiec.

Czuje się pan zmęczony, zły czy może zrezygnowany?
Żałuję, że nie będę mógł wprowadzić drużyny do Final Four. Rezygnacja? Nigdy się nie poddaję, lecz czasami życie nie daje ci żadnych alternatyw.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!