Advertisement
Menu
/ as.com

"Ani Real Madryt, ani Cristiano na to nie zasługują"

Felieton redaktora gazety <i>AS</i>, Alfredo Relańo

Minęło już wiele godzin od meczu na El Molinón, ale w dalszym ciągu mam w pamięci faul Botíi na Cristiano Ronaldo. Spotkanie już się kończyło, wszystko było rozstrzygnięte. Jednak poza samym faulem jeszcze bardziej mnie przeraża to zaskoczenie zawodnika, gdy arbiter wyrzucił go z boiska. Czego się spodziewał? Właśnie ta akcja była idealną metaforą tego meczu... Zresztą wszystkich wyjazdowych meczów z udziałem Realu Madryt. Może się wydawać, że grając przeciwko Realowi Madryt, rywal jest przekonany, że może sobie pozwolić na wszystko. Ponieważ są ze stolicy, ponieważ zdobyli tyle trofeów, ponieważ Florentino jest bogaty i kupuje galácticos, ponieważ Cristiano jest narcyzem, ponieważ Mourinho jest nieuprzejmy, ponieważ kilkadziesiąt lat temu coś się wydarzyło, ponieważ jutro jest poniedziałek... Liczy się wszystko.

Trzeba przyznać, że obecność Mourinho tylko przelała czarę goryczy, ale takie zachowanie nie zaczęło się od Gijónu, nie zaczęło się od tego sezonu... Jest tak już od dawna. Od derbowego pojedynku z Atlético minął tydzień, ale mam w pamięci pomeczowe komentarze. Xabi Alonso faulował Reyesa przy pierwszej bramce, sędzia nie odgwizdał karnego dla gości, Simão wcale nie faulował Di Maríi w polu karnym... Najlepsze jednak było to, że za "najbrutalniejsze" zagranie meczu nie uznano uderzenia łokciem Carvalho i rozcięcia mu powieki, ale espaldinhę (zagranie plecami) w wykonaniu Cristiano. Jeśli tylko cokolwiek można wykorzystać przeciwko Realowi Madryt, do razu się z tego korzysta. Jeśli natomiast coś działa w obronie Realu Madryt (w trzech ostatnich wizytach w Gijónie nie uznano Królewskim trzech prawidłowo zdobytych bramek), od razu się o tym zapomina.

Atmosfera w Gijónie spowodowana była tym, że Mourinho powiedział po prostu prawdę, za co Preciado nazwał go łajdakiem. Co więcej, trener Sportingu w ogóle tego nie żałował i również pod tym względem przegrywa z Mourinho, który po meczu z Murcią powiedział, że chciałby przeprosić arbitra za swoje zachowanie. Dlaczego Preciado tego nie żałował? Ponieważ został poparty przez rzeszę trenerów z La Liga, którzy mają zakodowane, że przeciwko Realowi Madryt wszystkie chwyty są dozwolone. A tak być nie powinno. Czasami wydaje mi się, że rywale szukają nawet najmniejszego pretekstu, aby na plecach Realu Madryt się wybić i jak najbardziej uprzykrzyć im życie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!