Advertisement
Menu
/ as.com, realmadrid.com, ACB.com

Messina: Pragnąłem zjednoczenia, nie podziału

Pożegnalna konferencja prasowa byłego trenera koszykarzy

Do dnia wczorajszego był trenerem drużyny koszykarskiej Realu Madryt. Spędził z nią półtora roku i zdecydował się odejść. O okolicznościach podjęcia takiej decyzji Ettore Messina opowiedział na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej. Przed oddaniem głosu dziennikarzom, chętnym do zadawania pytań, Włoch podziękował byłym już podopiecznym i pracodawcom.

– Chciałbym podziękować Juanowi Carlosowi Sánchezowi (dyrektor sekcji koszykarskiej klubu – dop. red.). To normalne, poprawne i słuszne, aby podziękować całemu klubowi, prezesowi, za możliwość przeżycia doświadczenia w tak interesującej organizacji, jaką jest Real Madryt. Spędziłem tu ciekawe półtora roku, zbierając ważne doświadczenie. Nie każdy ma okazję do czegoś takiego w swoim życiu zawodowym, zatem dziękuję.

– Składam także podziękowania dla moich asystentów i ludzi pracujących wokół drużyny. Życzę wszystkim najlepiej, ponieważ mogą jeszcze wiele na tym skorzystać. Dziękuję kibicom za wsparcie, a także okazuję szacunek względem tych, którzy mnie krytykowali. Życzę najlepszego w tym sezonie drużynie sekcji piłkarskiej, wszystko jest jeszcze sprawą otwartą.

Jakie są powody pańskiego odejścia?
Próba osiągnięcia jedności, zarówno na parkiecie, jak i poza nim, jest niezbędna do osiągnięcia sukcesów. Podział, nie tylko wewnątrz, ale przede wszystkim na zewnątrz, osiągnął poziom zagrażający całej drużynie, również i mnie. To był trudny rok. Podejmowaliśmy nie do końca słuszne decyzje, osiągaliśmy nieregularne wyniki, a na końcu wszystkiego pomyślałem: „Jesteśmy tu, gramy w finale Copa del Rey, zajmujemy drugie miejsce w lidze, zagramy w play offach o udział w Final Four. Lepiej zostawić sprawy, kiedy mają się dobrze”. Są ludzie, dla których byłoby to powodem do radości, jednakże rozumiem, że tutaj jest to za mało.

Ta drużyna rośnie w siłę, brakuje jej jeszcze dojrzałości. Starałem się ją chronić, ściągać z niej presję zwycięstwa, tak ciężką do udźwignięcia przez młody zespół. Jestem przekonamy, że mogą awansować do Final Four i liczę na to z całego serca. Będę tam, jeśli tego dokonają.

Powodem nie było nic innego. W relacjach codziennych, rzecz jasna, nie raz denerwujesz się, kiedy coś idzie źle, ale nasze stosunki pozostają dobre. Mogłem zostać bez żadnego problemu, ale odchodzę, ponieważ chcę im pomóc w zjednoczeniu się, a nie w podziale.

Być może oczekiwania były zbyt wysokie?
Jeżeli mówimy o oczekiwaniach, dla mnie są one dość trudne do odszukania. Nie chcę robić z siebie bohatera, jednak pozostało mi półtora roku ważnego kontraktu, a zespół ma możliwość awansu do Final Four, czyli coś, co obiecałem.

Przyznał pan, że pragnął utworzyć więź, otaczającą zespół na zewnątrz. Czym jest to „zewnątrz”?
Wszystkim. To bardzo trudne, nie tylko dla tego, który trenuje, ale i dla tego, który gra. Jeśli widzisz, że decyzje trenera są zawsze kwestionowane, jest on tematem dyskusji w Caja Mágica... ciężko zawodnikowi grać na domowym parkiecie, kiedy nie czuje się tam dobrze, a ludzie wymagają od niego wyższego poziomu gry. Należało zacieśnić więzy w drużynie i pomóc wszystkim, ale, z wielu powodów, utworzyłem wiele konfliktów. Myślałem, że mogę pomóc, chciałem tego. Być może pewnego dnia wrócę na stanowisko trenera Realu Madryt.

Kiedy pan przybywał, zdawał pan sobie sprawę, że wymagania będą aż tak duże?
Może była we mnie radość dziecka, mogącego zmienić coś, czego nie zmieniły wielkie postacie, które się tu pojawiły.

Czy to pierwsza dymisja w pana karierze?
Tak, jest to pierwszy raz. Myślałem o tym przez ostatnie dziesięć dni, zaraz po objęciu niemal pewnego pierwszego miejsca w euroligowej grupie. To nie tylko coś, o czym myślisz po porażkach, w złym okresie. Ostatecznie zadecydowałem o tym w trakcie i po ostatnim spotkaniu.

Jak oceni pan tę półroczną przygodę?
Bilans mogę zrobić w najbliższych dniach czy tygodniach. Teraz jest na to za wcześnie.

Czy jest pan zadowolony, że to właśnie Molin przejmie po panu posadę?
To była rodzinna decyzja. Kiedy rozmawiałem z Juanem Carlosem i Jorge, przyznałem, że jest to dobre wyjście. Emanuele miał wątpliwości, czy będzie to według mnie poprawne, a dla mnie jest to świetna wiadomość, bowiem poprowadzi on dalej ten projekt i uspokoi trochę sytuację. Mogę powiedzieć, że każdy sukces, który odniosłem, był także dziełem tych, którzy byli u mego boku.

Jaki był pana wpływ na tę drużynę?
Być może przybyłem tutaj ze zbyt dużą liczbą udanych sezonów, szacunek i oczekiwania były wielkie. Ludzie liczyli, że dokonam wszystkiego w dobrym stylu i szybko. Popełniłem błędy, jak każdy inny. Mogę to przemyśleć teraz, kiedy mam czas, więc tak też zrobię.

Zmieniłby pan cokolwiek z tego okresu?
Oczywiście. Gdy sprawy nie idą za dobrze, zmieniasz coś, ale teraz nie czas, aby rozmawiać czy o tym myśleć. Przyjaciel powiedział mi: „Być może pomyłką było pójście tam”. Kiedy jednak podejmujesz decyzję, zawsze zrobisz wszystko, co w twojej mocy. Jestem szczęśliwy i nie mogę wycofać się z decyzji o odejściu, przynajmniej w obecnych okolicznościach.

Dwa czy trzy tygodnie temu, w wywiadzie dla La Gazzetta dello Sport, przyznał pan, że trudno jest odejść, kiedy nie chcą cię wyrzucić. Czy ma pan odczucie, że to zawodnicy mogli do tego doprowadzić?
Nie, absolutnie nie ma to nic wspólnego.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!